Jak zwiększyłam przychody z afiliacji o 730% dzięki starym postom [case study]

utworzone przez | lip 13, 2015 | Zarabianie na blogu | 14 Komentarze

Kolejna dawka inspiracji – tym razem będzie o zarabianiu na programach afiliacyjnych z wykorzystaniem prostego i skutecznego sposobu. Jak zarobić na afiliacji?

Od długiego czasu szukam jakichś alternatyw dla AdSense (pisałam o tym w osobnym poście) i sprawdzam różne sposoby monetyzacji moich blogów. Ponieważ mam ich kilka (niektóre nie można nazwać w sumie blogami, to raczej strony tematyczne), to i różnych rozwiązań mogę posprawdzać sporo, a efektami chętnie się podzielę jak zwykle tutaj.

Afiliacja tylko dla dużych blogów? Niekoniecznie!

Mam jedną stronę w wąskiej niszy tematycznej, która cieszy się dość niezłym ruchem z Google jak na taką niszę (ok 6-10 tysięcy UU miesięcznie), ale zupełnie nie ma lojalnych czytelników. Mówiąc „zupełnie” mam właśnie to na myśli – kilkunastu fanów na FB to chyba sami moi znajomi, komentarze to jedynie spam reklamowy itd. Użytkownicy wchodzą na te stronę z wyszukiwarki, znajdują to, czego szukali (lub nie) i wychodzą – średnio po minucie. W Google AdSense ta strona zarabia dla mnie jakieś 40 zł miesięcznie, więc szału nie ma.

Wydawać by się mogło, że na takiej stronie nie ma sensu umieszczać programów afiliacyjnych – bo i po co. Na wielu blogach możesz przeczytać, że afiliacja ma sens tylko wtedy, gdy masz lojalnych czytelników, którzy liczą się z Twoim zdaniem i kupią to, co im polecisz.

Otóż powiem Ci, że to nie do końca prawda.

Mój blog o drinkach, który tu już wielokrotnie wspominałam (przeczytaj: podsumowanie czterech lat blogowania) nie zarabia dla mnie z afiliacji kompletnie nic. Do tej pory nie znalazłam programów, które mogłabym tam polecać i skutecznie na nich zarabiać – mimo że zgromadziłam dużą grupę lojalnych czytelników, którzy liczą się z moim zdaniem i niejednokrotnie pytają o zdanie w wielu sprawach.

A tymczasem na wspomnianym wyżej blogu/stronie w wąskiej niszy tematycznej zarabiam ostatnio na afiliacji całkiem nieźle jak na wkład pracy w ten blog – 198 zł w maju i 272 zł w czerwcu. A w kwietniu tylko 27 zł. To wzrost o jakieś 730% (w maju) i kolejne 138% w czerwcu. W lipcu też już mam zarejestrowane sprzedaże, choć oglądalność zaczyna słabnąć.

Jak zarobić na afiliacji na blogu bez lojalnych czytelników?

Pod koniec kwietnia analizowałam statystyki odwiedzin tego bloga i sprawdzałam, które posty cieszą się największym zainteresowaniem. Okazało się, że są dwa, którym udało się wbić na dość wysokie pozycje w wynikach wyszukiwania i to właśnie one ściągają mi najwięcej ruchu na blog: w sumie 33% ruchu to były tylko te dwa posty.

ruch na blogu

Były to stare posty, jeszcze z 2014 roku, a ruch na nie pochodził głównie z Google, co dało mi podstawy sądzić, że będzie się utrzymywał jeszcze przez jakiś czas. Pomyślałam, że fajnie by było, żeby te posty coś dla mnie zarobiły. Tak się szczęśliwie składa, że pierwszy z nich dotyczy pomysłów na prezenty dla określonej grupy ludzi, drugi zaś tego, w co się ubrać z jakiejś okazji. Świetne posty do tego, żeby wykorzystać w nich programy partnerskie!

Edytowałam każdy z nich. Najpierw do tego o ubiorach dodałam kilka podlinkowanych obrazków z Ceneo z konkretnymi propozycjami i tak ten post wisiał jakiś czas, ale pieniędzy nie przynosił.

Potem edytowałam go znowu – dodając listę kilkudziesięciu konkretnych propozycji ubraniowych – linków do ubrań w sklepach, wraz z cenami. Każdy link był oczywiście linkiem partnerskim. Ma to postać mniej więcej taką:

  • Cudowne buty nr 1, 123 złote
  • Cudowne i wygodne buty numer 2, 245 złote
  • Nie takie cudowne, ale też wygodne buty, 111 złotych

I tak dalej. Długa lista tylu propozycji, ile chciało mi się robić 🙂

Podobnie edytowałam post o prezentach, dzieląc je według ceny na kilka grup cenowych, żeby łatwiej było znaleźć coś dla siebie. Tu edytowałam też tytuł posta, zmieniając go na bardziej chwytliwy, w stylu: 20 propozycji na prezent dla fanów świnki morskiej. Nie zmieniłam jedynie linka, pamiętając, że ruch na ten artykuł przychodzi z wyszukiwarki i może lepiej, żeby link został w starej formie.

Następnie zrobiłam fajne, przyciągające oko graficzki do każdego z tekstów, wykorzystując darmową Canvę. Te graficzki podlinkowałam na serwisach z obrazkami (pisałam kiedyś o tej metodzie pozyskiwania ruchu na stronę), dzięki czemu zwiększyłam jeszcze zainteresowanie moimi postami.

