Tanie jedzenie nie kojarzy się z niczym dobrym. Sprawdź, czy Ty też wierzysz w powszechne mity na temat oszczędzania na jedzeniu, które z prawdą nie mają nic wspólnego.
Czasem zdarza mi się rozmawiać o oszczędzaniu z kimś, kto krzywi się na myśl, że miałby zacząć oszczędzać na jedzeniu. Ok, mogę nie palić papierosów, zrezygnować z chodzenia do kina, kupować tańsze ubrania, ale miałbym oszczędzać na jedzeniu? Nie ma mowy!
Skąd taka niechęć? Ano stąd, że wokół oszczędzania na jedzeniu narosło kilka mitów, w które wierzymy i przekonań, które niewiele mają wspólnego z rzeczywistością.
-
Tanie jedzenie to gorsze jedzenie
To pierwszy mit, w który wierzy bardzo wiele osób. Często dlatego, że osoby te nie zdają sobie sprawy, że w oszczędzaniu na jedzeniu nie chodzi o to, by kupować tanie jedzenie, jak serki, konserwy, najtańszą wędlinę czy ser. Przynajmniej ja stoję na stanowisku, że mądre oszczędzanie na zakupach w spożywczaku to wcale nie jest kupowanie tego, co jest najtańsze, a kupowanie dobrych produktów, tylko że w niższych cenach, w tańszych sklepach.
Zresztą wystarczy podczas wizyty w hipermarkecie sprawdzić składy kilku produktów. Czasem te droższe mają w sobie dużo chemii, a wśród tańszych znajdzie się coś o bardzo dobrym składzie.
-
Żeby oszczędzać na jedzeniu trzeba jeździć po hipermarketach, żeby w każdym kupić tylko najtańsze produkty. A ja nie mam na to czasu.
Wiele osób myśli, że żeby oszczędzać na jedzeniu trzeba przeglądać gazetki z hipermarketów, a potem przejechać całe miasto i kupić wszystko po najniższej cenie, nawet jeśli oznaczałoby to wyprawę tylko po jeden jogurt i masło na drugi koniec miasta. Są oczywiście osoby, które tak robią – głównie emeryci, którzy faktycznie mają mnóstwo czasu i darmowe bilety komunikacji miejskiej. Tobie w zupełności wystarczy, jeśli przygotujesz swój „koszyk produktów” i wyciągniesz wnioski z obserwacji cen, a następnie będziesz robić zakupy tam, gdzie jest taniej.
-
Oszczędzanie na jedzeniu to oszczędzanie na zdrowiu mojej rodziny
To także mit. Oszczędzanie na jedzeniu, jak już wspomniałam, często wymaga samodzielnego przygotowania potraw i rezygnacji z „gotowców” w postaci sosów czy półproduktów. Taniej wychodzi na przykład przygotowanie domowego dżemu lub domowej wędliny, o czym przekonywałam Cię już w tekstach na ten temat, które zawierają konkretne wyliczenia. W ten sposób nie tylko nie oszczędzasz na zdrowiu rodziny, ale wręcz przeciwnie – twoja rodzina odżywia się znacznie zdrowiej, ale za to oszczędzasz w spożywczaku.
4. Oszczędzanie na jedzeniu jest powodem do wstydu i świadczy o skrajnej biedzie
Konieczność oszczędzania jest dla wielu osób powodem kompleksów i sprawia dyskomfort, zwłaszcza jeśli musisz oszczędzać na jedzeniu często czujesz się gorszy i biedniejszy. Tymczasem tak naprawdę oszczędzanie – rozumiane jako mądre zarządzanie pieniędzmi i powstrzymanie się od zbędnych wydatków – wcale nie jest świadectwem skrajnej biedy, a raczej rozsądku. Dotyczy to również oszczędzania na jedzeniu – zapewniam Cię, że nie tylko ludzie bardzo biedni oszczędzają na spożywczych zakupach, ci, którym w zupełności wystarcza do pierwszego także to potrafią.
