Motywujemy się od poniedziałku, bo praca sama się nie zrobi! Jak zmobilizować się do pracy w domu? Oto moje sposoby.
Jedno z najczęściej zadawanych mi pytań przez osoby, które dopiero dowiadują się, że pracuję z domu, to: Jak ty to robisz? Ja nie mógłbym zmobilizować się do pracy, jak nie muszę wyjść z domu.
Trudno mi odpowiadać na to pytanie, bo w sumie nie mam większych problemów z tym, żeby usiąść rano do komputera i zająć się zleceniami. Ale bywają takie dni, że faktycznie – jest ciepło, pogoda taka, że najchętniej poszłoby się na kocyk do parku. Albo przeciwnie – jest zimno, szaro, ponuro, pogoda tylko na siedzenie na kanapie i oglądanie ulubionych seriali. Wtedy jakiś motywator się przyda. Oto moje sposoby na mobilizację do pracy w domu.
Jak zmobilizować się do pracy w domu – 10 sposobów
1. Nic tak nie motywuje, jak kasa
Od jakiegoś czasu mogę pozwolić sobie na to, by nie brać zleceń za bardzo, bardzo małe pieniądze. Na początku pracy freelancera zdarzało mi się pracować przez pół dnia za 50 zł, ale przekonałam się po jakimś czasie, że lepszym interesem jest przeznaczenie tego czasu na rozwój własnych blogów. Dlatego podejmuję się tylko takich zleceń, które są wystarczająco dobrze płatne, by chciało mi się je robić.
2. Nie biorę zleceń, które mnie nie interesują
Druga rzecz, która zawsze sprawiała, że nie chciało mi się usiąść do pracy nad jakimś zleceniem to jego charakter, w moim przypadku tematyka tekstów. Jeśli mam napisać coś o zdrowym żywieniu albo o e-biznesie, a nawet o modzie, urodzie, podróżach – zrobię to z przyjemnością. Ale do tekstów o pszczołach czy narzędziach będę zabierać się jak pies do jeża 🙂
3. Zaczynam pracę w tych samych godzinach
Przez lata wypracowałam sobie stałe godziny pracy i wprowadziłam rutynę – to naprawdę działa! Codziennie siadam do pracy mniej więcej o stałej porze – między 6 a 8 rano. Gdy coś zakłóci mi ten porządek – bo muszę np. iść rano do lekarza – potem już nie chce mi się w ogóle pracować.
4. Kończę pracę o ustalonej porze
To też działa – jeśli pracujesz w domu, ustal sobie, że pracujesz tylko do konkretnej godziny. Po tym czasie nie odpisuj na maile, nie zajmuj się już zleceniami – zbieraj siły na kolejny dzień, by znowu rozpocząć go o stałej porze.
5. Nie chodzę w piżamie przez cały dzień
Odsyłam Cię do wpisu Praca w domu to nie praca w piżamie. Poza tym, że snucie się cały dzień w piżamie to nic miłego dla oka współmieszkańców, to ubranie się rano naprawdę pomaga w mobilizacji. Ja zaczynam dzień prysznicem, śniadaniem i ubraniem się – po zakończeniu tych czynności normalnie wychodziłabym do pracy, więc zamiast wychodzić – siadam do komputera.
6. Robię listę zadań
Staram się dzień wcześniej przemyśleć, jakie zadania czekają mnie następnego dnia i zrobić listę, a jeśli mi się nie uda – zabieram się do tego na samym początku pracy. Taka lista działa mobilizująco – bo wiem, co mnie dzisiaj czeka, z czym muszę się uporać, a jak szybko uda mi się wszystko powykreślać – to mam wolne! Lista zadań to jeden z moich ulubionych motywatorów, który dodatkowo porządkuje mój dzień. O tym, jak robię moje listy pisałam w osobnym wpisie: Lista „to do”, lista zadań – moje sposoby.
7. Zaczynam pracę, zanim zastanowię się, że mi się nie chce
Wiem, może to głupie, ale działam czasem tak jak Król Julian: szybko szybko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu 🙂 Zanim zdążę pomyśleć, jak bardzo nie chcę mi się dzisiaj pracować, siadam do pracy i zabieram się za to, co mam do zrobienia.
Zanim przejdziesz dalej, mam coś dla Ciebie.
Jeśli chciałbyś spróbować pracy w domu albo już pracujesz jako wolny strzelec, ale chcesz poczytać o doświadczeniach innych – ta książka jest właśnie dla Ciebie!
Dlaczego warto ją mieć?
