Urlop macierzyński czy wychowawczy wydaje się być idealny, by zacząć pracować w domu. Ale czy to jest wykonalne?
Gdy nie ma się dzieci, wydaje się człowiekowi, że urlop macierzyński wygląda tak: wstajesz rano, przewiniesz i nakarmisz dziecko, potem dziecko śpi (jak jest malutkie) albo trzeba się z nim pobawić (jak jest ciut większe). Potem znowu karmienie i znowu dziecko śpi. Potem jakiś spacer, pranie i znowu dziecko śpi, ewentualnie trochę się bawi. W czasie tych drzemek jest sporo czasu na pracę przecież! No a po południu wraca z pracy tata dziecka (na ogół) i może się nim zająć przez godzinę czy dwie, jak już odpocznie po robocie. Toż to kolejne godziny na pracę!
Tak może to wyglądać, dopóki nie ma się dziecka. A jak wygląda naprawdę i czy siedząc z dziećmi w domu można znaleźć czas na pracę zawodową? Ja nie wiem, więc zapytałam o to kilka kobiet, które łączą pracę i macierzyństwo. Przeczytajcie ich historie.
Czy da się połączyć pracę w domu i opiekę nad dzieckiem?
Ariadna Wiczling, http://ponitceariadny.pl/ (nagrywa webinary, podcasty, uczy, jak w 30 dni zrobić własny kurs online)
Jak najbardziej łączenie pracy w domu i opieka nad dzieckiem jest możliwe, tylko trzeba mieć bardzo jasno ułożone priorytety i ustalone zasady. Sama mam trójkę dzieci i jestem w domu od 10 lat, a przez ten cały czas pracuję.
Gdy dziecko jest malutkie i mamy już jakąś rutynę, to możemy wykorzystać na przykład czas drzemki lub wieczorami. Jeśli chcemy pracować regularnie (nie dorywcze zlecenia) to naprawdę niezbędna będzie pomoc osób trzecich, na przykład męża, który zajmie się dzieckiem i domem przez kilka godzin dziennie.
Nie polecam pracy w czasie, który powinnaś przeznaczyć na wypoczynek, tego nie da się pociągnąć dłużej. Samo bycie mamą to ciężka praca, a będąc wymęczoną nie utrzymasz rodziny i biznesu.
Bardzo ważne jest też, aby być elastyczną. Nie rób sobie zbyt wielu planów i nie frustruj się, gdy nie dasz rady ich zrealizować, bo z dziećmi nigdy nic nie wiadomo. Nie można odkładać pracy, która ma ścisły termin końcowy na ostatnią chwilę, bo gdy dziecko np. zachoruje, możemy zawieść zaufanie klienta.
Marta Szyszko, http://kobietawe-biznesie.pl/ (freelancerka, copywriterka)
Wszystko się da, tylko pytanie, jak odbije się to na naszej produktywności, więzi z dzieckiem i samopoczuciu. Początki mojego freelancu to była praca z dziećmi na kolanach (zanim poszły do przedszkola) i gdy kiedyś pojechały do babci, a ja w tym czasie w godzinę zrobiłam to, co zawsze zajmowało mi przy nich cały dzień, zrozumiałam, że warto znaleźć ciche miejsce, gdy nikt nie odrywa od pracy. Często korzystałam z momentów, gdy dzieci bawiły się ze sobą, a gdy były młodsze, idealnym czasem na pracę są drzemki.
Kiedyś zatrudniłam nianię, by w tym czasie popracować, jednak musiałam oddać jej cały zarobek. Dziś dzieci są w szkole i przedszkolu i na szczęście chorują o wiele mniej niż w ubiegłych latach, a to znacznie wszystko ułatwia – do 15 jestem sama w domu i poza listonoszem, nikt mnie nie rozprasza. Inna sprawa to taka, że dzieci chcą uwagi rodzica, ciągłe balansowanie między laptopem, a ich pytaniami rodzi wiele frustracji dla obu stron. Testowałam też klubokawiarnie dla rodziców z dziećmi i biuro coworkingowe dla mam i tatusiów, jednak najlepiej czuję się w domu, bo w miejscach publicznych za dużo bodźców mnie rozprasza.
Ewa Brzozowska, http://freelancemama.pl/ (pisze o sobie, że jest „wyciskaczem doby i ogarniaczem chaosu”, zajmuje się grafiką komputerową jako freelancerka)
Łączenie pracy w domu z opieką nad dzieckiem nie jest łatwe, ale da się to robić. Przede wszystkim musisz zrozumieć, że teraz to dziecko dyktuje warunki. Jeśli nie chcemy, żeby pociecha kojarzyła Cię tylko siedzącą przed komputerem, większość pracy niestety musisz zostawić na drzemki i wieczory.
