O zapachowych fetyszystach i moim najważniejszym gadżecie

utworzone przez | sty 27, 2015 | Relaks po pracy, Życie freelancera | 19 Komentarze

Dzisiaj będzie o urządzeniu, bez którego nie wyobrażam sobie swojego życia od około dwóch lat. I do zakupu którego przekonałam już przynajmniej kilka osób.

Siedzieliśmy ostatnio w poczekalni u lekarza z Tomkiem, ja bezczynnie gapiłam się w sufit, on był bardziej przewidujący i wziął ze sobą czytnik. Obok siedział pan w średnim wieku, który po dłuższej chwili zaczął zadawać pytania o czytnik – jaka to marka, ile kosztował, czy warto. Jakby mnie ktoś zapytał o jeden gadżet, bez którego nie wyobrażam sobie wakacji, zimowych wieczorów, o coś, co zabrałabym na bezludną wyspę – to wymieniłabym Kindle.

[wp_ad_camp_1]
Przymierzam się do stworzenia listy sposobów na tanie czytanie, ale zanim o czytaniu napiszę – kilka słów o urządzeniu, które sprawiło, że znowu czytam tak, jak na studiach – wszystko i w dużej ilości. Mój czytnik mam już ponad dwa lata i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że dla kogoś, kto uwielbia czytać tak jak ja to jedno z najważniejszych urządzeń, jakie może mieć. Mól książkowy częściej będzie korzystał z Kindle niż z telefonu komórkowego, a książki papierowe będzie kupował tylko w prezencie, a rzadko dla siebie.

Dlaczego e-booki są znacznie wygodniejsze?

  • nie zajmują miejsca w domu. Nie mam dużego mieszkania, oboje z mężem lubimy czytać i część książek już leży w piwnicy. Gdybym miała mieć w domu wszystko, co przeczytałam w zeszłym roku – musiałabym chyba kupić dodatkowy regał 😀
  • można je wygodnie czytać leżąc w łóżku. Ja zawsze czytam na leżąco, zwykle z głową na poduszce, leżąc na boku. Czytanie grubych książek w tej pozycji jest średnio wygodne, ale na Kindlu nie trzeba zezować w stronę wygiętych stron w środku książki. Przełączanie stron też jest mega wygodne, robi się to jedną ręką, właściwie jednym palcem.
  • można je wszędzie zabrać, w dowolnej ilości. Odpada problem ile książek zabrać na wakacje. Zawsze miałam ten dylemat – zabrać jedną, dwie? A jak przeczytam szybko i będę się nudziła? Albo przeciwnie – zabiorę coś nudnego i nie będę chciała tego dokończyć? Pamiętam, jak na poprzednie wakacje zabrałam „Musimy porozmawiać o Kevinie„. Gruba książka, niewygodna w podroży, ale to jedna z lepszych rzeczy, jakie czytałam.
  • można je w spokoju poczytać w szpitalu, zwłaszcza jeśli kupi się przenośną lampkę. Dzięki niej nie przejmujesz się współmieszkańcami sali szpitalnej (czy w schronisku na wakacjach lub pokoju w akademiku) – masz własne oświetlenie, które w zupełności wystarcza.

Co jeszcze tak lubię w e-bookach?

Co tu dużo mówić – dzięki posiadaniu Kindle sporo oszczędzam na książkach. Tradycyjne książki kupuję rzadko, najczęściej książki kucharskie, a e-booki są tańsze niż tradycyjne. Może nie zawsze są to duże różnice w cenie, ale warto czekać na promocje – np. ostatnio w Ebookpoint udało mi się w promocji upolować 3 e-booki po 10 zł.

Ale nie zawsze za e-booki trzeba płacić. W sieci jest do pobrania całe mnóstwo e-booków, także w formacie mobi, czyli na Kindle za darmo. Są to na przykład książki ze strony WolneLektury.pl, czyli te, które trafiły do domeny publicznej. Ja mam na mojej bardzo długiej liście do przeczytania na przykład Balzaca, którego wybór jest całkiem spory, a którego bardzo lubię.

A poza literaturą piękną można też znaleźć w wielu miejscach e-booki poradnikowe do ściągnięcia za darmo, całkiem legalnie. No i książki w innych językach – czy może być lepszy sposób na uczenie się języków obcych?

Polecam też elektroniczne wydania prasy na czytnik. Prenumeruję „Politykę”, która wpada na mojego Kindla już we wtorek wieczorem i kosztuje znacznie mniej niż wydanie tradycyjne. Świetna zwłaszcza w podróży – nie trzeba pamiętać, żeby kupić nowy numer (za granicą nie ma nawet jak), a zawsze jest co poczytać podczas dłuższej trasy.

Dlaczego Kindle i jakiego wybrać?

