Jak wydać książkę i ile kosztuje self-publishing, a także co po kolei trzeba zrobić, zanim książka trafi do sprzedaży? O tym w dzisiejszym wpisie.
Po prawie pół roku pracy wreszcie mogę pochwalić się tym, że moja książka trafiła do sprzedaży! Książka „Proste drinki” to produkt, który opracowałam z myślą o czytelnikach mojego bloga o napojach. Jest to wyjątkowa książka – jedyna taka w Polsce książka kulinarna, która wydana jest w formie sztywnych, foliowanych kart, złączonych nitem i opakowanych w pudełko. Dzięki takiej formie z książki korzysta się wygodniej niż z innych książek kulinarnych, które w kuchni mogą się pobrudzić albo zamknąć, kiedy akurat z nich korzystamy.
Ponieważ wydając książkę zdecydowałam się na self-publishing, chciałabym podzielić się swoimi doświadczeniami z tym związanymi. Sama szukałam informacji o wydawaniu książek w sieci i jest ich niewiele, więc wierzę, że mój post może okazać się przydatny dla wielu blogerów (i nie tylko blogerów), którzy marzą o wydaniu własnej książki.
Dlaczego zdecydowałam się na self-publishing, a nie na wydawnictwo?
Od jakiegoś czasu wiedziałam, że chcę zaproponować moim czytelnikom jakiś produkt, który będzie uzupełnieniem tego, co znajdą na blogu. Z analizy statystyk wejść na blog 2drink.pl wiem, że bardzo duża grupa wchodzi na stronę z urządzeń mobilnych, a zatem szukają przepisów na drinki nie wtedy, gdy siedzą przed komputerem tylko w innej sytuacji. Pomyślałam, że zbiór przepisów, który można łatwo ze sobą zabrać – na imprezę czy choćby do kuchni – będzie dla nich atrakcyjny.
Jednocześnie nie chciałam iść z wydaniem przepisów w tę stronę, w jaką obecnie idzie się wydając książki kulinarne – coraz częściej są to piękne albumy, z ładnymi zdjęciami, ale jednak mało praktyczne w kuchni. Zawsze jak mam zabrać taką pięknie wydaną książkę do kuchni to jest mi jej szkoda, bo boję się, że się zniszczy. Dlatego szukałam innej formy i znalazłam – moja książka nie zamyka się, bo karty złączone są nitem. Można je dowolnie przesuwać, wysunąć tylko jedną z nich, a resztę schować. Wszystkie są sztywne i zafoliowane, więc nie zaleją się tak szybko jak strony zwykłych książek. No i są tam oczywiście zdjęcia, ilustrujące wszystkie przepisy.
Zdecydowałam się wydać książkę samodzielnie z, dwóch powodów. Po pierwsze – zależało mi nie tylko na treści, ale i na formie, a przekonanie wydawnictwa do tak nietypowej formy mogłoby być trudne. Po drugie – chciałam mieć pełną kontrolę nad całym procesem wydawniczym.
Jak wydać książkę samodzielnie – kolejne kroki
Cały proces powstania mojej książki „Proste drinki” to kilka kroków:
1. Wymyślenie formy – zanim zdecydowałam, jak dokładnie ma wyglądać książka, odwiedzałam księgarnie i przeglądałam wiele książek, nie tylko kulinarnych. Inspiracją okazały się książki dla dzieci, wydawane w przedziwnych formach 🙂
2. Oszacowanie kosztów wydruku takiej książki. Ze względu na nietypową formę musiałam się natrudzić, żeby znaleźć drukarnię, która taką książkę wydrukuje, ale o tym za chwilę. W tym kroku puściłam kilka maili i sprawdziłam, ile mniej więcej może kosztować niewielki nakład i czy w ogóle ktoś to dla mnie wykona. Dopiero wtedy utwierdziłam się w przekonaniu, że stać mnie na to, żeby wydać książkę samodzielnie.