Praca przy dziecku wymaga również łagodnego podejścia do planowania. Długą listę rzeczy do zrobienia musisz zastąpić jednym, dwoma głównymi celami, a przy pozostałych pozostać elastyczną. W przeciwnym wypadku każdy dzień kończy się frustracją z powodu braku kontroli nad własnym życiem. Ale dzięki temu nie tracisz czasu na rzeczy, które okazują się nie być aż tak istotne. A jeśli ktoś proponuje pomoc, opiekę nad dzieckiem – skorzystaj! 😉
Gosia Zimniak, http://gosiazimniak.pl (freelancerka, specjalizuje się w ilustrowaniu i projektowaniu infografik)
Na podstawie mojego doświadczenia mogę stwierdzić, że da się połączyć macierzyństwo z aktywnością zawodową. Oczywiście nie musi to być reguła – każda mama jest inna, każde dziecko jest inne (mniej lub bardziej spokojne). Obecnie co prawda mój synek uczęszcza do żłobka, ale przez pierwszy rok bycia mamą podejmowałam się zleceń i praca z maluchem w domu raczej nie była problemem.
Kiedy znajdowałam czas na pracę? W trakcie drzemek mojego synka, gdy ktoś go zabrał na spacer oraz wieczorami, gdy już smacznie spał. Czasami udawało się coś zrobić z synkiem przy boku, ale to było rzadko i lepiej się nie nastawiać, że będzie tak jak najczęściej jest to przedstawiane na stockowych zdjęciach: uśmiechnięta mam siedzi przy laptopie, dziecko grzecznie na kolanach.
Na pewno taka sytuacja wymaga sporo energii i wysiłku, czasami kompromisów i rezygnacji z pewnych rzeczy – u mnie np. było to założenie (i pogodzenie się z tym), że nie będę mogła podjąć się wszystkich projektów. Łączenie pracy z byciem mamą na pełen etat mocno ułatwiło mi to, że mój synek zawsze był bezproblemowy, a to co robię jest moją pasją, więc po całym dniu z dzieckiem miałam jeszcze siłę i motywację, żeby usiąść wieczorem do pracy.
Ania Legenza, http://niebalaganka.pl (najbardziej „uporządkowana” blogerka, jaką znajdziecie w polskim internecie)
Praca w domu i opieka nad dzieckiem według mnie jest możliwa, ale nie jest łatwa. Myślę, że wiele też zależy od dziecka i mamy oraz od rodzaju pracy jaką chce wykonywać w domu. Jeśli maluch jest śpiochem, to na pewno jest łatwiej, bo wtedy drzemki można wykorzystać na pracę czy jej przygotowanie.
Przy niemowlaku okazuje się, że w ciągu 15 minut można zrobić bardzo wiele (a czasem trzeba, bo te 15 minut jest naszą jedyną możliwością). Ja na pracę mogę poświęcić średnio 1,5-2 godziny dziennie, czyli dużo mniej niż przed pojawieniem się Córy na świecie. Wszystkie obowiązkowe zadania wykonuję wieczorami, kiedy Mała śpi. Czasem podczas drzemki w ciągu dnia, ale są to raczej mało angażujące sprawy.
Według mnie kiedy chcemy połączyć pracę w domu i opiekę nad dzieckiem, trzeba nastawić się, że nie zrobimy tak dużo jak wcześniej i przygotować na dużą elastyczność. Wtedy jest zdecydowanie łatwiej to ze sobą pogodzić.
Praca w domu z dzieckiem jest możliwa!
Pięć różnych kobiet, pięć różnych sposobów na to, żeby połączyć pracę z macierzyństwem. Muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem, że udaje im się pracować nie tylko przy jednym dziecku (jak Ania, Ewa i Gosia), ale nawet przy dwójce (Marta) i trójce (Ariadna)! Czytając ich historię, utwierdzam się w przekonaniu, że urlop macierzyński to w sumie nie taki najgorszy moment, by zacząć zdobywać pierwsze zlecenia, zacząć pracować w domu. Gdy jesteśmy zdeterminowane, możemy liczyć na czyjąś pomoc, odpowiednio podejdziemy do terminów i zleceń (Ariadna, Ewa i Ania wspominają o tym, że trzeba być elastyczną!), a przy tym lubimy swoją pracę – da się połączyć wychowanie malucha (a nawet kilku) i zarabianie na życie bez wychodzenia z domu.