O to pytali mnie najczęściej znajomi, którzy chcieli kupić sobie to urządzenie. Kindle wybrałam z tej przyczyny, że ekran tego urządzenia jest tak skonstruowany, że nie męczy oczu, nawet po wielogodzinnym czytaniu. Nie świeci się tak jak ekran komputera czy komórki, więc czytanie na Kindle w niczym nie przypomina czytania e-booków na komputerze. Czytając na czytniku mam wrażenie, jakbym czytała normalne strony książki.

No i bateria mojego czytnika to coś wspaniałego – jakieś 3 tygodnie bez ładowania! Mimo że czytam codziennie. Kiedy komórki będą miały tak mocne baterie? 🙂

A jaki model Kindle wybrać? No cóż, ja powiedziałabym po swojemu – najtańszy. Kupując zwróciłam tylko uwagę na to, by nie był z ekranem dotykowym (wiedziałam, że będę czytać go w różnych dziwnych pozycjach w łóżku, a z dotykowym ekranem mogłabym przez przypadek przełączać strony). Jeśli chodzi o to, czy są reklamy czy ich nie ma – to zupełnie bez znaczenia, dlatego że reklamy pojawiają się jedynie na wygaszaczu ekranu, a więc wtedy, gdy czytnika nie używamy. Gdy czytamy książkę, reklam nie ma.

Co mają z tym wspólnego zapachowi fetyszyści?

Ilekroć czytam w sieci o e-bookach (polecam Wam świetny blog Świat Czytników, na którym znajdziecie mnóstwo fachowej wiedzy na ten temat), zawsze pod artykułem o zaletach e-czytania trafi się choć jeden komentarz od „zapachowego fetyszysty”, który napisze, że uwielbia zapach książek i nie wyobraża sobie czytania elektronicznych książek.

Szczerze mówiąc ja akurat nie znoszę zapachu książek, zwłaszcza tych starych z biblioteki, które przeszły przez setki rąk – rąk, którymi ktoś trzymał wcześniej papierosy, którymi ktoś jadł chipsy podczas czytania, którymi głaskał psa albo których nie umył po wizycie w toalecie. Może ktoś faktycznie lubi takie zapachy, ale od kiedy mam czytnik wiem, że w wielu przypadkach ta deklaratywna miłość do zapachu książek wynika z czego innego. Piszą tak ludzie, którzy nigdy nie mieli w rękach Kindle i nie mieli okazji poużywać go chociaż przez miesiąc. Jeśli ktoś, kto naprawdę lubi czytać i czytał zawsze dużo, zacznie czytać książki na czytniku i odkryje, jak dużo możliwości staje przed nim otworem, a następnie i tak napisze, że woli czytać tradycyjne książki, bo mają specyficzny zapach… No cóż, to naprawdę musi być już jakiś rodzaj fetyszyzmu 😉

Są tu tacy? Czy raczej dostrzegacie zalety nowoczesnego czytania na e-bookach?

i-flip-flap-184343_1280PS To NIE jest wpis reklamowy ani sponsorowany.

Sposób na freelance bez stresu: dywersyfikacja

Pobierz darmową listę 40 pomysłów na dywersyfikację dla freelancera. Pomysły podzieliłam na 4 grupy:

  • praca z klientami
  • wynajem w małym biznesie
  • zarabianie na wiedzy
  • bycie twórcą
 

Pobierz bezpłatną listę i zbuduj dodatkowe źródło dochodu!

Zdjęcie Agnieszki Skupieńskiej
O autorce: Agnieszka Skupieńska

Z wykształcenia polonistka, ale nigdy nie pracowałam w szkole. Jako freelancerka zaczęłam pracować w 2009 roku, pisząc teksty na zlecenie. Teraz uczę innych, jak zarabiać, nie wychodząc z domu. Mam też swój sklep internetowy, w którym można kupić akcesoria barmańskie.
Sprawdziłam, że praca w domu może być sposobem na życie. I to na całkiem niezłym poziomie 🙂

Subscribe
Powiadom o
guest

19 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Magda Kosińska
9 lat temu

Ciekawy post, słyszałam o Kindle, ale nigdy nie zastanawiałam się poważnie nad jego kupnem. W sumie to oszczędność miejsca w moim przypadku byłaby wskazana, bo zaczynam układać stosy książek w kątach pokoju… Musiałabym sprawdzić ile książek, z których korzystam jest dostępnych na czytnik… Z ilu książek można korzystać w jednym momencie? Ile można mieć zapisanych na pamięci? W jaki sposób przechowujesz przeczytane książki? Nie boisz się, że możesz je wszystkie stracić, jeśli coś się stanie z urządzeniem, na którym je magazynujesz? I najważniejsze, czy są sposoby na pisanie notatek, oznaczanie stron, podkreślanie fragmentów? Mogłabym to sprawdzić w opisie urządzenia, ale… Czytaj więcej »