3. Opracowanie szkicu treści – czyli koncepcja, co ma się w tej książce znaleźć.
4. Przygotowanie przepisów. Najdłuższa część całego procesu – przygotowanie przepisów i zdjęć zajęło mi ponad 2 miesiące. To wyzwanie nie tylko dla mnie, ale i dla Tomka – bo te ponad 100 drinków ktoś przecież musiał wypić 🙂 Czasem zaczynałam pracę nad przepisami od rana, czasem kilka drinków było do wypicia przez kilka dni z rzędu. Czasem coś trzeba było kilka razy poprawiać, bo nie wyszło, więc trochę roboty z tymi przepisami było. Tym bardziej, że wszystkie przepisy (z wyjątkiem przepisów na klasyczne drinki znane z barów) to zupełnie nowe przepisy, jakich nie ma na blogu.

Efekt jednej z sesji. Wbrew pozorom to także są proste drinki, z łatwo dostępnych składników. Jako drugi blogowy hit „Żar Tropików”.
5. Obróbka zdjęć, przygotowanie tekstów w pliku tekstowym. Zawsze zapisuję przepisy najpierw w notesie, potem to wszystko trzeba wprowadzić do komputera, dopasować zdjęcie do tekstu. Jedna sesja to kilkanaście, kilkadziesiąt ujęć, więc wybranie tego najlepszego dla ponad 100 przepisów zajęło mi kolejne kilka dni.
6. Gdy cały materiał jest już opracowany, teksty dobrze jest wysłać do redakcji i korekty. Zrezygnowałam ze zlecania tego komuś, bo po pierwsze – sama zawodowo zajmowałam się niejednokrotnie korektą i redakcją, a po drugie – cały tekst, który nie był przepisem to zaledwie ok. 3000 znaków. Stwierdziłam, że chyba sama uporam się z tym zadaniem, ale gdybyś chciał wydawać swoją książkę – radzę Ci zlecić korektę i redakcję profesjonalistom.

Zawsze jak mam czytać większe partie tekstu i poprawiać to najpierw drukuję – wydruk zupełnie inaczej się czyta.
7. Poszukiwanie kogoś, kto złoży książkę i poszukiwanie drukarni. Te dwa punkty realizowałam jednocześnie i ostatecznie okazało się, że w drukarni, którą wybrałam mogę zamówić także skład tekstu, czyli takie opracowanie mojego materiału, żeby nadawało się do druku. Okładkę książki zaprojektowałam wspólnie z grafikiem z drukarni, podobnie jak wygląd stron. Sam skład tekstu trwał 2 tygodnie.
Z poszukiwaniem drukarni szło mi gorzej – okazało się, że wcale nie tak łatwo jest znaleźć drukarnię, która wydrukuje niewielki nakład książki (zdecydowałam się na początek na 500 sztuk), a jednocześnie będą to książki w formie takiej, jak wykonuje się wzorniki kolorów (np. farb). Mimo że mieszkam w Łodzi, gdzie drukarni jest bardzo dużo, znalazłam zaledwie 3, które w ogóle wysłały mi wycenę mojego pomysłu. Niektóre nie odpisywały na maile, inne nie wysłały oferty nawet mimo zapewnień, że wyślą i przypomnień telefonicznych. Szukanie drukarni trwało ze 3 czy 4 tygodnie. Ostatecznie wybrałam najtańszą opcję, która jednocześnie wydawała się najbardziej konkretna – pani Sylwia odpowiadała na maile błyskawicznie, wyceniała kilka moich różnych pomysłów i okazało się, że to strzał w dziesiątkę. Ze współpracy z drukarnią jestem bardzo zadowolona.
8. Zanim przystąpiliśmy do druku książki, wystąpiłam o przyznanie numeru ISBN. To taki numer, który posiadać muszą wszystkie wydane książki w Polsce. Jego uzyskanie pozwala na wygenerowanie kodu kreskowego dla książki, ale także na naliczenie niższej stawki podatku VAT (zamiast 23% jest to tylko 5%). Co to za różnica jaki VAT? Otóż niższym VAT-em opodatkowane są w tej sytuacji nie tylko gotowe książki, które sprzedaję czytelnikom, ale taka stawka widnieje też na fakturze, którą wystawiła mi drukarnia. 23% a 5% to spora różnica.
