Masz pomysł na biznes i nie chcesz, żeby ktoś Ci go ukradł, więc nie mówisz o nim nikomu. To może być błąd. I może Cię drogo kosztować.
Wysokie Obcasy opisały niedawno historię dwóch kobiet, które wpadły na ciekawy pomysł na biznes – mobilną kawiarenkę, która sprzedawałaby kawę ludziom, stojącym w korkach. Od razu przypomniało mi się, jak kiedyś staliśmy w długim na ponad godzinę korku w Rumunii. W miejscach, w których w Rumunii robią się korki, miejscowi mają całkiem dobrze zorganizowany biznes. Sprzedają na przykład owoce (maliny, jeżyny), spakowane w formie kwiatka. Te, które widziałam kilka lat temu wyglądały uroczo, cieszyły się całkiem dużym zainteresowaniem, a sprzedawców, którzy przy drodze stali z tymi malinami było kilkunastu, na odcinku kilku kilometrów.
Ale wracając na polskie podwórko – jak opisują Wysokie Obcasy, biznes się nie powiódł. Okazało się, że nie tak prosto jest stanąć na skrzyżowaniu i sprzedawać kawę (bo i pozwolenia od właściciela terenu trzeba mieć, pozwolenie na handel, i zgody sanepidu). A ten sam biznes, prowadzony pod halą targową, to już nie to – klientów nie było. Nie udało się wypełnić planu minimum, który zakładał sprzedaż 1000 kaw w ciągu 23 dni. Nawiasem mówiąc, skoro kawa miała być po 5 zł, to marne szanse widzę na wyjście na swoje przy takiej małej sprzedaży. 5 zł za kawę wydaje się niewielką sumą, ale przecież kubek kawy to sporo kosztów: sam kubek, woda, kawa, cukier, mleko, paliwo do wózka, podatek dochodowy, być może także i VAT. Nie mówiąc już o ZUS-ie i wynagrodzeniu dla osoby, która sprzedaje kawę.
Ale nie o tym chciałam dzisiaj. Jednym z najważniejszych wniosków, jakie warto wyciągać z takich historii, jest to, że jeśli masz pomysł na biznes, warto podzielić się nim z innymi. Obserwuję, że początkujący, zakładający swoje biznesy, robią to niechętnie. Nawet do mnie często piszą różni czytelnicy, informują, że mają jakiś pomysł na biznes, nie wyjaśniając na czym on polega i pytają o radę.
Nie dzielimy się swoimi pomysłami na biznes, bo boimy się, że ktoś nam ten pomysł ukradnie.
Tylko pomyśl: przecież pomysł to jeszcze nic. Żeby go zrealizować, potrzeba czasu, pieniędzy i ludzi. Potrzeba też umiejętności i znajomości danego rynku. Jaka jest szansa, że osoba, której powiesz o swoim pomyśle ma jednocześnie:
- czas, żeby ubiec Cię i zrealizować ten pomysł szybciej, niż Ty;
- pieniądze, żeby w pomysł zainwestować;
- umiejętności, żeby pomysł zrealizować;
- ludzi, którzy jej w tym pomogą;
- znajomość rynku, na którym będziesz działać?
To trochę tak, jakbyś od dawna chciał kupić wymarzony motocykl, upatrzył sobie jakiś konkretny model z drugiej ręki, od konkretnego sprzedawcy i bał się powiedzieć komukolwiek znajomemu, że chcesz kupić motor, w obawie, że zaraz znajdzie się ktoś, kto pobiegnie i szybko kupi go przed Tobą. Śmieszne? No trochę śmieszne 🙂
Wyjątki się oczywiście zdarzają, ale zapewniam Cię, że jeśli ktoś już ma firmę, to prawdopodobnie ma też dużo pomysłów na jej rozwój, może nawet więcej pomysłów niż czasu i pieniędzy. Jeśli przyjdziesz do kogoś takiego z własnym pomysłem, to pewnie nie musisz bać się, że ktoś ten pomysł podkradnie.
Z kim dzielić się pomysłami na biznes?
W pierwszym odruchu chcemy opowiedzieć o swoim pomyśle rodzinie i znajomym. To niegłupi pomysł, ale nie zawsze najbliżsi pomogą nam swoimi uwagami. Czasem zniechęcą do realizowania pomysłu (bo np. nie są z naszej grupy docelowej – nie ma sensu pytać kogoś, kto nie gotuje, czy kupiłby w internetowym sklepie garnki – jasne, że nie, bo nie gotuje). Czasem dzieje się odwrotnie – jak w przytoczonym artykule – najbliżsi nie chcą studzić naszego entuzjazmu, więc chwalą pomysł. Trochę to rozumiem. Mamy potrzebę akceptacji, chcemy być lubiani i mało kto ma odwagę powiedzieć najbliższej osobie: puknij się w czoło, to zły pomysł na biznes.
A jeśli nie rodzina i najbliżsi?
