Zamykanie nieudanych projektów to moim zdaniem jedna z najtrudniejszych rzeczy, jakich trzeba się nauczyć, prowadząc własny biznes. A kiedy zamknąć firmę?
Z pozoru łatwo na to pytanie odpowiedzieć – wtedy, kiedy interes się nie kręci. Ale kiedy tak naprawdę się nie kręci? Kiedy nie masz, by zapłacić za ZUS, czy może kiedy stać Cię na opłaty, ale dla Ciebie zostaje tyle, ile wynosi najniższa krajowa? No właśnie, pewnie ilu przedsiębiorców, tyle zdań na ten temat.
[wp_ad_camp_1]
Ja swoją firmę prowadzę już 2,5 roku i mam to szczęście, że póki co zwykle z miesiąca na miesiąc efekty były coraz lepsze. Właściwie od tego czasu po raz pierwszy mamy nieco gorszy okres, bo akurat kilka dłuższych zleceń skończyło się w jednym czasie, a i kilka projektów nie zatrybiło tak, jak tego oczekiwałam.
Dlatego właśnie zaczęłam się zastanawiać nad tym, kiedy przychodzi właściwy moment, by zamykać kolejne projekty, kiedy przyznać, że coś, co się wymyśliło – nie udało się, a kiedy trzeba zastanowić się nad sensem istnienia całej firmy.
Zamknięcie projektu czy firmy nie jest łatwe, bo oznacza konieczność przyznania się do porażki. Do tego, że genialny pomysł, który mieliśmy, jednak nie był taki genialny, coś nie zagrało, być może nie mieliśmy dostatecznej wiedzy na początku, przy otwieraniu biznesu (np. rozeznania w branży, brakło analizy konkurencji), a być może nie mieliśmy na tyle dużych umiejętności, by biznes pociągnąć. Zastanawiając się nad jednym z moich nierentownych projektów wypisałam sobie kilka takich czynników, które powinny skłonić do myślenia i dotyczyć mogą nie tylko zamykania konkretnego, nieudanego projektu w ramach prowadzonej działalności, ale także samej działalności.
Kiedy zamknąć firmę/projekt?
- gdy nie masz czasu się nią zajmować. To dotyczy częściej konkretnych projektów (np. w ramach swojej działalności zajmujesz się głównie fotografią ślubną, ale czasem robisz też dodatki ślubne i sprzedajesz je i na tę drugą część działalności nie wystarcza już czasu), ale czasem dotyczy też działalności gospodarczej prowadzonej po godzinach.
- gdy biznes kosztuje więcej czasu i pieniędzy, niż zarabia. Takiej decyzji nie podejmuje się oczywiście w pierwszych miesiącach prowadzenia działalności czy tuż po uruchomieniu jakiegoś projektu (np. bloga, który ma zarabiać czy aplikacji mobilnej). Moim zdaniem po roku można zastanowić się nad tym, czy biznes działa tak, jak tego oczekiwaliśmy. Rok to wystarczająco dużo czasu, by sprawdzić każdą działalność, nawet tę sezonową, która ma większe szanse na powodzenie w określonych porach roku (np. fotograf ślubny będzie więcej zarabiał od czerwca do października, a mniej zimą). Oczywiście nie zawsze biznes plan musi zakładać, że firma będzie przynosiła zyski już po roku, czasem trzeba dłuższego okresu, ale w przypadku małych biznesów, usług czy sklepów internetowych to sporo czasu.