5. W warzywniaku pod domem zawsze będzie drożej niż w hipermarkecie
To też nieprawda, czasem właśnie blisko domu kupisz warzywa i owoce w dobrej cenie, zwłaszcza polskie warzywa i owoce, bo z tymi egzotycznymi to faktycznie bywa różnie. Często za to – nawet jeśli kupisz nico drożej w warzywniaku niż w dyskoncie – to i tak się opłaca, bo warzywa z małej budki są zwykle świeższe. Na przykład rzodkiewka z Lidla czy Tesco następnego dnia wygląda już średnio, a taka z warzywniaka przez kilka dni jest dobra do jedzenia.
6. Markowe produkty są lepszej jakości niż te kupowane w dyskontach
W ten mit na szczęście wierzy coraz mniej osób. Powszechnie już wiadomo, że duże marki produkują dla dyskontów – np. pasta jajeczna do chleba, dostępna w Lidlu to pasta Lisnera, tyle że znacznie tańsza niż markowa. Tak jest w przypadku wielu produktów, więc zamiast wierzyć w obiegowe opinie, trzeba sprawdzać etykiety produktów i kupować tanie jedzenie dobrej jakości, choć nie zawsze z logo znanej firmy.
A Ty z jakimi mitami na temat oszczędzania na jedzeniu spotykasz się najczęściej?
Z wykształcenia polonistka, ale nigdy nie pracowałam w szkole. Jako freelancerka zaczęłam pracować w 2009 roku, pisząc teksty na zlecenie. Teraz uczę innych, jak zarabiać, nie wychodząc z domu. Mam też swój sklep internetowy, w którym można kupić akcesoria barmańskie.
Sprawdziłam, że praca w domu może być sposobem na życie. I to na całkiem niezłym poziomie 🙂
Zdrowy rozsądek to podstawa w oszczędzaniu. Także przy zakupach żywieniowych 🙂
U mnie niestety ostatnio rozgorzał spór, że 400 zł wydane na jedzenie w lutym znaczy, że jemy niezdrowe, śmieciowe i się głodzimy. Niestety stereotypy cięgle funkcjonują…
A wpis sama prawda, jeśli dodamy do tego sklepowe promocje, zakupy sezonowe i rozsądne planowanie posiłków to naprawdę można zjeść zdrowo, smacznie i tanio 🙂
Grunt to mądrze robić zakupy – i regularnie robić przegląd lodówki i szafek, bo dużo żywności po prostu się psuje, zanim ją zauważymy. I tutaj na pewno kasa idzie do kosza.
Tak, przerabiamy to co tydzień odwiedzając Teścia – przeważnie większość rzeczy znajdująca się u niego w lodówce nadaje się do wyrzucenia. Kupuje za dużo nie potrzebnych rzeczy albo po prostu w za dużej ilości, efektem czego jest to że po tygodniu część z nich nie nadaje się już do zjedzenia.
„A Ty z jakimi mitami na temat oszczędzania na jedzeniu spotykasz się najczęściej?” – Mit: „Termin ważności podaje ostateczny dzień, w kórym możemy zjeść niepopsuty produkt.” Czasem jakiś produkt psuje się: 1. szybciej niż jest napisane w terminie ważności (ostatnio miałam taką sytuację) lub 2. dopiero po np. kilku dniach od przekroczonego terminu ważności.
