Oglądałam ostatnio jeden ze starych odcinków polskiej edycji „Dragons’ Den. Jak zostać milionerem”. Dwóch chłopaków po ok. 25 lat przyszło do inwestorów z swoim innowacyjnym pomysłem. Stworzyli coś, czego nikt jeszcze nie sprzedaje – składaną, przenośną podpórkę (nazwali ją podpierak). Ich wizja była taka: idziesz sobie na długi spacer, zmęczysz się, nie masz gdzie usiąść, bo wokół nie ma ławki. Wyciągasz podpierak, rozkładasz i już możesz się oprzeć i odpocząć. Albo: jesteś w galerii handlowej, nie ma gdzie usiąść, a Ty musisz coś sprawdzić na tablecie czy laptopie, więc wyciągasz składaną podpórkę i możesz mieć własny mini stoliczek.
Fajny pomysł? Na pewno jest to coś, czego nikt nie sprzedaje. Ale czy ktoś tego potrzebuje?
Inwestorzy wyśmiali ten pomysł i mówiąc szczerze, pierwszy raz widziałam, żeby tak kogoś potraktowali. Aż mi się żal zrobiło tych chłopaków, bo jurorzy programu pytali, czy to jakiś wkręt od reżysera, czy oni naprawdę mają taki pomysł na biznes i przyszli do programu po 2 miliony złotych.
Ale zgadzam się z inwestorami – ten pomysł nie ma sensu. Kto chciałby nosić kilogramową, składaną podpórkę w torbie albo w plecaku, po to tylko, żeby się oprzeć, jak nie znajdzie blisko ławki?
Jeden z jurorów zapytał pomysłodawców podpieraka czy konsultowali z kimś ten pomysł. Wiedziałam, jaka będzie odpowiedź: nie. I domyślam się też dlaczego. Ciągle spotykam się z opinią, że nie warto mówić innym o swoich pomysłach na biznes, że nawet nie powinno się tego robić, bo ktoś może nasz pomysł ukraść. A tymczasem opowiedzenie komuś o swoim pomyśle może nie tylko uchronić nas przed katastrofą i zmarnowaniem czasu i pieniędzy, ale też podsunąć nowe pomysły i rozwiązania. Pisałam o tym w artykule: Dlaczego wart dzielić się pomysłami na biznes.
Zobacz ten fragment programu:
Badanie rynku przez konsultacje – nie taki diabeł straszny
Potrzeby rynku badać można na różne sposoby. Łatwo i szybko sprawdzimy, czy nasz pomysł podoba się ludziom, prosząc o wypełnienie ankiet. Możemy przeszukiwać fora i grupy facebookowe, czytać dyskusje i pytania, by dowiedzieć się, jakie problemy ma nasza grupa docelowa. Albo możemy spróbować porozmawiać z osobami z grupy docelowej, żeby wybadać, czy to, co chcemy wypuścić na rynek, spełni ich oczekiwania.
Przyznam, że konsultacje 1 na 1 wydawały mi się najtrudniejszym sposobem na sprawdzenie potrzeb rynku i zawsze raczej ich unikałam. Podpatrywałam, jak działają inni w mojej branży i myślałam, że może i ja kiedyś zorganizuję konsultacje, żeby dowiedzieć się, jakie potrzeby mają czytelnicy bloga (czyli moja grupa docelowa). Ale odsuwałam ten pomysł zawsze na „kiedyś”.
I w końcu stwierdziłam, że trzeba wziąć byka za rogi. Mój nowy kurs (o nim za chwilę) będzie zbyt dużym produktem i kosztuje mnie za wiele wysiłku, by przygotowywać go na podstawie ankiet i tego, o co pytają czytelnicy w mailach czy komentarzach. Doszłam do momentu, w którym bez konsultacji nie dałoby się ruszyć z miejsca.