Warto o swoim pomyśle na biznes opowiedzieć komuś, kto już prowadzi firmę. Niekoniecznie w tej samej branży – nawet w innej. Właściciel firmy ma już za sobą jakieś błędy i porażki, więc może być znacznie lepszym doradcą niż przypadkowa osoba z rodziny.
Dlaczego warto się dzielić pomysłami na biznes?
Warto dzielić się swoimi pomysłami na biznes (z wybranymi osobami) przynajmniej z kilku powodów:
- ktoś życzliwy wskaże błędy w rozumowaniu – na przytoczonym wyżej przykładzie: gdyby ktoś podzielił się ze mną pomysłem na taką mobilną kawiarnię, sprzedającą kawę w korkach, zwróciłabym mu uwagę np. na to, że powinien przewidzieć, co zrobi, jak skończy mu się woda. Radziłabym też nie oceniać potencjału tego biznesu na podstawie obliczenia ile samochodów staje w korku. Może lepszym pomysłem byłoby sprawdzenie, ile osób weźmie kawę za darmo? A już na pewno przeprowadzenie jakiegoś badania rynku, chociażby anonimowej ankiety w internecie. No i pomysł, by samodzielnie rano piec bułki i potem je sprzedawać też wydaje mi się trochę samobójstwem 🙂
- ktoś może lepiej znać przepisy, dostrzec zagrożenia – w opisywanym przykładzie tego właśnie zabrakło. Brakowało kogoś, kto od razu zwróci uwagę na fakt, że zanim weźmiemy dotację i zaprojektujemy wózek do sprzedaży kawy, należy sprawdzić, czy taka działalność wymaga specjalnych zezwoleń.
- ktoś może podpowiedzieć inne rozwiązania, zainspirować nas, podsunąć dodatkowy pomysł, który coś w naszym biznesie usprawni albo uchroni nas przed porażką.
Wiem, że niełatwo podzielić się z innym swoim pomysłem i ciekawa jestem Twojego zdania na ten temat. Zdradzać swój pomysł czy realizować go w tajemnicy?
A jeśli znasz kogoś, kto właśnie myśli o założeniu swojej firmy, podziel się z nim tym wpisem, może mu się przydać!
Myśląc o jakimkolwiek biznesie, myślimy o tym, że ma on być „dla ludzi”, a strzegąc zazdrośnie pomysłu przed owymi „ludźmi” ciężko jest otrzymać jakikolwiek „feedback” i konstruktywną krytykę. Tym ciężej zebrać się na odwagę i jakiekolwiek działanie. Może to jakiś zabobonny sposób myślenia, który w nas pokutuje (nic nie powiem, bo „zapeszę”), ale wydaje mi się, że im bardziej się otwieramy na ludzi i dzielimy swoimi przemyśleniami, tym bardziej ludzie się otwierają na nas i tym więcej nowych, ciekawych możliwości się pojawia, które nas inspirują. A wiadomo, że bez inspiracji ciężko zrobić pierwszy krok.
Czytając ten post przypomniała mi się historia Facebooka oraz spór Zuckerberg vs bracia Winklevoss. Może jednak lepiej nie dzielić się pomysłami na biznes internetowy z programistami? 😉
Jak jest szansa, że ktoś myśli tak samo? Podobno jednak spora.
W jakiejś mądrej książce do biznesu przeczytałem ostatnio, że jeżeli mamy pomysł na biznes, to z samej statystyki i ponad 7,3 mld ludzi na Ziemi wynika, że o dokładnie identycznym działaniu myśli właśnie co najmniej 7 innych osób. Pytanie tylko, kto wyjdzie z poziomu myślenia do poziomu działania.
Niepodzielenie się i tak przed niczym nie chroni. A dzielenie się pomysłami, mi osobiście, pomaga w zabraniu się do pracy: Głupio tak znajomym cały czas tylko o czymś mówić, jeżeli na mówieniu wszystko się kończy.
Ja mam inną historię: Od pewnego czasu chodził mi po głowie pomysł na założenie sklepu internetowego, ale bałam się wystartować, bo nie narzekam na zbyt dużo wolnego czasu. A tutaj koleżanka podczas spotkania zwierzyła mi się, że marzy o podobnym – i tak mam spółkę cywilną, pracę po połowie i większy budżet na reklamę 😉 Warto!
Pomysłami jak najbardziej warto się dzielić, choć nie wszędzie i nie ze wszystkimi. Takie jest moje zdanie – choć temat ten jest szeroki i dużo bardziej złożony niż się wydaje.
Raz dostałem propozycję by współfinansować pewien biznes. Poprosiłem o biznes plan i dostałem mniej więcej pół strony A4… Odesłałem nową stronę A4 z listą rzeczy, których nie ujęli w swoim biznes planie (m.in. koszty ubezpieczenia, specjalisty niezbędnego etc). Biznes nie powstał.
Ja też miałem kiedyś propozycję taką o współfinansowanie i źle na tym wyszłem.