Na efekty nie trzeba było długo czekać: zarówno jeden jak i drugi z edytowanych postów sprzedaje, przynosząc mi prowizje z programów partnerskich. I udowadnia, że wcale nie trzeba mieć lojalnych czytelników, nie trzeba zgromadzić wokół siebie społeczności, żeby zarabiać na programach partnerskich. Czasem wystarczy ruszyć głową, przeanalizować to, które posty na blogu cieszą się największym zainteresowaniem i przerobić je tak, by wykorzystać jakiś program partnerski.

Jeśli mój artykuł okazał się dla Ciebie przydatny – kliknij w „Lubię to”, niech inni też poczytają 🙂

Sposób na freelance bez stresu: dywersyfikacja

Pobierz darmową listę 40 pomysłów na dywersyfikację dla freelancera. Pomysły podzieliłam na 4 grupy:

  • praca z klientami
  • wynajem w małym biznesie
  • zarabianie na wiedzy
  • bycie twórcą
 

Pobierz bezpłatną listę i zbuduj dodatkowe źródło dochodu!

Zdjęcie Agnieszki Skupieńskiej
O autorce: Agnieszka Skupieńska

Z wykształcenia polonistka, ale nigdy nie pracowałam w szkole. Jako freelancerka zaczęłam pracować w 2009 roku, pisząc teksty na zlecenie. Teraz uczę innych, jak zarabiać, nie wychodząc z domu. Mam też swój sklep internetowy, w którym można kupić akcesoria barmańskie.
Sprawdziłam, że praca w domu może być sposobem na życie. I to na całkiem niezłym poziomie 🙂

Subscribe
Powiadom o
guest

14 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Marek
9 lat temu

Taki artykuł, który zacznie zarabiać na programach partnerskich musi być na prawdę wartościowy. Dobrą sprawą są także filmy promujące konkretną affiliację lub poradnik jak coś zrobić->link do wideo-> link(baner) do programu partnerskiego. Sam się przekonałem, że do zarabiania na affiliacji nie potrzeba dużego ruchu. Na jednym z moich blogów mam aktualnie 7 wpisów/ok. 100 użytkowników dziennie i w sezonie można stworzyć całkiem przyzwoitą konwersję, która z nawiązką zwróci się za domenę i serwer. Niebawem ruszą dowody na moim blogu 🙂

moneygrabbing
9 lat temu

Ludzie najczęściej szukają czegoś w Internecie a jak znajdą to po prostu zamykają stronę i bardzo często nie wracają. Później znowu korzystają z wyszukiwarki. Zastanawia mnie czy w zarobkach na stronach obowiązuje zasada pareto. 20% zawartości naszej strony generuje 80% dochodów. Wówczas warto tak jak Ty skupić się na najważniejszych wpisach, które generują ruch.

marta
9 lat temu

tytuł brzmi porażająco, ale wnikając w treść i dochodząc do kwot okazuje się, ze nie są to zbyt duże sumy 🙂 ale rozumiem…ziarnko do ziarnka…

Anna
9 lat temu

Pomysłowo! Gratuluję takich konwersji 🙂

jola
jola
9 lat temu

Bardzo ładny wynik. Z ilu programow jest ta kwota i tylko ze sprzedaży czy i przeklików ?

Ewa Olborska
9 lat temu

Ostatnio miałam podobne wnioski. 🙂 Dzięki temu przyszły mi do głowy ciekawe pomysły, które wprowadzę na bloga i być może na nich trochę zarobię.

Paweł Stopka
9 lat temu

Generowanie sprzedaży z lojalnych fanów jest bardzo trudne, trzeba mieć naprawdę wyrobioną markę, i być ostrożnym w promocji różnych rzeczy by nie stracić zaufania czytelników. Generalnie strona powinna lepiej zarabiać jak osoba raz wejdzie nie zna rozkładu reklam i w reklamie znajdzie to czego szuka, a na stronie nie będzie na jego problemy recepty. Blogi które wyczerpują tematy i dają gotowe recepty powinny bazować jedynie na budowaniu matki i zaufania i dopiero sprzedaż, w innym przypadku strona powinna zawierać treści przydatne ale nie dające całkowitego rozwiązania- to powinny oferować reklamy 🙂 Twój przykład w prosty sposób to potwierdza 🙂 Pozdrawiam… Czytaj więcej »

Dominik
9 lat temu

Ja bym na twoim miejscu napisałem e-booka pod fanów, zrobił promocje i sprzedał liście adresowej zarabiając kilkaset złotych w kilka dni, ale to wymaga pracy i wiadomo, że nie każdy ma czas, żeby napisać e-booka 🙂

Karol NC
9 lat temu

Poruszyłaś ważną kwestię a więc osadzenie w artykule reklam które zainteresują czytelnika do tego stopnia że będzie w nie klikał a my dzięki temu będziemy zarabiać. Korzyść jest tu obustronna ponieważ czytelnik nie będzie zniesmaczony reklamą której nie chciał a my wzbogacimy się o dodatkowe pieniążki 😉

Stylowa Misja
9 lat temu

Trafiłam tu przypadkiem i zostaję na dłużej. Z przyjemnością pochłaniam każdy post i uczę się od Ciebie. Dziękuję za to, że ten blog powstał i za to, że dzielisz się wiedzą na temat zarabiania na blogu. Mam pasję, ale chciałabym też mieć z tej pasji jakiś grosz. Może w końcu się uda 🙂