Sport i biznes mogą mieć wiele wspólnego. A szczególnie tak elitarny i elegancki sport jak snooker.
Trwają Mistrzostwa Świata w snookerze, co oznacza, że codziennie można oglądać nawet po kilka godzin transmisji na żywo z Sheffield. A że snookera bardzo lubię, pomyślałam, że to dobra okazja, żeby przyjrzeć się bliżej temu, co mają wspólnego snooker i prowadzenie biznesu.
Posłuchaj nowego odcinka lub przeczytaj wersję tekstową poniżej:
Podkast dostępny też tutaj:
Obejrzyj w YT:
Wersja do czytania:
Czego początkujący przedsiębiorca może się nauczyć od snookerzysty?
Kiedy nagrywam ten odcinek jest koniec kwietnia i trwają właśnie mistrzostwa świata w snookerze. To impreza, która rozgrywana jest co roku w Sheffield w Wielkiej Brytanii i bierze w niej udział 32 najlepszych na świecie snookerzystów. I muszę się przyznać, że od kilku lat przez ostatnie dwa tygodnie kwietnia, aż do pierwszych dni maja ciężko mnie z domu wyciągnąć, ciężko namówić na inną rozrywkę, bo Eurosport transmituje mecze snookerowe 3 razy dziennie, więc codziennie można oglądać po kilka godzin snookera.
I kiedy tak oglądałam ostatnio snookerowe zmagania graczy, pomyślałam sobie, że w gruncie rzeczy snooker i biznes mają ze sobą wiele wspólnego i że przedsiębiorca od snookerzysty może się wiele nauczyć.
Zanim przejdę do konkretów, powiem w dwóch słowach na czym polega ta gra, bo może nie wszyscy słuchacze podkastu wiedzą, jak się gra w snookera.
Otóż jest to gra nieco podobna do bilarda, polega na wbijaniu bil za pomocą kija bilardowego do kieszeni, rozgrywka ma miejsce na specjalnym stole snookerowym. Partia może trwać od kilku minut nawet do przeszło godziny, a zadaniem gracza jest wbijać naprzemiennie bilę czerwoną i któryś z kolorów – czarną, różową, niebieską, żółtą, zieloną i brązową. Za każde wbicie otrzymuje punkty, maksymalnie może ich zebrać 147, jeśli wbije wszystkie w odpowiedniej kolejności. Jeśli zawodnik nie trafi bilą do kieszeni, do stołu podchodzi jego rywal i próbuje swoich sił.
W zależności od tego, z jakimi zawodami mamy do czynienia, gra się do kilku lub nawet kilkunastu wygranych partii. Przykładowo, żeby wygrać mecz finałowy w mistrzostwach świata, trzeba pokonać przeciwnika aż w 17 z 35 rozgrywanych partii. Łatwo sobie policzyć, że taki mecz może trwać bardzo wiele godzin, skoro każda partia zajmuje nawet kilkadziesiąt minut, dlatego mecze mistrzostw świata rozgrywane są w sesjach po kilka partii.
To, co liczy się w snookerze, w bardzo wielu przypadkach ma kolosalne znaczenie także w biznesie. A czego konkretnie przedsiębiorca może nauczyć się od snookerzysty? Tych lekcji jest przynajmniej 7.
Po pierwsze: cierpliwość.
Tak jak wspomniałam, jedna partia może trwać bardzo długo. Niekiedy zawodnikowi udaje się pokonać przeciwnika w ciągu kilku minut, ale zwykle potrzeba dużych pokładów cierpliwości, żeby wygrać, a przede wszystkim – żeby w ogóle nauczyć się grać. Bo poznanie zasad to jedno, ale nauczenie się, jak trzeba wyprowadzić kij, żeby biała bila zatrzymała się tam, gdzie chcemy, to już naprawdę wyższa szkoła jazdy.
Po drugie: obserwowanie konkurencji
Tak jak w biznesie nigdy nie działamy sami, zawsze musimy przyglądać się temu, co robi nasza konkurencja, tak samo nie da się wygrać w snookerze, nie oglądając się na przeciwnika. Snooker to gra jeden na jeden, więc nawet, jeśli jeden z zawodników ma jakiś swój sposób działania, np. jest dynamiczny, skupiony, drugi może popsuć mu szyki, bo będzie przedłużał każde zagranie i dekoncentrował rywala.
Po trzecie: trzeba umieć reagować na to, co zastanie się na stole
Snokerzysta podchodzi do stołu, na którym jest jakiś układ i musi wymyślisz szybko plan, jak z tego układu ugrać jak najwięcej dla siebie. To trochę różni snookera od innych sportów indywidualnych – przykładowo skoczek narciarski nie ma wpływu na to, co zastanie wchodząc na skocznie jego przeciwnik, nie może mu popsuć szyków. A w snookerze tak właśnie jest – zawodnik może ustawić białą bilę tak, żeby uniemożliwić prawidłowe trafienie przeciwnikowi, sprawić, że tamten spowoduje faul i straci kilka punktów. Żeby być dobrym graczem, trzeba umieć odnaleźć się w każdych warunkach, poradzić sobie z różnymi ułożeniami bil na stole Czy nie tak samo jest w prowadzeniu firmy? Możesz mieć dobry plan, dobre umiejętności, ale zastaniesz rynek, który Twojego pomysłu i twoich umiejętności nie kupi i trzeba umieć na ten rynek odpowiednio reagować.