Przyznanie puli numerów ISBN jest bezpłatne, a wniosek składa się przez internet. Więcej o tym, jak to zrobić można przeczytać na stronie Biblioteki Narodowej.
9. Gdy już znaleźliśmy drukarnię, skład został zrobiony, drukarnia przygotowała nam proof i makietę książki. Cyfrowy proof to taki wydruk próbny całej książki, w którym odwzorowane są wszystkie kolory dokładnie tak, jak będą wyglądały w gotowej książce. To ostatni moment, by sprawdzić, czy wszystko się zgadza, czy kolory są takie, jak powinny, czy nie trzeba wprowadzić żadnych poprawek do tekstów, do zdjęć.

Proof cyfrowy pocięłam, żeby zobaczyć jak będą wyglądać poszczególne strony i złożyć je w dobrej kolejności w całość.
Makieta z kolei przygotowana była z dokładnie takiego papieru, jaki zamówiłam – były to po prostu zafoliowane, białe kartoniki, z wyciętymi rogami, które pozwoliły mi sprawdzić, czy książka będzie miała dobrą grubość, czy będzie wygodna itd.
10. Ostatni etap wydawania książki to sam druk. Druk trwał dwa tygodnie – akurat te dwa, które spędziłam na urlopie 🙂 Z drukarni odebraliśmy książeczki zapakowane w pudełka i w kartony – 17 kartonów, które trzeba było wtaszczyć na 3. piętro.
11. Zdecydowałam, że książkę będę sprzedawać poprzez własny, dedykowany sklep internetowy, więc ostatnie wyzwanie to postawienie sklepu. Wybrałam platformę shoplo i postawienie sklepu, przygotowanie zdjęć, podpięcie płatności zajęło mi jakieś 2-3 dni.
Ile kosztuje wydanie książki?
To zapewne część, która najbardziej zainteresuje Cię, jeśli planujesz wydać własną książkę.
Moja książka „Proste drinki” jest wyjątkowa jeśli chodzi o koszty z trzech powodów: po pierwsze, w koszty książki wliczyć trzeba koszt przygotowania przepisów, a więc składników (u mnie jakieś 700 zł brutto kosztów, które mam na fakturach, ale nie wszystkie produkty biorę na faktury, np. przy owocach z warzywniaka odpuszczam). Po drugie – książka ze zdjęciami zawsze będzie znacznie droższa niż książka bez zdjęć (a ja mam zdjęcia na każdej stronie). Po trzecie – moja książka nie ma normalnych stron, tylko sztywne karty, foliowane, z zaokrąglanymi rogami. Do tego ma też pudełko.
Koszty wydania książki metodą self-publishingu to zsumowane koszty:
- przygotowania treści (poza samą pracą u mnie jest to koszt składników)
- korekty i redakcji
- składu
- przygotowania okładki
- druku
Dla mojej książki wszystkie te koszty wyniosły około 8600 zł brutto dla nakładu 500 sztuk.
Nie liczę tu czasu, jaki poświęciłam na przygotowanie treści, szukanie drukarni i spotkania w drukarniach, a także kosztów dojazdu do drukarni, którą odwiedzałam kilkakrotnie, zanim odebrałam gotowy nakład książki.
To, co jeszcze trzeba wiedzieć o drukowaniu książek i kosztach wydania książki to:
- koszt zależy od wybranej metody druku – druk może być cyfrowy i offsetowy. W druku cyfrowym możemy zamówić bardzo mały nakład książek, nawet 100 sztuk (pewnie i mniej ktoś by nam wydrukował). W druku offsetowym nakład musi być większy, by było to opłacalne – według moich kalkulacji już przy 300 sztukach opłacało się zamówić druk offsetowy, ale dla różnych książek może być różnie.
- koszt zależy od wielkości nakładu – im większy nakład, tym koszt jednej sztuki jest niższy. Ja testowo zdecydowałam się na bardzo mały nakład, ale wystarczyłby nakład dwukrotnie większy, by cena wydruku jednego egzemplarza była o kilka złotych niższa.