- gdy nie ma widoków na zarobek z jakiejś działalności. Tak się czasem zdarza – w teorii biznes wydaje się obiecujący, a w praktyce okazuje się, że to klapa. Miałam kiedyś taki serwis z obrazkami a’la demotywatory – skrypt do niego można było kupić za grosze na Allegro, a dodawanie treści zajmowało kilka chwil dziennie, z czasem nawet pojawili się użytkownicy, którzy sami dodawali obrazki. Tylko co z tego, jeśli nie było żadnych zarobków, bo nawet w AdSense zarobki na serwisach rozrywkowych są śmiesznie niskie, rzędu kilku groszy za kliknięcie. Wtedy przekonałam się, że na serwisach rozrywkowych mogą zarobić tylko giganci i porzuciłam tę tematykę raz na zawsze 😉
- gdy biznes przynosi straty. Na przykład założyłeś sklep internetowy, sprzedajesz kubki z nadrukiem. Interes powoli się kręci, klienci są, przelewy za kubki przychodzą. Ale podczas wysyłki co trzecia paczka się niszczy, kubki się tłuką, trzeba oddać pieniądze. Zmieniasz kuriera, w innej firmie tłucze się co piąta paczka, ale – jaki pech – akurat najczęściej te większe. Po sprawdzeniu wszystkich firm kurierskich stwierdzasz, że to się jednak nie opłaca 😉 Albo inny przykład: roznosisz kanapki po biurowcach. W pierwszym miesiącu zainteresowanie jest spore, z całego dnia zostaje tylko kilka kanapek niesprzedanych – ok, zjadasz je z rodziną. W drugim miesiącu sprzedaje się wszystko, co zrobisz, w trzecim, czwartym… Potem nagle w biurowcu otwiera się stołówka i ludzie przestają kupować kanapki, robisz ich mniej z dnia na dzień, aż w końcu biznes przestaje być zyskowny, zaczyna przynosić straty.
- gdy nie ma klientów, zainteresowania Twoimi usługami. Czasem można przewidzieć, czy będzie zainteresowanie produktem czy nie, jeśli przeprowadzi się dobrą analizę konkurencji i rynku, ale nie zawsze się to udaje. Czasem takie rzeczy wychodzą dopiero „w praniu”. Jeśli nie da się poprawić usługi (np. zmienić ceny), żeby uzyskać zainteresowanie klientów – to jest jedna z przesłanek do zamknięcia biznesu czy jakiegoś konkretnego projektu.
- gdy nie udaje Ci się utrzymać płynności finansowej. To często bolączka biznesów sezonowych – wiem, bo mój brat też jest przedsiębiorcą i zajmuje się ogrodnictwem. Jego firma dobrze prosperuje od wiosny do późnej jesieni, ale zimą z płynnością finansową – nie tyle firmy, ile jego samego jako przedsiębiorcy, bywa różnie. Jedni sobie z tym radzą, szukając jakichś czasowych rozwiązań (np. ogrodnicy często zajmują się odśnieżaniem zimą), a inni decydują się z tej przyczyny na zamknięcie firmy.
- gdy policzysz, że praca na etacie bardziej by Ci się opłacała. Po prostu – czasem o zamknięciu firmy decydują zwykłe kalkulacje i względy finansowe. Dla jednych dużą zaletą prowadzenia działalności gospodarczej, nawet skromnie zarabiającej, jest niezależność, a inni wolą tę niezależność poświęcić, by zarabiać więcej na etacie, nie martwić się o świadczenia (np. ZUS), zwolnienie lekarskie, urlop itp.
- gdy nie radzisz sobie z formalnościami, pozyskiwaniem klientów. Do tego chyba najtrudniej jest się przyznać, powiedzieć – tak, nie radzę sobie, wszystkie te formalności mnie przerastają, nie chcę dłużej być przedsiębiorcą, wolę, żeby ktoś zajmował się tym wszystkim za mnie. Ja mam tę komfortową sytuację, że firmę prowadzę wspólnie z Tomkiem, a on jest świetnie zorganizowany i ogarnia formalności bezbłędnie. Ja tego nie znoszę i gdyby nagromadziło mi się tego za dużo, to nie wiem, czy prowadziłabym swoją firmę.
- gdy czujesz, że to co robisz nie sprawia Ci już przyjemności. Wiem, głupio zamykać firmę z takiego powodu, ale z drugiej strony – życie mamy tylko jedno. W pracy spędzasz przeważnie 1/3 całego Twojego dnia, a jeśli jesteś przedsiębiorcą – zdarza się, że znacznie więcej. Uważam, że szkoda marnować aż tak dużo czasu na coś, czego się nie lubi.
