Temat wyceniania zleceń zawsze jest aktualny i niezależnie od tego, jak długo będziemy o tym rozmawiać, zawsze znajdzie się ktoś, kto nie wie, jakie stawki podawać.
Na jednej z grup facebookowych dziewczyna pisała, że zamierza podjąć współpracę w zakresie pisania tekstów:
Zamierzam podjąć współpracę z portalem, na którym mam pisać regularnie (raz w tygodniu) artykuł zawierający ok. 4,5 tysiąca znaków ze spacjami. Propozycja to 50 zł, czy to normalna stawka?.
W komentarzach autorka dodała jeszcze, że jest blogerką, na swoim blogu nie zarabia, a chciałaby zarobić coś w sieci. Z drugiej strony, teksty mają dotyczyć tematyki farmaceutycznej, która jest zgodna z jej wykształceniem. W odpowiedzi posypały się komentarze: że to śmiesznie niska kwota, że ktoś, kto proponuje takie stawki, psuje rynek, że ludzie, którzy za takie pieniądze pracują, w ogóle się nie szanują. Z drugiej strony był też komentarz… drugiej strony, czyli strony zlecającej pisanie tekstów. Magda Bród (może znacie ją z bloga Finanse na obcasach, prowadzi też agencję ClueGroup) odpowiadała, że za teksty podobnej długości płaci się 70 zł i chętnych jest wielu. Sama mam podobne doświadczenia, zdarzało mi się coś zlecać na swoje tematyczne strony i spokojnie można było znaleźć osobę, która sama podaje właśnie takie stawki, jako oczekiwane.
Czy 50 zł za napisanie tekstu to dużo czy śmiesznie mało?
Ciekawa jestem Waszego zdania na ten temat. Bo ja nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że oferowanie 50 zł za tekst to psucie rynku i śmiesznie mała stawka. Dlaczego? No cóż, tekst tekstowi nierówny. Nawet jeśli portal będzie np. o zdrowiu, a farmaceutka ma w nim napisać coś o lekach, to nie znaczy jeszcze, że będzie to tekst specjalistyczny. Nie znaczy, że włoży w niego całą wiedzę, jaką nabyła na studiach. Może to być tekst, w którym będzie ślizgać się po temacie np. bólu głowy i jego wartość merytoryczną odtworzy każdy, kto poświęci pół godziny na research. Bo nie oszukujmy się, naprawdę spora część tekstów, pisanych na różne portale, strony tematyczne, firmowe blogi i co tam jeszcze, to teksty odtwórcze. Nikt nie wymaga od piszącego, by wykazał się wiedzą, której nie ma gdzie indziej. Wymaga za to, by napisał tekst poprawnie po polsku, na podstawie ogólnodostępnych w internecie informacji, czasem z jakimiś słowami kluczowymi.
Szczerze powiem, że przez 7 lat pracy jako copywriter nie spotkałam się z wymaganiami, by tekst był specjalistyczny i jednocześnie napisany za 50 zł. Za tę kwotę można zrobić kompilację kilku tekstów z sieci, napisać ją swoimi słowami i jeśli ktoś ma trochę oleju w głowie, to zdaje sobie z tego sprawę.
Ale czy to naprawdę śmiesznie mało?
Weźmy stawkę, o której pisała Magda, czyli 70 zł za 4,5 tysiąca znaków, czyli ok. 15,50 za 1000 znaków. Jeśli to tekst na jakiś tematyczny portal czy blog, o lekkiej tematyce, która powtarzana była w sieci miliony razy (np. domowe sposoby na katar), to wystarczy pół godziny researchu i godzina pisania. W ciągu dnia możesz napisać 3 takie teksty, jak są na podobne tematy, to research robisz raz i piszesz 4.
4×70 zł = 280 zł dniówki.
Poświęcasz 10 dni roboczych w miesiącu na pisanie, czyli połowa etatu, wychodzi 2800 zł.
Naprawdę można to nazwać śmiesznie małą stawką? Jeśli tak, to ciekawa jestem, ile w pracy etatowej zarabiają osoby, które mają takie zdanie.
Ja wiem, że każdy by chciał, żeby płacono mu dużo za teksty. Że niektórzy copywriterzy liczą po 50, 80, 100 zł za 1000 znaków. Ale uwierz mi, że nad tekstem, za który dostawałam mniej kasy nigdy nie napracowałam się tak, jak nad tymi, za które brałam 100 zł za 1000 znaków. Bo to po prostu zupełnie inna robota. Jak piszesz tanie teksty, to robisz szybki research, szybko piszesz, uwag przeważnie nie ma i zamykasz temat. Jak bierzesz dużo, to dużo od Ciebie wymagają. Tu trzeba poszperać w jakichś badaniach, analizach, eurostatach czy innych GUS-ach, coś porównać, zestawić, wyciągnąć wnioski, czasem poszukać eksperta, skontaktować się z nim, poprosić o wypowiedzi i czasem jeszcze czekać na autoryzację. To nie jest robota na dwie godziny, a na dzień lub dwa. Nie da się tego porównać z pisaniem tekstu na temat kataru, który może być kompilacją kilku innych tekstów, bo tego oczekuje zleceniodawca.
Jeśli chcesz zarabiać więcej, przeczytaj mój tekst: Jak znaleźć lepiej płatne zlecenia.
Copywriter jak sprzątaczka?