I dlatego zorganizowałam serię darmowych konsultacji przez Skype, dla freelancerów i blogerów. A tak naprawdę dla czytelników bloga i subskrybentów newslettera, bo nigdzie poza newsletterem nie wspominałam, jak można się na te konsultacje zapisać. Do tej pory udało mi się porozmawiać z kilkudziesięcioma osobami z różnych branż, a to jeszcze nie koniec, bo kolejka oczekujących jest długa (ponad 100 osób wyraziło chęć zapisania się na rozmowę ze mną!).
Czego dowiedziałam się dzięki czytelnikom bloga?
Te konsultacje dały mi bezcenną wiedzę, chociaż pierwsze kilka rozmów to był dla mnie chyba największy stres tego roku! Ale udało mi się poznać spojrzenie na pracę z domu specjalistów z wielu branż, od copywritingu, przez grafikę, tworzenie stron www, po projektowanie wnętrz, fotografię, zarabianie głosem czy coaching. Wiem, z czym mają problemy, co chcieliby w swojej pracy poprawić i sprawdziłam, jak reagowali na moje pomysły i sugestie. Niektórzy nawet zaczęli już wdrażać to, o czym rozmawialiśmy na konsultacjach!
Idzie nowe. NOWY KURS
Jedna z dziewczyn, z którymi rozmawiałam, pod koniec rozmowy zapytała mnie, co szykuję, bo domyśla się, że skoro zorganizowałam takie konsultacje, to mam jakiś plan 🙂 I oczywiście miała rację. Plan jest już w trakcie realizacji, a dzięki rozmowom z freelancerami nabrał rumieńców.
O szczegółach będę jeszcze mówić wiele razy 🙂 Na razie otwieram zapisy na listę OCZEKUJĄCYCH na kurs. Oczywiście nie jest to lista zapisów, do niczego nie zobowiązuje. Można dodać swój e-mail i nie kupić kursu. Ale dopisać się do listy warto, bo u mnie zawsze osoby z listy oczekujących dostają jakiś bonus na początek sprzedaży.
Zapisać się można tutaj:
Jak zorganizować konsultacje w swoim biznesie?
Najpierw musisz wiedzieć, kto jest Twoją grupą docelową, czyli do kogo jest skierowana Twoja oferta oraz gdzie takich ludzi szukać. Ja miałam ułatwione zadanie, bo od czterech lat prowadzę ten blog i moja grupa docelowa zbiera się tu systematycznie. Ty możesz poszukać odbiorców swoich usług czy produktów np. na tematycznych grupach facebookowych, poszukać portali i serwisów, do których ci ludzie zaglądają, wydarzeń i miejsc, do których przychodzą.
Gdy już dotrzesz do tych osób, zastanów się, co mogłoby być takim wabikiem, który sprawi, że osoby z Twojej grupy docelowej przyjdą na konsultacje. Czy możesz im w czymś pomóc albo dać jakąś inną wartość?
Następnie zastanów się, o co będziesz ich pytać, gdy już będziesz miał okazję. Moje konsultacje zmierzają do poznania problemów grupy docelowej, więc wielu pytań nie zadaję – przeważnie freelancerzy mówią sami o swoim biznesie. Ty zastanów się nad dobrymi pytaniami, które dadzą Ci odpowiedzi na pytania: czy Twój pomysł na biznes jest dobry, odpowiada na potrzeby ludzi? Czy powinien wyglądać tak, jak to sobie wyobrażałeś, czy może czegoś mu brakuje? Jaka powinna być jego cena, żeby ludzie go kupili? Gdzie Twoja grupa docelowa kupuje i co bierze pod uwagę przy zakupie?
Możesz też, idąc za moim przykładem, przygotować ankietę dla osób, które chcą zapisać się na konsultacje. Zapytaj w ankiecie o dane kontaktowe (żeby móc się z nimi skontaktować), a także o preferowaną godzinę spotkania.
