Student zawsze ma za mało pieniędzy, a jednak jakoś wiąże koniec z końcem. Jak oszczędzać na studiach, żeby nie narobić sobie długów i jednocześnie mieć trochę grosza na imprezowanie?
Do dziś nie wiem, jak to jest możliwe, ale pod koniec studiów, gdy nie mieszkałam już z rodzicami, ale w studenckim mieszkaniu, zarabiałam znacznie mniej niż teraz, a jednocześnie miałam więcej oszczędności. Oszczędzanie przychodziło jakoś samo – niektóre rzeczy trzeba było kupić, z innych trzeba było zrezygnować i jakoś się żyło.
Jak oszczędzać będąc na studiach? Kilka pomysłów z mojego studenckiego życia
JEDZENIE
- O studenckim oszczędzaniu na jedzeniu, sposobach na tanie posiłki napisano już w sieci całe mnóstwo ciekawych i przydatnych artykułów, są nawet blogi o studenckim gotowaniu. U mnie sprawdzało się kilka małych trików:
- Posiadanie tylko jednej półki w lodówce. W studenckim mieszkaniu mieliśmy małą lodówkę i dla każdego była tylko jedna półka. Niewiele się na niej mieściło, więc niewiele mogłam kupić jednocześnie. Dzięki temu mniej jedzenia mi się marnowało, a ja oszczędzałam
- Wspólne gotowanie ze współlokatorami. Do dziś wspominam wielkie garnki zupy, gotowane z koleżankami od razu na 3 dni albo równie wielkie garnki leczo. Każdy coś tam kupi, razem ugotuje się zupę jarzynową i jest obiad na dwa-trzy dni za grosze.
- Wałówka od rodziców. Jeden z moich współlokatorów właściwie nie kupował sobie jedzenia, bo zawsze przywoził obiady z domu, gotowe, w słoikach, tylko do odgrzania. Ja raczej rzadko zabierałam jedzenie z domu, aczkolwiek będąc oszczędzającym studentem musisz nauczyć się, żeby nigdy nie odmawiać, jak ktoś częstuje Cię jedzeniem albo chce dać Ci coś na wynos 😀
- Jeśli mieszkasz z innymi studentami, dobrym sposobem na oszczędzanie jest też kupowanie niektórych produktów wspólnie – takich, które każde z was używa rzadko. My kupowaliśmy tak sól, olej, mąkę – tak było taniej, bo każdy musiał kupić jeden z tych produktów raz na kilka miesięcy.
- Wbrew pozorom sposobem na oszczędzanie na jedzeniu może być także praca. W pracy zwykle je się mniej, bo nie ma na to czasu, a i studenci często pracują w restauracjach, barach i pubach. W takich miejscach pracownik na ogół ma sporą zniżkę. Sama pracując w restauracji sporo oszczędzałam na obiadach – i jeszcze nie musiałam ich sama gotować, a więc dwa plusy w jednym!
- Szukając oszczędności na jedzeniu przeczytaj także post na ten temat: Oszczędzanie na jedzeniu: tak czy nie?
KSERO I KSIĄŻKI
- Studiując na polonistyce na ksero wydaje się więcej, niż jesteś w stanie sobie wyobrazić. Szczególnie na pierwszym roku, kiedy na liście lektur są na przykład takie kwiatki jak Kronika Wincentego Kadłubka – w całej Łodzi w bibliotekach jest może kilka sztuk, dlatego większość studentów czyta nie książki, ale kserówki.
- Jak oszczędzać na kserówkach? Po pierwsze – znaleźć tanie ksero, to na początek. Na szczęście na Wydziale Filologicznym UŁ były dwa punkty ksero, w obu cena bardzo przyjazna – 10 groszy za stronę.
- Po drugie – jeśli mieszkasz z osobą, która studiuje razem z Tobą, kserujcie wszystko pojedynczo i wymieniajcie się notatkami.
- Po trzecie – warto szukać kontaktu z osobami ze starszych roczników, które po zdaniu egzaminów chętnie pozbywają się notatek, oddając je za niewielkie pieniądze młodszym studentom.