Korben Dallas
Korben Dallas
9 lat temu

Zapach książek jak najbardziej 🙂 ale tylko tych nowych prosto z księgarni. Co do samych czytników mam Onyx Boox’a całkiem fajna alternatywa dla kindla, jak ktoś czyta nie tylko pliki .mobi (o ile się coś nie zmieniło, kiedyś na kindlu można było tylko taki format czytać) ale również .doc, .dejavu, .pub i inne niestandardowe. W każdym bądź razie jeżeli ktoś czyta dużo ebook’ów i bolą go już oczy od ekranu monitora, to czytnik jest bardzo dobrym i co najważniejsze stosunkowo tanim rozwiązaniem.

Magda
9 lat temu

Mam i używam. Nie wyobrażam sobie już kupować i czytać papierowych książek.

Bartek
9 lat temu

Pożyczyłem od znajomego czytnik ale nie mogłem się przekonać. Może to było subiektywne odczucie i negatywne nastawienie ale bardzo męczyły mi się oczy. Chyba, że to kwestia ustawień lub marki czytnika.

bb
bb
9 lat temu

A ja wciąż pozostaję przy wersji papierowej, odkąd pamiętam książki uwielbiam. Lubię je dotykać, przekładać strony przy czytaniu, niby nic ale taki kontakt fizyczny z książką ma coś w sobie, a dodatkowo oczy szybciej mi się męczą przy elektronicznych czytnikach. Na szczęście mam sporo miejsca więc biblioteka moja może się rozrastać powoli 🙂 Moim sposobem na zapach ( często kupuję w antykwariatach, allegro olx) jest umieszczenie saszetek zapachowych z tyłu za książkami na półkach. A mój ostatni nabytek to Sońka Karpowicza i Wszystko co Lśni (932 str)

Thilien
9 lat temu

Używam Kindla od ponad dwóch lat i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Mam starą wersję z klawiaturą. Kupuję papierowe książki od czasu do czasu, takie w których są zdjęcia czy ilustracje i po prostu jest wygodniej je oglądać na papierze. Sporo książek nie ma też ebookowych wydań. Ale zdecydowanie plusem używania czytnika jest oszczędzanie miejsca na półkach. Lubię zapach papieru, ale nie aż tak, by nazywać to fetyszem i z tego powodu rezygnować z czytnika 😉

Efcia
Efcia
9 lat temu

Mam, używam, jestem zachwycona! Uwielbiam mojego kindla. Z tym że chyba piszesz o starym wydaniu kindla (lampka zewnętrzna), ja jestem posiadaczką paperwhite’a z możliwością oświetlenia czytanych stron i zmiany natężenia tegoż w zależności od światła w otoczeniu – zauważalnie zmniejsza zmęczenie oczu no i nie muszę się martwić, że obudzę męża w środku nocy czytając książkę ;). Można zgrywać przeczytane książki na komputer lub przenośne dyski – o miejsce w pamięci kindle się nie martwię. A jeśli chodzi o formaty książek to są sprytne programy, które konwertują z niepożądanego formatu na format mobi. Moja mama też się do niego przekonała,… Czytaj więcej »

Vienna
9 lat temu

Chyba nigdy nie przekonam się do elektronicznej książki, papier to papier, można pomacać, poniuchać i poszeleścić, a wybieranie zakładki do danej pozycji to wręcz rytuał. Mimo że ksiązki kupuję głównie na wyprzedażach bibliotecznych po 50 gr, albo wypożyczam z biblioteki to baaardzo rzadko trafia się odpychający smrodek.

Przypomniała mi się rozmowa kwalifikacyjna na doktorat mojego kolegi (biologia). Po części naukowej przyszedł czas na zainteresowania, wpisał literaturę. Profesor pyta go czy woli ksiązki elektroniczne czy ebooki, bo ostatnio czytał artykuł naukowy o tym, że u czytającego książki tradycyjne pobudzanych jest więcej obszarów w mózgu, niż u czytajacego ebooki.

www.cls.pl
9 lat temu

Jest ktoś kto podziela moje zdanie co do zapachu książek- po część, bo faktycznie nie znoszę zapachu książek starych, z biblioteki, natomiast tych nowych jak najbardziej. Nie jest to jednak dla mnie wyznacznikiem tego, że prawdziwe książki przewyższają jakością e-booki. E-booki są po prostu wygodne. Sam mam czytnik, z którego często korzystam.

Natalia
9 lat temu

Kupiłam KIndle Paperwhite jakieś pół roku temu i też nie wyobrażam sobie już teraz innego sposobu czytania – idealne w podróż, jak i na co dzień – czytam teraz Księgi Jakubowe i jest to dość opadłe tomisko, które w Kindle waży tyle, co czytnik. 🙂