W jedną z pierwszych niehandlowych niedziel wybraliśmy się do McDonald’s. Jeden z ich lokali jest akurat w odległości spacerowej od domu, więc przy okazji spaceru z psem, raz na sto lat idziemy w tamtym kierunku na lody.
To McDonald’s w dość dobrym położeniu, przy dużej ulicy, więc zwykle jest tam tłum ludzi. Ale to, co się działo w pierwszą czy drugą niehandlową niedzielę to był jakiś koszmar! Godzina 20, a w lokalu pełno ludzi, rodziny z dziećmi, zamawiające zestawy, młodsi i starsi z burgerami, trochę dzieciaków w wieku szkolnym.
Wchodzisz do tak zatłoczonego lokalu i myślisz sobie: no nie, to z godzinę stania w kolejce przy kasie. Ale jeden rzut oka na kasę: nie jest źle, tylko 3 osoby. W dodatku są dotykowe tablice, na których sam możesz sobie wybrać zamówienie i to aż cztery, więc jakaś zawsze jest wolna. Podchodzisz, zamawiasz, płacisz i myślisz sobie: „ok, nie taki diabeł straszny, może jest dużo ludzi, ale nie trzeba tak długo czekać”.
I dopiero wtedy okazuje się, że trzeba długo czekać. Tyle, że nie – jak kiedyś – w kolejce do kasy i na złożenie zamówienia, ale na REALIZACJĘ zamówienia. To, co zrobił McDonald’s wprowadzając te urządzenia do samodzielnego zamawiania jedzenia uważam za mistrzostwo świata. Bo klient, który widzi, że sam może zamówić jedzenie w kilka chwil po wejściu do lokalu, nie zastanawia się od razu, ile trzeba będzie czekać na jedzenie. Wchodzi, zamawia i czeka. Gdy do niego dotrze, że czekanie potrwa wieki – jest już za późno, bo już zamówił i zapłacił za jedzenie.
A wydawałoby się, że w tak świetnie zoptymalizowanym McDonald’s nie da się już nic ulepszyć – a tu proszę, jednak się udało 🙂
Jak wykorzystać ten pomysł w swoim biznesie?
No dobra, tylko co to ma wspólnego ze mną i moim małym biznesem usługowym? Albo z Twoim biznesem? Wbrew pozorom, od McDonald’s można się czegoś nauczyć.
Bo co oni tak naprawdę zrobili, wstawiając terminale do samodzielnego zamawiania jedzenia? Sprawili, że klient, gdy tylko wejdzie do lokalu, od razu może zamówić posiłek. Nie musi na nic czekać, nie musi z nikim rozmawiać, czekać, aż kasjer skończy obsługiwać poprzedniego kupującego i nakładać dla niego frytki. Po prostu przychodzi, zamawia i DOPIERO POTEM czeka. Kiedy już zapłacił i nie przyjdzie mu do głowy, żeby iść gdzie indziej.
Bądź jak McDonald’s i zrób to samo! Pomyśl, w jaki sposób możesz udostępnić klientowi na swojej stronie taki „terminal” do zamawiania. Może ułożysz swoje usługi w pakiety i pozwolisz, by gotowe pakiety były do zamówienia jednym kliknięciem na Twojej stronie, tak jak zamawia się produkty w sklepie internetowym? Jeśli i tak przedstawiasz usługi w pakietach lub w formie przypominającej produkt (np. sesja zdjęciowa, pakiet godzin pracy wirtualnej asystentki, stworzenie strony www, projekt logo), to dlaczego nie pójść o krok dalej? Zamiast prezentować w zakładce „oferta” po prostu ceny usług, dodaj guzik „Zamów” i pozwól klientowi przejść do bramki płatności. Niech od razu zamówi Twoją usługę wtedy, gdy się na nią natknie, a nie pisze do Ciebie maila, czeka na odpowiedź i… rozmyśli się po drodze.
Kto może wykorzystać ten pomysł?
Takie rozwiązanie z guzikiem „Zamów” lub „Kup teraz” sprawdzić się może wszędzie tam, gdzie usługa jest powtarzalna i zawsze kosztuje tyle samo. I gdzie nie jest aż tak ważny termin realizacji (bo trudno sobie wyobrazić, żeby w ten sposób sprzedawane były sesje ślubne, co do których termin ma kluczowe znaczenie i trzeba go wcześniej uzgodnić z fotografem). Może się sprawdzić zatem w przypadku:
- konsultacji
- usług graficznych (projekty logo, stron, identyfikacji wizualnej, wizytówek, notatek graficznych itp.)
