Ostatni z planów na 2015 rok to ważna rzecz, do której chciałabym Cię namówić.
Zanim jednak przejdę do rzeczy, opowiem Ci moją historię. Pewnie będzie to najbardziej osobisty wpis na tym blogu, ale mam nadzieję, że potrzebny i inspirujący dla wielu czytelników.
Przypadek, który sporo zmienił
W 2012 roku regularnie odwiedzałam dermatologa i próbowałam wyleczyć trądzik, z raczej miernym skutkiem. Przed zastosowaniem kolejnych leków pani dermatolog wysłała mnie na kontrolne badania krwi – nic wielkiego, zwykła morfologia i próby wątrobowe. Wyniki były zaskakujące – podwyższone enzymy wątrobowe i to znacznie – kilka razy więcej niż przewiduje norma. Potem jeszcze jedne badania, na obecność wirusów wątroby, kolejne – biopsja wątroby – już w szpitalu. Trwało to, jak to w naszej służbie zdrowia, jakiś rok, aż w końcu udało się ustalić, skąd tak złe wyniki badań.
Okazało się, że mam genetyczną chorobę autoimmunologiczną, konkretnie zapalenie wątroby. Jak to z chorobami autoimmunologicznymi bywa, nie da się jej wyleczyć, ale można brać leki, żeby choroba nie zniszczyła mi wątroby. Leki mają niestety sporo skutków ubocznych, ale nie po to piszę ten tekst, żeby się tu wypłakiwać w monitor 😉
Piszę go po to, by powiedzieć, że gdyby nie przypadkowe badania krwi, zlecone przez dermatologa, nie wiedziałabym, że jestem na coś chora. Wątroba to taki spryciarz, że gdy choruje, to nie boli, bo nie jest unerwiona. Moje zapalenie wątroby nie daje więc żadnych objawów i mogłabym w ogóle nie dowiedzieć się, że jestem chora. Ale gdybym nie zaczęła leczenia, to przed czterdziestką jedynym ratunkiem byłby dla mnie przeszczep wątroby. A tak – może uda się dożyć emerytury z własną 😉
Ale to niestety nie koniec. Chodząc tak od lekarza do lekarza trafiłam na USG ginekologiczne. To niby też badanie, które powinno się robić co jakiś czas, tak jak cytologię, ale wiecie jak to jest z badaniami – nie składało się. Na tym USG okazało się, że mam guz na jajniku – 7 cm wielkości! Czyli większy niż jajnik. Do wycięcia od razu i to nie laparoskopowo, jak często się takie guzy usuwa, gdy są jeszcze małe, ale operacyjnie, przez cięcie brzucha. Przy okazji okazało się, że guz jest efektem choroby, której także nie da się wyleczyć, można ją co najwyżej zaleczyć. Ta choroba to endometrioza, która może występować nawet u 15% kobiet.
Podsumowując – w ciągu dwóch lat z osoby całkiem zdrowej (za taką się uważałam – bo się nie badałam) jestem osobą, która co rano łyka zestaw 5 tabletek 😉
Badaj się w styczniu
Kiedyś wyczytałam u kogoś, że co roku w styczniu robi sobie wszystkie kontrolne badania. Jaki to jest genialny pomysł! Żebym wcześniej też o tym pomyślała, pewnie nie musiałabym leżeć w szpitalu, a moja wątroba być może nie zniszczyłaby się aż tak, jak zdążyła się zniszczyć. W styczniu wszystkie przychodnie (pod warunkiem oczywiście, że są już czynne i mają podpisane kontrakty, bo jak widać bywa z tym różnie) mają jeszcze dużo miejsc, łatwiej zapisać się do specjalisty.
Dlatego właśnie chciałabym zachęcić Ciebie, drogi czytelniku, byś w styczniu odwiedził swojego lekarza pierwszego kontaktu i poprosił o skierowanie na badania krwi i moczu. Podstawowe badania mogą wskazać na bardzo wiele nieprawidłowości i doprowadzić do zdiagnozowania chorób, które wcale jeszcze nie dają objawów – jak u mnie. Jeśli jesteś kobietą, zachęcam Cię też do zrobienia cytologii i USG, tak na wszelki wypadek. Badanie krwi jest bezpłatne, za cytologię i USG będziesz pewnie musiała zapłacić, ale pamiętaj, że to inwestycja w Twoje zdrowie.