Dowiesz się z niej między innymi:
- jak można zarabiać, nie wychodząc z domu;
- jak znaleźć pierwsze zlecenia;
- jak wyceniać swoją pracę;
- jak negocjować z klientami;
- kiedy jest dobry moment na założenie firmy i jak to zrobić;
- jak motywować się do pracy.
212 stron konkretnych informacji, w formie drukowanej lub e-book (MOBI, EPUB, PDF).
8. Metoda kija – Staram się deklarować konkretne terminy realizacji zleceń
Termin realizacji to taki kij – jeśli powiem klientowi, że coś będzie zrobione w drugiej połowie lipca, to odkładam realizację tak długo, jak się da. Jeśli powiem, że wyślę teksty 20 lipca, to zrobię je na 20 lipca i będę miała z głowy.
9. Metoda marchewki – wyznaczam sobie nagrody
Gdy już tak bardzo, bardzo nie chce mi się czymś zajmować, szukam sobie jakiejś nagrody za zrealizowanie tego punktu planu. Na przykład planuję, że jeśli skończę z danym zleceniem, obejrzę sobie odcinek serialu albo upiekę coś dobrego. Czasem marchewka działa lepiej niż kij. 😉
10. Myślę sobie: inni mają gorzej
Ta metoda działa rewelacyjnie zimą. Za oknem 15 cm śniegu i jeszcze pada, wszyscy stoją na przystanku, bo autobus nie jedzie albo w korkach, bo zima zaskoczyła drogowców. Zanim dotrą do pracy, będą zmarznięci i wkurzeni. A ja siedzę w moim wygodnym fotelu i mogę sobie spokojnie popijać gorącą kawę i realizować zlecenia bez stresu. To nie jest motywator, który działa w jednej chwili, ale coś, co sprawia, że w ogóle nie chce mi się porzucać pracy w domu na rzecz etatu i wychodzenia do pracy.
11. W sytuacjach kryzysowych: odpuszczam
Każdy ma gorszy dzień, a jak już tak bardzo nie chce mi się nic robić i nie chce mi się pracować, nie mam nad sobą żadnego terminu, to po prostu odpuszczam pracę danego dnia. Nie muszę przecież pracować codziennie, nic się nie stanie, jak raz na jakiś czas zrobię sobie wolne 🙂
A jakie są Twoje sposoby na to, by zmobilizować się do pracy w domu?
Świetna lista Agnieszko, apropos gratuluję nowego wyglądu bloga, ach ten Open Sans 🙂
W moim wypadku punkt 2 jest chyba naważniejszy. Nie jestem freelancerem ale staram się stopniowo robić tylko to, co mnie interesuje (oczywiście mówię o rzeczach, które chociaż potencjalnie mogą przynieść pieniądze a nie o oglądaniu piłki nożnej w TV).
Wtedy nie ma większych problemów z motywacją bo przecież robimy tylko to, co lubimy 🙂
Świetna „reasumpcja” Zgadzam się z testem w 100%. Ogólnie bardzo ciekawy blog – przeczytałam kilka artykułów i każdy był interesujący:) Będę tu „wpadać” częściej. Pozdrawiam
Dla mnie ogromną nagrodą i motywatorem jest to, że jestem panią swojego życia – sama mogę zdecydować, kiedy zrobię sobie przerwę i na przykład wyskoczę na rower. Ponieważ jestem sową i dobrze pisze mi się wieczorami – nie ubolewam nad tym, że nie mam wolnego wieczoru – tylko robię przerwę w ciągu dnia.
a ja w sumie bardzo chciałabym pracować w domu, a z drugiej strony – nie wiem co to by była za praca 🙂
[…] Jeśli Tobie też trudno się czasem wziąć do roboty, polecam Ci moje 10 sposobów na mobilizację do pracy. […]
ważne jest wyrobienie sobie nawyku pisania w określonych godzinach, ale też świadomość celu – co mi da większa kasa – fajne wakacje? Co jest niezbędnym minimum, by prosperować? Wtedy łatwiej tego celu nie stracić z oczu i wolniej, z mniejszym zaangażowaniem, ale jednak pracować, choćby dwie godzinki:)
Te sposoby nie specjalnie są według mnie pomocne. Brzmi trochę jak kobieta-robokop. Taka pułapka dzisiejszego świata. Podziwiam, że potrafisz być tak zorganizowana. Ja w pracy freelancera cenię sobie także jednak swobodę i to, że raz zapieprzam 15 godzin, raz mam dzień wolny.
Bardzo fajny wpis. Właściwie uniwersalne porady… Trochę zarządzanie czasem 🙂