4 rzeczy, które zmieniło wydanie własnej książki

utworzone przez | lut 24, 2020 | Prowadzenie firmy | 6 Komentarze

W 2015 roku na własny koszt wydałam książkę z przepisami „Proste drinki„. Z drżącym sercem wydrukowałam 500 sztuk, nie mając pewności, czy uda nam się sprzedać ich aż tyle. Po prawie 5 latach książka sprzedaje się nadal i lada dzień będziemy mieć przekroczone 10 tysięcy sprzedanych egzemplarzy „Prostych drinków”. Co zmieniło w moim biznesie wydanie własnej książki? Zmieniło dużo. Jeśli nie wszystko.

1. Książka jest jak mieszkanie na wynajem

Wyobraź sobie, że dostajesz w spadku mieszkanie. Nie musisz w nim mieszkasz, bo masz inne, wygodniejsze, w dogodnej lokalizacji, no i przyzwyczaiłeś się do niego.

Decydujesz, żeby go nie sprzedawać, tylko wynajmować. Znajdujesz najemców i co miesiąc do Twojej kieszeni na czysto wpada powiedzmy 1000 złotych.

Co by zmienił w Twoim życiu i podejściu do zarabiania pieniędzy taki dodatkowy, regularny dochód? Mógłbyś pozwolić sobie na pracowanie mniej godzin tygodniowo i więcej odpoczynku i czasu z rodziną? A może miałbyś większą skłonność do ustalania wyższych stawek za swoje usługi, bo już nie zależałoby Ci tak bardzo na każdym zleceniu? Nowe zlecenia nie byłyby kwestią przeżycia. Może mógłbyś zrezygnować z tego klienta, który bardzo Cię wkurza albo z tej części pracy, której bardzo nie lubisz? A może nie rezygnowałbyś z niczego, tylko odkładał tego tysiaka na konto oszczędnościowe i budował poduszkę finansową?

Książka „Proste drinki” stała się dla mnie takim właśnie mieszkaniem na wynajem. Tyle że z większym miesięcznym dochodem. Dzięki niej znacznie łatwiej było mi budować poduszkę finansową i znacznie łatwiej odrzucać zlecenia, które mnie nie bardzo interesowały, ale dawniej przyjęłabym je, żeby zarobić. Teraz nie musiałam, bo co miesiąc sprzedawały się kolejne książki i co miesiąc ten dodatkowy dochód się pojawiał.

 

2. Od książki zaczął się sklep dla domowego barmana

Dzisiaj w sklepie mamy ponad 260 produktów, ale zaczęło się od jednego – właśnie od książki. Skoro już musiałam ją sama sprzedawać i postawiłam w tym celu własny sklep internetowy, to szaleństwem byłoby nie skorzystać z tej okazji i nie zacząć sprzedawać czegoś jeszcze. Bez żadnej wiedzy o tym, jak prowadzi się sklep, na ślepo, zamówiłam 20 czy 30 shakerów, dodałam do oferty sklepu słomki, potem miarki i kilka innych drobiazgów. Sklep zaczął funkcjonować.

Po kilku latach to właśnie sklep jest naszym głównym biznesem. W sklepie mamy najwięcej klientów (przeciętnie 600 zamówień miesięcznie), stąd mamy największe przychody. A wszystko zaczęło się od „Prostych drinków”!

 

3. Pierwsza książka pokazała mi, że tworzenie własnego produktu nie jest takie trudne

Za pierwszym razem wszystko jest trudne, ale gdy już miałam w ręku pierwsze egzemplarze „Prostych drinków„, gdy już wiedziałam, że produkt podoba się klientom, a emocje związane z początkowym okresem sprzedaży opadły, pomyślałam: hej, udało się! Tworzenie własnego produktu nie jest takie trudne, więc co robimy dalej?

Dalej była książka „Zostań freelancerem”, kurs online „Zacznij zarabiać na pisaniu” i kolejne produkty. Dzięki nim mój domowy biznes nie był już taki sam, jak wcześniej.

 

4. Freelance zmienił się w skalowalny biznes

Pierwsza książka dała mi swobodę decydowania i odrzucania niektórych zleceń, a po wypuszczeniu na rynek kilku kolejnych produktów zaczęłam czuć, że zlecenia są właściwie tylko dodatkiem. Że to już nie jest tak, że utrzymuję się ze zleceń. Utrzymuję się z produktów, które sprzedaję. Stopniowo przestałam przyjmować nowych klientów, bo i czasu na realizowanie zleceń zaczęło być coraz mniej.

Jednocześnie widziałam, że to jest to, o co mi chodziło. Przestałam zarabiać tylko wtedy, kiedy pracowałam. A to doskwierało mi na początku pracy freelancera, bo nie miałam przecież płatnego urlopu. Żeby wyjechać na wakacje musiałam nie tylko nadrobić zlecenia na zapas, ale też odłożyć pieniądze. Dzięki własnej książce i kolejnym produktom, mogłam zarabiać także na urlopie.

I wreszcie miałam biznes, który się skaluje, w którym nie ma sufitu, związanego z liczbą przepracowanych godzin. Własne produkty zaczęły generować przychody nawet 20-30 tysięcy złotych w ciągu jednego miesiąca, a sam sklep jeszcze większe. Wiem, że nigdy nie mogłabym zarobić tyle, jeśli byłabym tylko freelancerką i sprzedawała jedynie usługi.

Dlatego kiedy mówię, że wydanie własnej książki zmieniło w moim biznesie wszystko, nie ma w tym przesady. Chociaż w 2015 roku, gdy oddawaliśmy do druku „Proste drinki” nie planowałam tych zmian i nie miałam pojęcia, że aż tyle może się dzięki tej książce wydarzyć.

Znajdź klienta na 100 sposobów

Szukasz klientów online?

Ten narzędziownik pomoże Ci znaleźć zlecenia, niezależnie od tego, w jakiej branży pracujesz (copywriting, tłumaczenia, prawo, marketing, dietetyka, social media, VA, grafika, fotografia i wiele innych).

Znajdziesz tu materiały wideo, zeszyt ćwiczeń, excele, bank pomysłów, szablony, listy itp.

Wszystko z dożywotnim dostępem i w cenie JEDNEJ PIZZY.

Zdjęcie Agnieszki Skupieńskiej
O autorce: Agnieszka Skupieńska

Z wykształcenia polonistka, ale nigdy nie pracowałam w szkole. Jako freelancerka zaczęłam pracować w 2009 roku, pisząc teksty na zlecenie. Teraz uczę innych, jak zarabiać, nie wychodząc z domu. Mam też swój sklep internetowy, w którym można kupić akcesoria barmańskie.
Sprawdziłam, że praca w domu może być sposobem na życie. I to na całkiem niezłym poziomie 🙂

Subscribe
Powiadom o
guest

6 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Konrad
Konrad
4 lat temu

Świetny artykuł, bardzo motywujący 🙂

Asp
Asp
4 lat temu

Podziwiam cię. Trzeba mieć odwagę, żeby tak ruszyć od zera.

Oszczędna Polka
4 lat temu

Gratuluję odwagi :)) Domyślam się, że decyzja o wydaniu książki na własny koszt wcale nie należała do łatwych (nie miałaś przecież żadnej pewności jak będzie się ona sprzedawać). A mimo wszystko to zrobiłaś. Podziwiam bardzo!

Z tego co widzę, książka ma bardzo oryginalny wygląd (sztywne karty z przepisami). Czy od samego początku ma ona właśnie taką formę?

z kartonu Dawid
3 lat temu

Bardzo motywujący artykuł. Życzę dalszych sukcesów 😉