- warto wyceniać tę samą usługę w różnych drukarniach – ceny, jakie otrzymaliśmy od różnych drukarni różniły się niewiarygodnie. Za tę samą usługę jedna zaproponowała 9 tysięcy brutto, a inna 14 tysięcy.
Moje obawy i zagrożenia związane z self-publishingiem
Nie ukrywam, że miałam pewne obawy podejmując się takiego zadania. Nigdy nie pracowałam w wydawnictwie, a jedyna książka, z jaką miałam do czynienia od strony procesu twórczego to… moja praca magisterska. Bałam się tego, jak będzie to wyglądać w całości – gdy wydajesz np. powieść, w której nie ma obrazków, masz tylko treść i niewiele może pójść źle. Tu źle mogło pójść wiele. Przede wszystkim osoba, która robiła skład to nie był nikt z polecenia (polecony grafik nie miał czasu, nie miałam nikogo innego pod ręką). Poza tym nie znałam zupełnie tej drukarni. No i nie wiedziałam, czy forma, którą sobie wymyśliłam, będzie tak dobrze wyglądać, jak myślę.
Nieco wątpliwości rozwiał już cyfrowy proof i makieta – wtedy wiedziałam, że może być nieźle. Ale jak odebrałam gotowy produkt, to wiedziałam już, że drukarnia spisała się znakomicie i „Proste drinki” wyglądają dokładnie tak, jak sobie wymarzyłam.
Self-publishing ma oczywiście swoje minusy, z których największym jest to, że o promocję książki musisz zadbać sam. Sama zajmuję się jej dystrybucją, póki co nie wstawiłam jej do żadnej księgarni i jedynym miejscem, w którym można zamówić „Proste drinki” jest mój sklep internetowy. To na pewno zmniejsza szansę, że książką zainteresują się tysiące czytelników, ale przecież niczego nie wykluczam – także tego, że książka kiedyś pojawi się na półkach w księgarniach.
Mam nadzieję, że moje doświadczenia związane z wydaniem książki pomogą podjąć decyzję tym, którzy zastanawiają się, czy self-publishing jest dla nich. Jeśli masz jakieś dodatkowe pytania, daj znać w komentarzu.

Z wykształcenia polonistka, ale nigdy nie pracowałam w szkole. Jako freelancerka zaczęłam pracować w 2009 roku, pisząc teksty na zlecenie. Teraz uczę innych, jak zarabiać, nie wychodząc z domu. Mam też swój sklep internetowy, w którym można kupić akcesoria barmańskie.
Sprawdziłam, że praca w domu może być sposobem na życie. I to na całkiem niezłym poziomie 🙂
Bardzo fajny pomysł z tą książką 🙂 ogromne gratulacje 🙂 i trzymam kciuki, żeby sprzedaż była satysfakcjonująca
Ekstra case study! Szacun! A czemu np. na sklep nie wybrałaś WordPressa? Musiałabyś tylko zainstalować wtyczkę WooCommerce 😉
Idę zamówić 😀
Niby tak, ale ponieważ nigdy tego nie robiłam, wolałam postawić na rozwiązanie gotowe, w którym wystarczy tylko dodać produkty i można działać 🙂
Jasne, taka odpowiedź mnie satysfakcjonuje 😉
Hmm, czego bym się czepiła w sklepie 😉 To nie ma przejrzystej informacji na temat kosztów dostawy, a teraz muszą być one wyeksponowane.
Pozdrawiam!