Do samego umawiania spotkań możesz użyć narzędzia Appoint.ly. To bardzo proste narzędzie, w którym ustalasz, jakie godziny w jakie dni masz wolne i udostępniasz link osobom, które mają się zapisać na konsultacje. Bardzo przyspiesza to cały proces zapisów – gdybym miała ustalać mailowo z kilkudziesięcioma osobami termin spotkania, trwałoby to wieki. A tak każdy wybrał sobie godzinę, która odpowiadała obu stronom.
Jak mogłyby wyglądać konsultacje w sprawie nowego produktu?
Zaczęłam od historii dwóch panów, którzy chcieli wprowadzić do produkcji podpórkę i na tej historii skończę. Jak mogłyby wyglądać ich konsultacje? Ponieważ ten gadżet to całkiem innowacyjny produkt, grupą docelową byliby początkowo ludzie, którzy szybko łapią nowinki i lubią je testować, zanim dowie się o nich świat (tak zwani innowatorzy, wg modelu dyfuzji innowacji Rogersa, klienci dzielą się na innowatorów, którzy najszybciej próbują nowości, wczesnych naśladowców, wczesną większość, późną większość oraz maruderów). Dotrzeć do nich można np. za pośrednictwem serwisów i blogów z branży IT.
Ponieważ produkt, o którym mowa, to nie produkt cyfrowy, a fizyczny, a o jego przydatności można się przekonać, oglądając prototyp, większy sens niż konsultacje na Skype miałyby konsultacje na żywo, rozmowa twarzą w twarz z klientem. Potencjalnych klientów można wówczas zapytać o wskazówki dotyczące tego, jak powinien być wykonany gadżet, żeby chcieli go kupić, do jakich wymiarów się składać i ile kosztować.
Dobrze byłoby podczas takiego spotkania dać uczestnikowi do wypełnienia ankietę, w której wpisze swoje dane demograficzne. Dzięki temu dowiedzielibyśmy się, w jakiej grupie (np. wiekowej) produkt cieszy się większym zainteresowaniem, a w jakiej mniejszym.
Niezależnie od tego, jak zorganizujesz swoje konsultacje czy badanie rynku, nie mam wątpliwości, że warto je robić. Ja sama z badań rynku dowiedziałam się wielu, bardzo wielu rzeczy, które pomogły mi ulepszać produkty (np. do książki „Zostań freelancerem” dodałam kilka rozdziałów, których nie planowałam, bo taka była potrzeba czytelników). Wiele osób, które planują otwarcie swojego pierwszego biznesu (zwłaszcza innowacyjnego), mogłoby uniknąć rozczarowania i straty pieniędzy dzięki badaniu rynku i konsultacjom.
Na zakończenie przypominam o zapisie na listę oczekujących na nowy kurs. Możesz też dodać się do listy subskrybentów newslettera. Nie wiem, czy będę jeszcze organizować takie bezpłatne konsultacje, ale jeśli tak – to znowu tylko dla subskrybentów newslettera. Jedna z uczestniczek konsultacji powiedziała mi, że moje maile newsletterowe to jedyny newsletter, na który czeka i który lubi czytać 🙂 Więc tym bardziej zapraszam (formularz zapisu poniżej).
Bardzo dobry przykład! Mocny odcinek :)!
Świetnie, ze działasz 🙂 Pomysł z konsultacjami jest bardzo dobry, od jakiegoś czasu również robię takie konsultację i planuję skusić się na formę video 🙂 Powodzenia z nowym produktem, to zapewne ogromna ilość pracy! 😉
Pamiętam jak w jednym z wpisów (ale szczerze nie pamiętam czy pisałaś to na blogu czy na FB) deklarowałaś zupełnie inne podejście, bardziej na zasadzie „ja wiem lepiej czego potrzebują moi klienci” 😉 Założę się, że wynik sprzedaży tego nowego kursu przebije wszystko inne co do tej pory wypuściłaś.
Super, zapisałam się i jestem ciekawa co szykujesz 🙂
Także wróżę wzięcie temu kursowi :). Sama skuszę się na twój kurs o produkcie, a co :)!