No tak – większości wydaje się właśnie, że oszczędzanie na jedzeniu, to kupowanie najtańszych parówek i przeterminowanego jogurtu. U mnie oszczędzanie na jedzeniu polega na kupowaniu tyle, ile potrzeba. Nie znoszę marnować jedzenia – i od strony etycznej i finansowej strasznie mnie to wkurza 🙂 Do tego sporo warzyw i owoców na które aktualnie jest sezon, bo są bardzo, bardzo tanie. I ograniczanie wszystkiego, co ma tablicę Mendelejewa w składzie, czyli większości niezdrowych zachcianek. I już kwota do zapłacenia przy kasie robi się o wiele milsza dla portfela 🙂
O to widzę, że podobnie robimy zakupy 🙂
Jeżeli ktoś widzi coś złego w rozsądnym wydawaniu pieniędzy i oszczędzaniu na na jedzeniu, to ma zdecydowanie za dużo pieniędzy. Oszczędzanie na jedzeniu niczym nie różni się od oszczędzaniu na czymkolwiek innym, to zupełnie normalne. Ja zupełnie nie rozumiem czym się różnią niektóre zwykłe produkty od tych „eko”, które z reguły są sporo droższe, więc zawsze sięgam po te zwykłe, nawet jeśli chodzi mi o coś zdrowego do zjedzenia. Poza, tak jak mówiłaś, warto patrzeć na składy, bo czasem można się zdziwić, że te drogie, „luksusowe” produkty mają w sobie tyle świństwa, a te tanie najzwyklejsze składniki potrzebne do wykonania… Czytaj więcej »
Ja liczyłam to dla dżemów i nie dość, że wychodzi taniej za słoiczek to jeszcze domowy dżem ma znacznie więcej owoców niż kupny. Robię dżemy chyba od 3 lat i teraz powiem szczerze, że nie smakują mi w ogóle te kupne, nawet dobrych firm 🙂
Zapomniałam wspomnieć w poprzednim komentarzu o bazarkach. Oprócz osiedlowych sklepików, warto wybrać się na bazarki w mieście. Kiedy mieszkałam w Krakowie, długo kupowałam warzywa i owoce w różnych marketach. Aż wybrałam się na Stary Kleparz, i nie dość, że kupowałam dużo smaczniejsze rzeczy to na dodatek dużo taniej! Teraz muszę znaleźć takie miejsce w Rzeszowie i zachęcam innych do odwiedzania bazarków w swoich miastach. 🙂
Bardzo dobry tekst, sama prawda. Ja również staram się oszczędzać na jedzeniu. Ważne są też różne nawyki, mnóstwo osób kupuje za dużo produktów z krótką datą ważności, a potem wyrzuca jedzenie. Na wyrzucaniu też można wiele stracić, dlatego staram się wszystko wykorzystywać.
Poza tym drogie jedzenie nie zawsze jest gwarancją jakości. Ostatnio chciałam sobie kupić jakąś wędlinę w sklepie, czytałam etykiety i byłam załamana. Nawet te droższe miały w sobie mnóstwo konserwantów, dosłownie tablica Mendelejewa. Oczywiście zrezygnowałam z kupna, czyli wyszło jak zwykle. Najlepiej przygotowywać mięso samodzielnie, taniej i bez E.
Nie oszczędzam na jedzeniu, pewnie stąd kilka kilogramów w zapasie;)
Ale mam ogródek przy domu, uprawiam warzywka, mam jabłka, gruszki, porzeczki i inne takie – własnego „podlewu” nie mylić z opryskiem.
Jedzenie kupuję możliwie zdrowe, choć nie sprawdzam psychodelicznie ile jest masła w maśle (może powinnam, ale tu włącza się mój leń) 😉
Zazdroszczę tego ogródka! 🙂
Bylam dziś na zakupach w markecie…a dawno nie byłam s takim przybytku….ceny wysokie, koszyk wypchany byle czym, a jak się rozmyslilam to nie mialam sily odnieść. Od ponad 3 lat 80% zakupów robie przez internet, glownie spożywcze i polecam…rachunki zawsze mam dużo nizsze, nie nosze ton a na koniec zamawiania zawsze mozna zrobic selekcje, porównanie i przy kawce czekac na dostawę. Ziemniaki, buraki, cebulka….wszystko dowiaza . W Łodzi mam 1 firme naj, naj…ale 2 inne są również niezłe. Maja niezla marke własną, co też pozwala zaoszczędzić.
O, a jaka to firma?
Jeżeli chodzi o oszczędzanie na jedzeniu to dla wielu przełomem będzie kupowanie tego co się potrzebuje, zamiast robienia zapasów. Bo przez takie „Gromadzenie” wiele jedzenia się psuje i trzeba je wyrzucić, a część się zjada szybciej, bo skoro jest to czemu by nie zjeść? 😉
Zgadzam się z powyższymi opiniami. Ja dorzucę jeszcze jeden wątek – staram się kupować jak najmniej przetworzone produkty i z nich przygotowywać jedzenie w domu. Jest nie tylko smaczniej i taniej. Oszczędza się też na lekarzach i lekarstwach – bo nie pakujemy w siebie niepotrzebnej chemii.