O, dzięki, nie pomyślałam o tym, muszę poprawić 🙂
Wow! Fantastyczny projekt! Niesamowite, że udało Ci się ogarnąć to samodzielnie – muszę przyznać, że taki proces nawet dla mnie wydałby się na początku trudny i mógłby mnie zniechęcić. Super, że o tym napisałaś 🙂
Gratulacje! Bardzo fajny pomysł! Bardzo podoba mi się forma – rzeczywiście fajne do kuchni. Następnym razem dodaj pętelkę, aby móc zawiesić coś takiego na ścianie:))) To juz będzie perfekcyjny produkt:) . Napisz w następnym artykule, jak sobie poradziłaś z marketingiem:)
Pudełko ma pętelkę – tzn. taką dziurkę, więc można śmiało wieszać 🙂
Tą formą, przyznam szczerze mnie zaskoczyłaś, pozytywnie oczywiście. Ja akurat nie przejmuje się jak wyglądają moje książki i notatniki z przepisami, a wyglądają różnie, a tam gdzie najwięcej jest tłustych kleksów oznacza, że przepis wart ponownego powtórzenia 🙂
Szkoda, że ja z tych niepijących (po kieliszku wina jestem w stanie mocno wskazującym 😉 ) ale pomyślę czy nie kupić komuś na prezent.
A mnie zawsze szkoda, jak mi się książki pozalewają i nie wyglądają już tak ładnie 🙂 No ale co zrobić, z drugiej strony są przecież do korzystania, a nie do oglądania na kanapie.
Gratuluję wydania książki! Fajny pomysł z tym sklepem internetowym, kartkami odpornymi na zalanie i formą książki (mały wygodny rozmiar, fajne – przekładane karty). Opakowanie sprawia, że książkę można komuś chcieć podarować 🙂 Bardzo pomocny post. Ciekawa jestem co było dla Ciebie najtrudniejsze w wydaniu książki…
Hmm, trudne było samo podjęcie decyzji, że biorę się za to sama, bez żadnego doświadczenia. Potem przygotowywanie treści to już przyjemność, trochę stresu jeszcze podczas opracowania graficznego i współpracy z drukarnią, której nie znałam, ale na szczęście wszystko poszło gładko. Chyba napisanie pracy magisterskiej było jednak trudniejsze 😉
Dzięki za odpowiedź. W sumie pewnie masz rację, że najtrudniej podjąć decyzję np. , że będzie się wszystko samemu robiło i ruszyć do dzialania.
Po pierwsze gratuluję świetnego pomysłu i wydania. Taka książka to super pomysł na gifty dla znajomych. Po drugie – drukarnie które zapewniają dobrą obsługę klienta w Polsce to ciągle problem, dlatego jeśli jesteś zadowolona to proszę podziel się informacją co to za drukarnia. Drukuję wiele projektów dla klientów typu foldery ulotki itd. Po trzecie dzięki za to case, czeka mnie self publishing pod koniec roku lub na początku przyszłego ale w zupelnie innym klimacie.
Dziękuję 🙂
Drukarnia nazywa się Lasertext – Łódź, ul. Praska. Naprawdę godne polecenia miejsce.
Super, też jestem z Łodzi i to bardzo cenna informacja. Trudno o dobrą obsługę teraz a już od wielu lat myślę że jesli kiedyś napiszę coś to nie będę się nikogo prosić tylko wydam sama. Zatem dodane do ulubionych 🙂 Pozdrawiam.
Wspaniały, kreatywny projekt. Niesamowita forma książki. Czy jeśli ją zgapię od Ciebie to będzie plagiat? Jestem w trakcie tworzenia książki motywacyjno- rozwojowej z 52 kartami zadań do wykonania na każdy tydzień roku. Taka forma to strzał w dziesiątkę! Niesamowicie mnie zainspirowałaś. Brawo! Jestem zachwycona. I dzięki za podzielenie się swoim doświadczeniem i wiedzą dotyczącą publikacji. Pozdrawiam. Vika
Forma w sumie nie jest moim pomysłem – w ten sam sposób wydawane są książki z nauką słówek dla dzieci (do nauki języków). Ale kulinarnych książek w takiej formie nie ma 🙂 Także w Twoim przypadku też może się sprawdzić 🙂
Może zaoferujesz innym blogerom, że ich książki też zaczniesz sprzedawać?
Niewykluczone, to też może być fajny pomysł na dalszy rozwój.
