Jak zmotywować się do pracy w domu, gdy nic nam się nie chce, aura nie sprzyja siedzeniu przed komputerem, ale coś jednak trzeba zrobić? No cóż: można odwołać się do sprawdzonego sposobu: metoda kija i marchewki.
Metoda kija i marchewki to metoda wywierania wpływu na innych, polegająca na tym, że stosuje się kary i nagrody, bodźce negatywne i pozytywne, kija albo marchewkę – albo jedno i drugie. Na mnie metoda kija działa słabo – jedyny negatywny bodziec, który może mnie zmotywować do pracy to wyznaczony termin realizacji zlecenia, w którym muszę się zmieścić.
A jakie są moje marchewki? Żeby zmusić się do pracy wtedy, gdy bardzo, ale to bardzo mi się nie chce, czasem sama wymyślam sobie jakieś nagrody, po które sięgam wtedy, gdy uda mi się osiągnąć cel. To naprawdę działa – jeśli masz problemy z mobilizacją do pracy, wypróbuj koniecznie.
Metoda kija i marchewki – jak nagradzać samego siebie?
Podzielę się z Tobą moimi sprawdzonymi sposobami na mobilizację do pracy i nagradzanie samej siebie:
1. Odcinek ulubionego serialu. Gdy bardzo nie chce mi się pracować, ustalam sobie taki rytm dnia – popracuję trochę (np. godzinkę), a potem zrobię sobie pół godziny przerwy i obejrzę odcinek ulubionego serialu. Potem znowu godzina pracy i znowu przerwa.
2. Zakupy. Jak wiele kobiet lubię zakupy – także te w internecie. Czasem w trakcie pracy przypomina mi się, że miałam zamówić coś na Allegro i pokusa, by rzucić wszystko i zacząć przeszukiwać aukcje jest ogromna. Ale wtedy mówię sobie: zrób, co masz zrobić, a zakupy będą nagrodą za wykonaną pracę.
3. Wolny dzień. To też jeden ze sposobów na nagradzanie samego siebie. Pracując w domu można zawsze poukładać sobie zlecenia tak, żeby pracować tylko od poniedziałku do czwartku, a w piątek mieć wolne. To dobry motywator na czwartek – zrób dzisiaj wszystko, czego nie chce Ci się robić, to jutro będziesz mieć cały dzień dla siebie.
4. Słodycze. Stary i dobry sposób, na mnie działa zawsze. Ponieważ pracuję w domu, a nie w biurze, zawsze mam blisko do lodówki i kuchni, a tam zawsze coś dobrego się znajdzie. Czasem gdy potrzebuję dodatkowej motywacji, mówię sobie: jak skończysz pisać te teksty, zrobisz sobie gorącej czekolady albo weźmiesz kawałek ciasta. To działa 🙂
5. Internetowa rozrywka. Wszystkie te fejsbuki, instagramy, filmy na YT rozpraszają, ale lubię je oglądać, szukać nowych fajnych przepisów, przeglądać zdjęcia jedzenia. To też staram się traktować jako nagrodę i jednocześnie przerwę w pracy – najpierw część zlecenia, potem chwila na nowy film ulubionego twórcy YT itp.
A co Ciebie bardziej motywuje – kij czy marchewka?
U mnie różnie z tym bywa. Czasem, jak terminy gonią, nie ma po prostu miejsca na nagradzanie siebie, np. na obejrzenie filmu, obojętne, czy w domu, czy w kinie.
Z tymi słodyczami uważaj – mogą mieć zgubny wpływ, hehe 😉 pozdrawiam!