Wybierz się też w styczniu do dentysty na okresowy przegląd, a jeśli coś w Twoim organizmie Cię niepokoi, coś boli w sposób, w który wcześniej nie bolało – sprawdź to koniecznie.
Wiem, że sporo osób motywuje to, co piszę o pracy w domu, o zarabianiu na AdSense. Mam nadzieję, że kogoś zmotywuję także do tego, by zadbał o swoje zdrowie – bo jak zdrowia zabraknie, to całe to zarabianie i praca jest psu na budę 😉
Ja do lekarza chodzę bardzo niechętnie. Bez względu czy to badania krwi czy jakaś grypa. Może pora to zmienić?
Ja robię średnio co rok badania krwi, próby wątrobowe także krew utajona w kale. Też milem podwyższone próby wątrobowe ale wszystko ostatnio prawie wróciło do normy, ograniczyłem spożycie tłustych potraw, ograniczyłem alkohol do prawie zera . Po ostatnim badaniu, wyglądało wszystko ok.
Dodam od siebie że nie można sobie odpuszczać badania krwi i prób wątrobowych, enzymów trzustkowych, i badania kału. To są tylko podstawowe badania, które należy robić co rok. Nawet wtedy kiedy lekarz rodzinny nie zleci. Możemy zrobić odpłatnie. W sumie młodzi ludzie się strasznie zaniedbują, bo się nie badają i potem tyle tragedii.
Badania co styczeń to genialny pomysł, sztuka tylko w tym, żeby się do nich „zebrać”. Mnie się udało i czeka mnie pobyt na onkologii, żeby wyciąć monstrualnych rozmiarów guza z piersi. Oczywiście badania krwi, USG też będą. No i ginekolog. I dentysta. Ech…:)
Bardzo dobrze, że wykryto u Ciebie te choroby! I to takim przypadkiem.
Ja się badam regularnie. Morfologię mam robioną średnio raz w miesiącu. I dzięki temu wiem, że poza moimi chorobami (również autoimmunologia się kłania – cukrzyca t.1, hashimoto, małopłytkowość, wielka śledziona), o których wiem, jestem zdrowa (haha)
Świetny pomysł, by dogłębnie badać się chociaż w styczniu!
Ja dowód na znaczenie badań profilaktycznych mam w domu. Mój tata został kilka lat temu skierowany na badanie w kierunku jaskry. Bo w takim wieku. Jaskra potwierdzona, leczenie wdrożone. Ostatnio ta sama lekarka skierowała go profilaktycznie na kolejne badania. Efekt – za dwa tygodnie operacja. Nowotwór stwierdzony w bardzo początkowym stadium, wiec rokowania dobre.
Badajmy się!
Bardzo dobry wybór – inwestycja w siebie i w swoje zdrowie jest zawsze najlepszą inwestycją 🙂 Trzymam kciuki, aby więcej takich niespodziewanych chorób się nie pojawiło…
Dobrze, że w porę wykryto u Ciebie te nieprawidłowości. W tym miesiącu ja sama idę właśnie do ginekologa na kontrolę 🙂
Kiedyś badaniom kontrolnym sporo miejsca poświęciłam w tym wpisie: http://kobiecefinanse.pl/chorowanie-to-niepotrzebny-wydatek/
Może komuś tu to jeszcze się przyda 🙂 pozdrawiam!
O tym samym pomyślałem kilka dni temu że już czas najwyższy zrobić sobie badania okresowe. Ostatnio robiłem je bodajże z 3 lata temu i wtedy wszystko było w porządku. Czas więc najwyższy by je w końcu powtórzyć.
A dlaczego pomyślałem? Otóż przez wzdęcia (nigdy ich wcześniej nie miałem dlatego strzelam że o to chodzi) które towarzyszą mi już od kilku dobrych dni i nie zamierzają się ze mną pożegnać. Wczoraj wieczorem kupiłem Espumisan, zobaczymy czy pomoże. Mimo tego do lekarza jednak zawitam…
No nie pozostaje mi nic innego, jak podzwonić i się poumawiać.
Raz na jakiś czas powinniśmy przeprowadzić gruntowne badania, bo nigdy nie wiadomo gdzie choróbsko na nas czyha. Wiadomo, że im szybciej choroba zostanie wykryta, tym większe szanse na wyleczenie lub brak skutków ubocznych. Badajmy się!