Super! Wielkie gratulacje. Dobrze czytać o takich odważnych pomysłach. Powodzenia:)
Dziękuję bardzo 🙂
Bardzo fajny pomysł- mega oryginalnie, a w przypadku książek kulinarnych to bardzo cenne. Twoja książka będzie świetnym pomysłem na prezent! 🙂
Dużo, dużo świetnej pracy, gratulacje z deszczowych Filipin 🙂
Patent z książką w pudełku najlepszy na świecie, podobnie, jak sama forma – na prezent rewelacyjna!
Agnieszko nie widziałam książki na żywo, jednak na zdjęciach w sklepie wygląda naparwde imponująco! A sam format i ofoliowanie kart to strzal w dziesiątkę! Myślę, że to bardzo dobrze dopasowany produkt do grupy docelowej 🙂
Życze rzeszy zadowolonych klintów i czytelników 🙂
Dziękuję bardzo 🙂
WOW!!! Powiem szczerze, że full profeska! I jeszcze własna platforma. Muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem. Gratuluję pomysłu, realizacji, a przede wszystkim odwagi.
Ja się dołączam i choć temat jest o książce, to nie mogę się oprzeć, żeby nie napisać w sensie ogólnym.
Ogólnie rzecz ujmując, to sam osobiście przydzielam Ci wielką nagrodę, za kreatywność. Różnorodność pomysłów jest powalająca i jednocześnie zachęca do działań. Oczywiście, nie to, żebym nie widział reklam w koło, łącznie z natywną, ale przecież to właśnie Twój sposób na życie…
Gratulacje i podziwiam dalej 🙂
Dziękuję 🙂 Co do reklam – moja filozofia jest taka, że jak się dostarcza ludziom ciekawych treści, inspiruje i pomaga (a dostaję wiele sygnałów, że mój blog jest pomocny), to czytelnicy nie skarżą się na reklamy. Dzięki temu, że tu są, mogę zrezygnować z gorzej płatnych zleceń i więcej czasu poświęcić np. na pisanie bloga.
Gratuluję wydania książki.
Pomysł na formę praktyczny, jak wiadomo przy robieniu drinków może gdzieniegdzie pokapać i zwykły papier byłby minusem, dlatego duży plus za zafoliowane strony. Pewnie w najbliższej przyszłości skuszę się na zakup czy to dla siebie czy na prezent.
Dziękuję i zapraszam do zakupu 🙂 Książka jak na razie zbiera same pozytywne opinie od osób, które ją kupiły – forma była strzałem w dziesiątkę!
A co do formy to jak ją zobaczyłem i przeczytałem jeden z komentarzy o uchwyt, wpadł mi do głowy ciekawy pomysł. Jak sądzisz czy miałoby sens, jako bajer lub z praktycznego punktu widzenia, wydać taką książkę w postaci zbliżonej do kołowrotka na wizytówki, czyli na stojaku a kartki obracające się dookoła?
Jasne, to też byłby fajny pomysł, choć trudniejszy w przechowywaniu. Jeszcze gdyby te kartki były wyjmowane i chowane z powrotem to już w ogóle bajka:)
Słyszałam i Twojej książce bardzo dużo dobrego, a więc chyba na klientów nie musisz narzekać, a wprowadzenie jej do szerszej sprzedaży na pewno jest dobrym pomysłem 🙂 Ja od jakiegoś czasu zabieram się do przeredagowania „czegoś”, co napisałam w liceum na powieść z prawdziwego zdarzenia (chociaż dopiero teraz, studiując polonistykę, widzę, jak dużo rzeczy nie wiedziałam, chodząc do liceum i mam z tym naprawdę sporo pracy!) i w między czasie szukam informacji o tym, jak takiego stwora wydać, więc cieszę się, że tutaj trafiłam 🙂 Co prawda w tej chwili nie mogę sobie pozwolić na taki wydatek, ale przynajmniej wiem,… Czytaj więcej »
Myślę, że wydanie powieści jest dużo dużo tańsze, bo nie ma tam kolorowych obrazków ani sztywnych kart, ani pudełka, więc sporo kosztów odchodzi. Życzę powodzenia 🙂
Czy myślałaś również o aplikacji pozwalającej na korzystanie z Twoich treści? Znasz może koszt zlecenia komuś zrobienia aplikacji? Gratuluje całego przedsięwzięcia.