Jeśli znasz jakąś mamę, która zastanawia się, czy praca w domu jest dla niej i czy da radę połączyć ją z opieką nad dzieckiem – podrzuć jej ten wpis. Kto wie, może zmieni jej życie?
Dziękuję za zaproszenie, zgadzam się z przedmówczyniami, za dużo priorytetów i wywieranie na sobie presji, kończy się źle. Rozwój zawodowy pełną parą, jak tylko jest taka możliwość, fajnie gdyby zaczekał 🙂
Ja też zaczynałam pracę na freelansie, gdy mój syn był niemowlakiem i początki wspominam jako trudne. Prawie rok pracowałam na pół gwizdka, ale też miałam bardzo dużo czasu dla dziecka. Kiedy syn poszedł do klubu malucha, zaczęłam w 100% angażować się w prowadzenie biznesu. Da się, choć dobra organizacja to podstawa, bo maluch jeszcze sporo choruje. Pracuję jako copy na freelansie 🙂
Dziękuję za zaproszenie do wpisu 🙂 Podoba mi się to, co powiedziała Ania, że przy niemowlaku okazuje się, że przez 15 minut można zrobić bardzo wiele. Tak jest przy dziecku, z każdej chwili dla siebie/dla pracy po prostu chce się wyciągnąć jak najwięcej 🙂
Wszystko się da, ale nie jest to rozwiązanie dla perfekcjonistów. Mam trójkę dzieci (obecnie mają 2,5 roku, 4 lata i prawie 6 lat), zdalnie pracuję od zawsze, czyli od 10 lat. Jestem redaktorem. Kiedy dzieciaki były małe, praca była łatwa. Mogłam pracować w czasie ich drzemek, karmienia, nawet gdy się bawiły. Siedziałam z komputerem po turecku na ziemi – Syn miał swoje grzechotki, ja swoje i jakoś nam dzień mijał. Ale wiele razy nadganiałam pracę w nocy. Wiele razy miałam też wyrzuty sumienia, że za mało się angażuję w jedno lub drugie zajęcie. Schody zaczęły się też, kiedy pojawiały się… Czytaj więcej »
Bardzo fajny post, praca przy dziecku uczy efektywnosci i dobrego wykorzystania kazdego 5 minut, ktore daje nam los. Pozdrawiam serdecznie Beata
Da się, ale nie jest to łatwe. Zależy jeszcze jaka to praca. Ja zaczęłam od sklepu internetowego i kiedy zaczęłam odnosić pierwsze sukcesy, to okazało się, że jest to ponad moje siły, dlatego postanowiłam z tego zrezygnować (dlatego ten rodzaj biznesu odradzam młodym mamom). Pozostał mi blog, do którego jestem przywiązana, i który zamierzam rozwijać. Prowadzenie własnej strony też jest pracochłonne, ale jest to zdecydowanie bardziej elastyczna praca niż prowadzenie sklepu. Pozostałam freelancerką – zaczęłam współpracować z firmą, dla której prowadzę szkolenia, a w wolnym czasie bloguję. Dziecko już chodzi do przedszkola. Ten układ jest dla mnie idealny.
Ja jestem dziennikarką – freelancerką. Artykuły do gazet, z którymi współpracuję pisałam już dwa tygodnie po porodzie. Bez pomocy mamy trudno byłoby to jednak zrobić. Wykorzystywałam też czas drzemek syna.
Na pewno jest trudniej, ale dziecko uczy niesamowitej organizacji pracy. Tekst na 2 strony A4, który jeszcze w ciąży pisałam cały dzień teraz zrobię przez dwie godziny.
Korzystam teraz z najlepszego czasu – 2 dzieci w przedszkolu. Zgadzam się ze wszystkim co w tekście powiedziano. Tez maks uwagi na zadanie albo praca albo dzieci. Najtrudniejszy moment, gdy drugie zaczelo chodzic. Na szczescie korzystam z obecnej sytuacji. Nie dysponuje dziadkami do pomocy. Zaczynam myśleć, jak rozwiaze sprawe szkoły, jeśli nie uda mi się zapisać dzieci do świetlicy. Na poczatku mają mało lekcji… Zobaczymy
Agnieszko, bardzo dziękuję za zaproszenie do artykułu! 🙂
PS. Podałam linka do tego wpisu w swoim tekście. http://mama-m.pl/sekrety-mamy-freelancerki/ Pozdrawiam ciepło!