Ja na spożywcę oszczędzam w ten sposób, że zawsze kupuje promocyjne produkty w większej ilości. Np. promocyjny cukier zamiast 2,19zł to za 1,49zł kupuje od razu 10szt. zużywając mniej więcej 1,5kg cukru na miesiąc starcza i tego cukru np. około 7 miesięcy, a oszczędność na tym konkretnym produkcie to 7zł. Tak robię z każdym produktem gdy jest w promocji. Obniżki 50% dają nam co drugi taki produkt gratis w dłuższym horyzoncie czasowym (np. ketchup pudliszki dobry produkt za te same pieniądze co inny, tańszy zamiennik)
Też bym chętnie wdrożyła ten sposób, gdybym miała miejsce na magazynowanie takich zapasów – cukier, mąka, olej, makarony, konserwy – wszystko to można często w promocjach kupić i sporo oszczędzić potem.
Ja kupuję to co muszę nie daje się nabrać na „promocje”. Ponieważ kupując 4 kg bananów nie zjemy ich sami przez 4 dni, potem już są nie tak smaczne, podobnie sprawa ma się do jabłek czy pomarańczy. Najlepiej kupować produkty z długą datą przydatności.
Bardzo ciekawy wpis. Ja wyrobiłam sobie nawyk planowania jadłospisu na cały tydzień i dzięki temu wiem co potrzebuję kupić. A zakupy robię przez Internet i przy okazji oszczędzam na czasie. W zasadzie odkąd zaczęłam zwracać uwagę na mój budżet domowy to jem zdrowiej – mniej jedzenia na mieście, a więcej dbam o to, żeby zawsze sobie coś ugotować na obiad.
„Prawdziwy” wpis. Też spotykam się z opiniami, że na jedzeniu oszczędzić się nie da. Ja jestem dowodem, że się da. Jeszcze kilka lat temu niemożliwym dla mnie było przejść obok półki z promocją na pusto, zawsze to „coś” lądowało w koszyku. Poszłam w końcu po rozum do głowy i – zakupy robię raz z tygodniu, mam swoje 4 sklepy (są dość blisko siebie więc na benzynę nie wydaję dodatkowo) a w moim koszyku znajdują się produkty z różnego przedziału cenowego w zależności głównie od tego jaki mają skład. Powiem krótko. W porównaniu z poprzednim wariantem i dodatkowo idąc na zakupy… Czytaj więcej »
Oj tak, lista to podstawa. Ostatnio zauważyłam, że za każdym razem jak na zakupach dodam dużo rzeczy spoza listy do koszyka, to potem pod koniec tygodnia coś mi się zmarnuje. A jak zaplanuję posiłki i kupię tylko to co na liście, to prawie nic nie wyrzucam.
Jak pokazuje wiele rankingów, tanie jedzenie dość często jakością przewyższa markowe produkty. Jeżeli jednak spojrzymy na etykiety chociażby w biedronce, szybko zobaczymy że identyczna wędlina „w smaku” kosztuje dużo mniej, a na opakowaniu producentem będzie Sokołów. Obok znajdziemy identyczną wędlinę, sygnowaną jednak dużym logo sokołów. Świat taki już jest, więc tak jak napisałaś, należy mądrze wybierać to co spożywamy, a mądrze nie znaczy że należy się kierować jedynie etykietą na produkcie.
Malo tego – może się okazać, że droga wędlina renomowanej firmy ma tak samo kiepski skład jak tania wędlina. Ostatnio szukałam paczkowanej kiełbasy w Tesco, przejrzałam kilka marek, nawet z górnej półki i nie było żadnej, która nie miałaby mnóstwa „e” i jakichś konserwantów. A w Lidlu jest taka kiełbasa, z całkiem dobrym składem.
Musze przyznać , że sam mam kilka produktów, które są markowe, droższe, ale jak dla mnie mają taki smak, którego nie mają inne, tańsze odpowiedniki. Też nie wiem czy warzywa i owoce w hipermarketach są zdrowsze niż te w warzywniaku- wolę te z warzywniaka, ale niestety rzadko mam czas na latanie po sklepikach, więc i tak kupuję w hipermarketach. Dla mnie oszczędzanie i jedzenie to trudny temat 😉