Myślałam kiedyś, ale ponieważ staram się do wszystkiego, co robię podchodzić biznesowo, a nie umiem jeszcze zarabiać na aplikacjach mobilnych, to póki co nie biorę się za zrobienie takiej aplikacji. Choć niewątpliwie byłaby czymś ciekawym.
To ja zrobię reklamę sobie i mojemu wydawcy, może wam przy okazji pomoże.
Jestem takim jak ty, niczym niewyróżniającym się, zwykłym człowiekiem. Jestem matką, pracownicą na etacie. Jestem wreszcie pisarzem i nareszcie mam wydaną publikację! Ty też możesz być jak ja, Poligraf jest naprawdę OK.!
To gratuluję! 🙂 Jest kilka wydawnictw i firm, które pomagają self-publisherom w wydaniu swojej książki i warto się przyjrzeć ich ofercie.
[…] tym, że wydałam książkę z przepisami na drinki pisałam w osobnym artykule: Self-publishing krok po kroku. Jeśli chcesz dowiedzieć się jak wydać książkę, to zachęcam Cię do lektury – wbrew […]
Zarówno pomysł jak i wykonanie MEGA 😉 Szacunek za chęci i zaangażowanie, przy sprzedaniu wszystkich książek wyjdzie się na sporym plusie, ale tak z ciekawości spytam jak idzie sprzedaż książki? Bez wielkich wydawnictw, samu zajmując się sprzedażą może być ciężko, ale ma to też swoje plusy 😉
Idzie całkiem nieźle, wprawdzie jeszcze nie wyszłam na zero, ale to dopiero pierwszy miesiąc sprzedaży, więc nie ma się czemu dziwić. Myślę, że do końca roku uda mi się osiągnąć zwrot z tej inwestycji na poziomie kilkudziesięciu procent – żadna lokata tyle nie da 😀
Więc nie jest to blog pitu pitu o biznesowym fantasy aby wcisnąć jakieś reklamy, ale rzeczywiście robisz coś konkretnego. Nie doceniałem tego bloga 🙂
Gratuluje książki i wyrabiania nazwiska.
Dziękuję i zapraszam częściej 🙂
Bardzo pomocy wpis! I oczywiście bardzo fajna i pomysłowa książka, pewnie wkrótce skuszę się na zakup. Btw niedawno szukałam w necie przepisów na drinki i od razu trafiłam przez wyszukiwarkę na Twoją stronę.
W Twoim blogu podoba mi się to, że jesteś praktykiem i rady, które udzielasz wynikają z Twoich własnych doświadczeń, przez co są cenne. Posty blogerów piszących o freelancingu, a pracujących na etacie dużo mniej mnie przekonują.
[…] liście znalazło się aż 28 książek kulinarnych, 12 książek papierowych wydanych metodą self-publishingu i 11 […]
[…] z myślą o czytelnikach mojego drugiego bloga 2drink.pl. Wydałam ją samodzielnie, a cały proces wydawania książki metodą self-publishingu opisałam w osobnym poście. Książkę nie tylko wydałam samodzielnie, ale i sprzedaję sama, w specjalnym, założonym do […]
Agnieszka gratuluję i dziękuję za ten wpis! 🙂 Jest bardzo mało w polskim internecie nadal o self publishingu a ten temat niesamowicie mnie interesuje. Życzę powodzenia w sprzedaży. P.S. Mnie też inspirują książki dla dzieci. W Polsce nadal nie są one tak „czadowe” jak w USA chociażby, ale powoli i do nas te niestandardowe wydania przychodzą.
Dziękuję 🙂 Też ubolewam nad tym, że o self-publishingu za wiele poczytać nie można, bo takiej wiedzy nigdy za dużo.
[…] Największa inwestycja to jak dotąd wydanie własnej książki z przepisami na drinki (przeczytaj: Self-publishing czyli moja droga do wydania własnej książki). I tę inwestycję udało mi się przeprowadzić własnymi środkami, bo zawsze najpierw planuję […]
Agnieszko, jakie jest Twoje zdanie na temat wydania książki z pomocą Rozpisani.pl ? Dlaczego sama nie zdecydowałaś się na wydanie z pomocą tego portalu?