Wiem, że zagląda tu wiele osób, które zawodowo piszą teksty. Ciekawa jestem Waszego zdania na ten temat. Czy stawki za pisanie tekstów są faktycznie na rynku żenująco niskie, rynek jest zepsuty czy może są adekwatne do oczekiwań co do jakości tekstów? Czy zleceniodawcy szukają częściej kogoś, kto napisze tekst jakoś (niekoniecznie wybitnie), a „jakoś” napisać może każdy, tak jak każdy może być sprzątaczem, portierem, pomocą kuchni itd.?
A może problem w czym innym: tak dużo osób zajmuje się zawodowo pisaniem, że przestała to być umiejętność, którą warto doceniać dobrym wynagrodzeniem?
1) Komentując stawkę za artykuł, warto brać pod uwagę nie jego długość, a wyłącznie czasochłonność (czas poświęcony na pisanie i ewentualne poprawki). Długość ma znaczenie drugorzędne.
2) Myślę, że na rynku jest miejsce dla wszystkich 🙂
3) Warto wziąć pod uwagę jeszcze dwie rzeczy: bardzo niski próg wejścia do zawodu oraz zauważalne obniżanie się wymagań. To drugie ma związek ze spadkiem poziomu edukacji (słowo pisane nie jest już traktowane z takim namaszczeniem jak dawnej 😉 W efekcie nie tylko powstaje masa słabych tekstów (słynne „pisać każdy może”), ale co gorsza – coraz mniej ludzi zauważa niską jakość artykułów 😉
Dzięki Agnieszka za wzmiankę 🙂 No właśnie, ja mam dokładnie takie zdanie jak Ty 🙂
Co sądzę? To co w artykule, stawka zależy od jakości, przy czym portale tupu giełda tekstów – niekoniecznie uwzględniają wszystkie aspekty włożone w pisanie tekstu- w związku z tym czasami warto cenę zmienić,niż ta podana przez ten portal. Co do indywidualnych to 50zł brutto – nie netto jest częste na good content i to za 6000 znaków – różnie bywa. Jednak zauważyłam, że im mniej znany temat ale potrzebny typu artykuły biurowe, czy marketing – schodzą szybciej na giełdzie, oznacza to, że pewne tematy są teraz modne i poszukiwane – wówczas łatwiej o sprzedaż. Uważam, że precle warto pisać nawet… Czytaj więcej »
Moze wlasnie dlatego warto budowac sobie pozycje eksperta pisaniem wlasnego bloga, by potem ubiegac sie o wyzsze stawki. Pozdrawiam serdecznie Beata
Prawo popytu i podaży. Nie zmusimy kogoś, żeby zapłacił nam więcej niż chce. Klient musi chcieć więcej zapłacić i w tym nasza rola.
Jeśli chodzi o stawki to zawsze będzie ostra dyskusja. A obie strony mają poniekąt rację. Ale tak samo jest w realu. Część osób zarabia dużo i to się niepodoba tym, którzy zarabiają mniej. Z drugiej strony osoby, które zarabiają więcej (mają wyższe stawki) ganią tych tańszych, że psują rynek. A tak jak Marcin Okuniewicz napisał prawo popytu i podaży rządzi.
Swoją drogą gdzie można pozyskać klientów na artykuły specjalistyczne z dziedziny biznesu/ekonomii?
PS. @biznesoweinfo:disqus czy masz program partnerski do Zostań Freelancerem?
Znaczy psuję rynek, bo mi płacą 14 zł/brutto za 2500 zzs? Czy może nie szanuję swojej pracy? Ktoś proponuje, a ja przyjmuję zlecenie.
Dla mnie ta dyskusja jest żywa przynajmniej raz w miesiącu i z powodu wycen wszelakich cierpię straszne katusze.
Zgadzam się z Twoją logiką Agnieszko. Są teksty, które można napisać w prosty sposób. Research nie jest czasochłonny, informacji do weryfikacji nie jest wiele.
Ja często zmagam się z tworzeniem opracowań (raczej nie tekstów, ale np. prezentacji), które wymagają niezłego szperania, wycieczek do bibliotek, niejednokrotnie researchu na zagranicznych stronach ze specjalistycznym słownictwem. I co więcej, często jest tak, że te informacje wymagają jeszcze weryfikacji merytorycznej. I wówczas przyjmuję wycenę za godzinę.
W blogosferze jako tako jestem trochę ponad początkującym ale od dawna ciekawi mnie na jakiej zasadzie ludzie piszą/szukają tematów.. Przecież prawda jest taka że pierwsza lepsza osoba napisze „coś” na „jakiś” temat i z miejsca należy jej się wynagrodzenie? Ciekawe w jakim czasie średnio zaawansowana osoba jest w stanie pisać takie artykuły – jeśli komuś udaje się to robić w 2h, to dlaczego nie zrobić by z tego etatu? Pracować można 20-25 dni w miesiącu, 20 x 50 zł x 4 (4 teksty po 2h) = 4 000 zł ! Skoro 50 zł to „mało” za taki tekst, a mając… Czytaj więcej »
Ja piszę felietony (a więc z tzw. „głowy”, bo się na tym znam) na tematy pilkarsko-kibicowsko-polityczne do tygodnika, kwartalnika oraz portal internetowy. Napisanie 4000 zzs zajmuje mi około 40-60 minut. Główną i regularną stawkę za taką objętość mam ustawioną na 100 złotych netto. Sporadycznie wychodzi 50 złotych netto za te 4000 zzs. Na portal to 15-20 złotych netto za tekst, ale tam nie mam narzuconej ilości znaków – co znowu powoduje, że jak się rozkręcę to czasem i wyjdzie 8 tys. zzs. Traktuję to jednak jako platformę do wybicia się dalej (dziennikarstwo sportowe), a nie główne źródło zarobków. Zarabiam na… Czytaj więcej »