- usług tworzenia stron www (np. postawienie bloga na WordPressie z określonymi z góry dodatkami mogłoby być gotową usługą sprzedawaną w ten sposób)
- pakietów godzin pracy, np. pakiet 10 godzin pracy wirtualnej asystentki
- tekstów (np. gotowy produkt „tekst na blog o długości 5000 znaków” z określonej tematyki)
To tylko niektóre przykłady, a pewnie na podobnej zasadzie można wymyślić ich znacznie więcej.
Jak to technicznie rozwiązać?
No dobrze, to jeszcze słowo o stronie technicznej. Jak stworzyć taki guzik „Kup teraz”? Jeśli nie masz strony na WordPressie, musisz porozmawiać z osobą, która dla Ciebie tworzyła stronę. Ale jeśli masz – potrzebna Ci będzie jedna rzecz – integracja z systemem płatności. Jak korzystam z systemu Tpay, który pozwala wygenerować bezpośredni link do płatności w ustalonej wysokości. Mogę więc wygenerować link, który przeniesie kupującego do podstrony z wyborem banku i potem od razu uzupełni kwotę tak, jak to wcześniej zaplanowałam. Czyli pod guzik „Kup teraz” podłożę link, po kliknięciu którego mój kupujący zapłaci np. 100 złotych, a te pieniądze od razu trafią na moje konto w serwisie Tpay. Bardzo proste rozwiązanie, do wdrożenia w kilka chwil (no, może nieco dłużej, jeśli nie mamy jeszcze konta w Tpay).
Ciekawa jestem, czy zetknęliście się z takim rozwiązaniem u usługodawców i freelancerów. Ja przyznam, że bardzo rzadko widuję możliwość zamówienia usługi od razu z poziomu strony, a taka opcja może przyspieszyć i ułatwić sprawę 🙂
U blogerów widziałem tego typu rozwiązania wielokrotnie – np. U Wojtka z Prakreacji. Zgadzam się z Tobą, że system ten sprawdza się przede wszystkim w przypadku powtarzalnych produktów. W przypadku stron, czyli naszego produktu, to już faktycznie zależy. Liczba zleceń i poziom komplikacji projektów robią swoje, ale… metodę McD można wdrożyć – klient płaci zaliczkę i tym samym rezerwuje termin rozpoczęcia prac. Natomiast to już nie jest tak zautomatyzowane.
Hehe już na zawsze pozostanie mi w mojej słabej poniekąd pamięci jak czekałem na kawę w Radomiu w Macu, która została wyprodukowana dla mnie jakieś 48 min po tym jak w 5 sekund wklikalem zamówienie dotykowy full HD. I mówiąc szczerze trochę się wściekłem. Bo niby 5 zł, ale zawsze. Nie wyjdę przecież. Dla mnie to usprawnienie byłoby genialne jeśli pojawiły się czas oczekiwania. Wolę wiedzieć wcześniej, że mi zleci pół godziny. Usprawnienie procesu zamawiania nie poszło w parze z usprawnieniem procesu produkcji. A to już wkurza klientów. Ale faktycznie plusem jest fakt, że można usiąść zamiast stać. Jeśli ktoś… Czytaj więcej »
A co sądzisz o połączeniu tego z kalendarzem? Tzn. mam stałą stawkę godzinową, ale że pracuję jako programista to terminy też są ważne. Więc formularz udostępnia mój kalendarz i klient widząc moje obłożenie i terminy rezerwuje określoną ilość godzin w konkretnych dniach/tygodniach.
Hej 🙂
Ja tak działam u siebie, z usługami graficznymi –> https://onfleek.sklep.pl/
Myślę, że to na prawde ułatwia i usprawnia Klientom podejmowanie decyzji zakupowych.
dzięki za super artykuł 🙂
Muszę o tym pomyśleć sprzedając kawę wraz a akcesoriami do jej przygotowania… hmmm…
Tak się zastanawiam, że dla fotografa też jest to rozwiązanie przy jakiejś standaryzacji usług. Np.: sesja produktowa – 10 produktów – cena XYZ. Cesja Narzeczeńska – w określonym rejonie – cena x – lokalizację podaj w okienku uwagi do zamówienia, itd 🙂