Chciałam mieć pełną kontrolę nad tym, jak wygląda moja książka, na jakim papierze, ile ma stron itp. Ale teraz na szybko przeliczyłam z ciekawości ile kosztowałby druk w Rozpisani.pl książki z taką liczbą stron w kolorze, podobną okładką i… wyszło prawie 80 zł za egzemplarz! Nie wiem jak oni to liczą, naprawdę. Pomijając już kwestię mojej książki – uważam, że jeśli masz własną społeczność, której możesz sprzedawać książkę, to pomoc takich serwisów, które współfinansują wydanie książki nie jest do niczego potrzebna. Co więcej – może się okazać, że nawet jest sporą przeszkodą. Polecam wpis na blogu Spisek pisarzy, dość dokładnie… Czytaj więcej »
[…] zamiast na zarabianiu w programach partnerskich skupiłam się na sprzedaży swojej książki (pisałam o niej i o self-publishingu w osobnym wpisie), a przy okazji wokół książki całkiem przypadkiem zbudowałam niewielki sklep z akcesoriami do […]
dobry pomysł z tym wieszaczkiem, to jest książka? tak mała poręczna, super
Tak, książka. Można ją sobie w kuchni powiesić na wieszaczku i mieć zawsze pod ręką 🙂
[…] Self-publishing krok po kroku – absolutnie fenomalny wpis na blogu Biznesowe Info Agnieszki Skupieńskiej, w którym Autorka opisuje krok po kroku drogę do wydania własnej książki. Uwielbiam takie konkretne wpisy przedstawiające projekty „od kuchni”. […]
Uwielbiam takie inicjatywy. Doskonałe case study. Jestem z tych, których tego typu działania nakręcają. Właśnie natchnęłaś mnie do pomysłu, który bardzo chciałabym zrealizować, a widzę na niego zapotrzebowanie. Przesłałam też Twój artykuł koleżance, która przymierza się do wydania podręcznego tomiku wierszy. Bardzo wartościowy wpis.
Esencjo, w takim razie wpadnij na blog w przyszłym tygodniu, mam już gotowy wpis o tym ile konkretnie zarobiłam na pierwszym nakładzie mojej książki (bo te pierwsze 500 sztuk już sprzedałam!) 🙂 Będzie trochę też o tym jak ją promowałam, więc i Tobie i koleżance może się przydać.
Dziękuję za ten wpis. Właśnie doszłam do wniosku,że self-publishing w moim przypadku to chyba jest to,na co jestem skazana:) nie chcę w moim zaawansowanym wieku ciągle kogoś prosić…chcę sprzedawać moje produkty:) w moim przypadku będzie to kolorowanka. Robię teraz taką kolorowanke jako gadżet promocyjny dla powiatu i widzę,że jest fajny pomysł. Bardzo mnie też interesuje wątek biznesu cegiełkowego- tez jestem poniekąd na niego skazana jako mama trójki dzieci i osoba, która wyprowadziła się z miasta. W każdym bądż razie będę śledzić bloga i polecać innym! Pozdrawiam!
Świetny wpis! Chciałabym dopytać, czy decydując się na self-publishing muszę mieć własną działalność gospodarczą?
Działalność trzeba mieć, inaczej nie można książki legalnie sprzedawać. A co do fontów – to chyba w kwestii drukarni leży. Ale pewności nie mam, może moja składaczka korzystała z darmowych?
Witam i gratuluję Pani fachowego podejścia do sprawy i chęci podzielenia się problemami z innymi.
Zainteresowała mię kwestia relacji z fiskusem przy sprzedaży osobistej i za pośrednictwem innych dystrybutorów.
Czy sprzedaż Pani dzieła osobiście i za pośrednictwem jakiejś księgarni jest działalnością gospodarczą?
Dzień dobry, czy mogę poprosić o namiary na drukarnie o których Pani pisała?