Po czwarte: zawsze planuj na kilka ruchów do przodu, zawsze miej koncepcję
To chyba najważniejsza nauka, jaką możemy wynieść ze snookera. Nie da się wygrać meczu, jeśli nie planuje się swoich ruchów na kilka posunięć do przodu. Zawsze trzeba tak uderzyć białą bilę, żeby nie tylko skierować do kieszeni czerwoną, w którą biała uderzy, ale jeszcze żeby otrzymać dobrą pozycję do jednej z kolorowych bil i uderzyć w kolorową tak, żeby ponownie znaleźć się z dobrą pozycją do czerwonej. Takiego planowania na kilka ruchów do przodu, posiadania planu awaryjnego dobrze jest się nauczyć, kiedy prowadzimy firmę. Oczywiście snookerzystom też się czasem nie udaje, ale jeśli się takiego planu nie ma, to o zwycięstwie nie może być mowy.
Po piąte: nie każdy będzie gwiazdą
Często wpadamy w pułapkę porównywania się z innymi. Myślimy sobie: no tak, mam 30 lat, w moim wieku Mark Zuckerberg był już milionerem, sąsiad z naprzeciwka miał Porsche, a ja dopiero założyłem firmę. Ale dobrze jest uświadomić sobie, że nie każdy musi być gwiazdą, nie każdy musi być milionerem. Nawet jeśli jesteśmy rewelacyjni, zawsze znajdzie się ktoś, kto ma większy talent albo wcześniej od nas zaczął. Co nie znaczy, że my nie dojdziemy kiedyś do jego poziomu. W snookerze tak właśnie jest – są gwiazdy, które są bardzo wysoko w rankingu i zaczęły zajmować te wysokie miejsca i zdobywać tytuły rankingowe przed trzydziestką, jak Ding Junhui, Judd Trump, Mark Selby, a są tacy snookerzyści jak Joe Perry, który ma 42 lata, ciągle jest gdzieś tam w okolicach najlepszej szesnastki, ale nie zdobył żadnego tytułu rankingowego.
Po szóste: ten sam cel można osiągnąć na różne sposoby
W biznesie najczęściej chodzi o to, żeby zarobić pieniądze. Jedna firma zrobi duży majątek, bo wykorzysta efekt skali, inna będzie miała ogromne marże. Jedna stworzy coś od zera, będzie innowacyjna, a druga wykorzysta czyjś pomysł, ulepszy go i zrobi majątek. Jedna zatrudni tysiące ludzi, druga kilku współpracowników. Do tego samego efektu można dość różnymi drogami. W snookerze jest podobnie i to też odróżnia tę grę od wielu innych sportów indywidualnych. Tu można grać dynamicznie, jak Ronnie O’Sullivan, który podchodzi do stołu i wbija bilę za bilą, albo można nad każdym uderzeniem zastanawiać się po kilkadziesiąt sekund, jak Peter Ebdon. Można grać świetnie technicznie, a można próbować zmęczyć przeciwnika taktyką, co zresztą wspomnianemu Ebdonowi często się udaje, bo nie każdy lubi grać w tak wolnym tempie jak on i gracze często się irytują, gdy z nim grają. Jak widać jest dużo możliwości wygrania partii, tak samo jest właśnie w biznesie.
Po siódme i ostatnie: wiek nie jest ważny, choć dobrze jest zacząć wcześnie
W dzisiejszych czasach, jeśli chce się być zawodowym sportowcem, najlepiej zacząć treningi wcześnie, w wieku kilku lat. Ale nie znaczy to, że jeśli masz grubo po czterdziestce, nie możesz być dobrym snookerzystą. W obecnych mistrzostwach świetnie radzi sobie np. John Higgins czy Ronnie O’Sullivan, obaj mają obecnie po 41 lat. Oczywiście im wcześniej zaczniesz, tym więcej osiągniesz, ale w snookerze, tak jak i w biznesie, wiek nie jest przeszkodą i można wiele osiągnąć po 40-tce, a w biznesie i po 50-tce.
Ciekawa jestem czy wśród słuchaczy tego odcinka podkastu jest ktoś, kto kibicuje snookerzystom na co dzień albo chociaż z okazji mistrzostw świata. Ja bardzo żałuję, że w tym roku nie odbywały się już turnieje PTC, tak jak w zeszłym i poprzednich latach, bo to oznaczało, że w Polsce nie będziemy mieli w tym roku okazji, by zobaczyć snookerzystów na żywo. Rok temu udało mi się być na PTC w Gdyni, turniej wygrał obecny mistrz świata Mark Selby i muszę powiedzieć, że oglądanie tego sportu na żywo jest ogromną przyjemnością. Snooker to sport, który wymaga ciszy, skupienia, klasy i elegancji, a jednocześnie daje widzom sporo emocji. Dlatego jeśli nigdy nie widziałeś meczów snookerowych, zachęcam do włączenia Eurosportu i poznania tej dyscypliny – może Ci się spodoba i wciągnie Cię tak jak mnie.
Dziękuję za wysłuchanie tego odcinka. Notatki i zapis możesz znaleźć na stronie Tosieoplaca.pl/podcast, a jeśli masz jakieś pytania, uwagi i wnioski, to jak zwykle zachęcam do kontaktu na aga@tosieoplaca.pl
A na koniec do obejrzenia szybki maksymalny brejk Ronniego – tak grają tylko mistrzowie:
Agnieszko, tym wpisem przywołałaś moje wspomnienia 🙂 Ja też kiedyś namiętnie oglądałam snookera. Teraz też, ale nie tak często jak to było w czasach bezdzietności 🙂 Moim ulubieńcem był Paul Hunter. Szkoda, że tak krótko żył, po prostu grał genialnie…
Tak z ciekawości… komu kibicujesz?
Uwielbiam czasami oglądać snooker, choć przez jakiś czas o nim zapomniałem. Dzięki wielkie za miłe przypomnienie 🙂