Takich przesłanek może być znacznie więcej – tak naprawdę ilu przedsiębiorców, tyle przyczyn porażki. Czasem zresztą zamknięcia biznesu nie rozpatruje się w kategoriach porażki, bo zamykasz jedną rzecz, żeby skupić się na drugiej, która jest bardziej dochodowa, ciekawsza.
[wp_ad_camp_2]
Czasem też wcale nie trzeba biznesu zamykać. Można go zawiesić, można postarać się o inwestora, dofinansowanie, kredyt dla firm, można także jakiś projekt, albo nawet całą firmę, jeśli ma np. wyrobioną markę, sprzedać. Ale o tym już może innym razem…
Chętnie za to poczytam o Waszych doświadczeniach z zamykaniem projektów, które są nierentowne lub zamykaniem działalności gospodarczej. Macie już to za sobą? Jakie były przyczyny? Podzielcie się doświadczeniami koniecznie!
Przy otwieraniu firmy / rozpoczynaniu nowego projektu warto sobie wcześniej ustalić orientacyjny czas trwania przedsięwzięcia i wyznaczyć cele, które w tym czasie chcemy / musimy osiągnąć.
Np. czas trwania 1 rok, w tym czasie pozyskanie X klientów (orientacyjnie, chodzi o rząd wielkości oczywiście), X zleceń, X dochodu, inne cele (osiągniecie określonego udziału w rynku, zwrot z inwestycji , etc.) Jeżeli po 1 roku nie zbliżyliśmy się nawet w 70% do ustalonych z góry założeń, od razu zamykać.
Jestem za tym, żeby robić sobie cele przy takich projektach. Ja pierwszy raz założyłam firmę – 4 mce temu.
Mam na te 2 lata obniżonego ZUZu 3 cele:
1) w ciągu pierwszych dwóch miesięcy zdobyć jednego klienta,
2) w ciągu roku wychodzić na zero,
3 ) w ciągu dwóch lat zacząć zarabiać chociaż połowę tego, co na etacie miałam (drugą połowę wynagradza elastyczny czas pracy i inne plusy pracy na swoim).
Na podstawie tych wskaźników za 2 lata podejmę decyzję, czy zostaję na swoim, czy wracam na etat. 🙂
Jeśli działalnośc nie idzie, to tylko zawieszenie, pkd zawsze mozna sobie dopisac jak jakis pomysl wpadnie do glowy i zanim sie odwiesi, czesto sprobowac opchnąc cos na lewo, dopiero później legalnie mając juz na zusy itd. ja na przykład musze znow zawiesić dzialalnośc bo myśle nad nowa formą – kierunkiem, poprzednia branża (budowa maszyn cnc na zlecenie) w końcu sięzapchala, chinszczyzna obnizyła ceny swoich masowych produktów, wskutek czego moja oferta nie jest już optymalna, a zejscie w pobliże kosztów zakupu podzespołow mija się z celem z uwagi ze po opłatach zostana jakies grosze, zwłaszcza że jest to branza bardzo specjalistyczna,… Czytaj więcej »
Bardzo fajny artykuł Pani Agnieszko, ja ze swojej strony mogę dodać, że firmę można też zamknąć kiedy wspaniale prosperuje, gdy radzimy sobie z formalnościami i to co robimy sprawia nam ogromną przyjemność ale cena jaką za to płacimy w postaci braku czasu dla siebie i rodziny jest zbyt duża. Ja zamknęłam firmę która w ostatnim roku przyniosła ponad milion obrotu. Nie dlatego że coś nie wypaliło, tylko właśnie dlatego że skala sukcesu przełożyła się na długotrwały stres, ogromna odpowiedzialność i widywanie dzieci w wolnych chwilach oraz kompletny brak czasu dla siebie, a te spowodowały pogorszenie zdrowia i poczucie że życie… Czytaj więcej »
Bardzo ciekawy artykuł, tylko proszę do wszystkich czytelników obojga płci nie zwracać się jedynie w rodzaju męskim.
Pozdrawiam serdecznie