- Oszczędność na książkach to oczywiście wypożyczanie ich z bibliotek lub szukanie egzemplarzy po znajomych i rodzinie. Chyba nigdy tak często nie odwiedzałam dziadków jak wtedy, gdy miałam zdawać egzamin z literatury pozytywizmu i potrzebowałam kolejnych części Trylogii 😉
- Gdy już jakaś książka – podręcznik – potrzebna jest Ci naprawdę na stałe, nie możesz jej wypożyczyć, bo często z niej korzystasz – możesz kupić używaną (polecam szukać tablic ogłoszeniowych na wydziale lub przeglądać Allegro). Możesz także odbić wybrane strony od kogoś (choć kserowanie całej książki może być droższe niż kupno nowej). Polecam też przeszukiwanie Chomika – może i nie jest to zbyt etyczne, ale znalezienie skanu potrzebnych rozdziałów z wybranej książki nie raz uratowało mi na studiach tyłek 😉
IMPREZY
- Student nie wielbłąd, napić się musi 😉 Jeśli chodzi o imprezy na mieście, nie będę tu specjalnie oryginalna. Jako studentka chodziłam głównie tam, gdzie nie trzeba było płacić za wstęp. A także tam, gdzie były jakieś happy hours dla studentów – czyli na przykład tańsze piwo w określonych godzinach.
- Jeśli imprezujesz w domu i kupujesz alkohol – możesz spróbować kupić go nieco taniej. Zamiast wydawać kilka złotych więcej w Żabce – kup wódkę w Lidlu czy Biedronce. Zresztą o tym, żeby Żabkę i inne czynne długo sklepy osiedlowe omijać z daleka nie muszę chyba mówić żadnemu studentowi. Najtaniej kupować alkohol i przekąski w dyskontach.
- No i oczywiście niezawodny studencki sposób na wydawanie mniej na imprezach to „napijmy się, zanim pójdziemy się napić”, czyli picie w domu przed wyjściem na miasto. Niestety ten sposób nie zawsze jest skuteczny – zdarza się, że jeśli taki biforek się przedłuży, bramkarz nie chce kogoś wpuścić do klubu, bo nie wygląda już najlepiej 😉 Zakładam jednak, że znasz swoje możliwości i wiesz, gdzie postawić granicę.
- Z imprez oczywiście oszczędny student nigdy nie wraca taksówką, tylko autobusem nocnym, ewentualnie piechotą. A jeśli już koniecznie taksówką – raczej w kilka osób niż samotnie.
- Sprawdź też: tanie przekąski na imprezy
TRANSPORT
- Najdroższe są wyjazdy do domu, jeśli mieszka się daleko od miejsca, w którym się studiuje, dlatego oszczędny student jeździ do domu rzadko 😉 To oczywiście żart, ale miałam kiedyś znajomego, który miał dość ograniczony budżet, a chciał jeździć do domu i do dziewczyny. Na coś trzeba było się zdecydować, więc rodzice widywali go tylko w święta 😉
- Po mieście najlepiej przemieszczać się jak najtaniej – a więc kupując bilet miesięczny, jeśli nie da się uniknąć komunikacji miejskiej, wybierać rower latem albo chodzić piechotą, jeśli odległości na to pozwalają.
Oszczędności szukać można w wielu innych dziedzinach – kupując mniej ubrań lub kupując je na wyprzedażach, mniej rozmawiać przez telefon, a więcej spraw załatwiać przez internet itp.
A jakie Ty masz/miałeś sposoby na oszczędzanie na studiach? Dopisz w komentarzu – na pewno komuś się przydadzą!
Ja od trzeciego roku studiów zaczęłam pracować i od wtedy jakoś tych pieniędzy było więcej. Również organizowaliśmy wspólne obiadki, w akademiku. Pamiętam te wielkie gary i patelnie 😉
Co do Żabki – to się nie zgodzę. Obecnie, dzięki wielosztukom Żabki i FreshMarkety mają naprawdę niezłe promocje! I to na alkohol też – ostatnio w mega dużej promocji był np. Ballantine’s.
A i witam w takim razie koleżankę po fachu, ja też po polonistyce!
Ja po germanistyce 🙂 i również znam ból kserowania opasłych tomisk. Miałam o tyle dobrze, że na mojej uczelni funkcjonowało ksero 7 gr za kopię A4.
do oszczędzania na studiach przydaje się także chłopak- student- ja mam coś z domu, on także i jedzenia w sam raz na jakieś pół tygodnia, a jeśli gotujemy sami- rachunek na pół 🙂
fajny artykuł – dużo o tym jak oszczędzać na książkach też tutaj http://www.jakoszczedzacjakzarabiac.blogspot.com