Jak zakup jednej książki zwrócił mi się 120 razy

utworzone przez | maj 15, 2017 | Życie freelancera | 29 Komentarze

Nigdy nie sądziłam, że napiszę wpis, który w jakimś stopniu dotyka tematyki minimalizmu, a jednocześnie będzie związany z zarabianiem pieniędzy.

Na początku kwietnia upolowałam e-book Katarzyny Kędzierskiej „Chcieć mniej” w Woblinku za 14 złotych. Nie przypuszczałam, że lektura tej książki zmieni coś szczególnie mocno w moim życiu, bo przecież czytam blog Katarzyny, czytałam już książki o minimalizmie, więc co może być w tej książce dla mnie nowego?

Poczułam, że ta książka będzie dla mnie ważna, gdy przeczytałam o tym, jak to rzeczy, które gromadzimy, powodują, że wydajemy pieniądze na kolejne rzeczy, żeby przechować te pierwsze… I uświadomiłam sobie, że to o mnie. Nie dalej jak kilka miesięcy temu kupiłam sobie biurko do pracy. Po kilku latach pracy na fotelu potrzebowałam zmiany i biurko było dobrym zakupem. Ale wraz z biurkiem kupiłam jeszcze regał, który obok biurka stoi. Po co mi właściwie ten regał? Otóż stoją na nim teraz:

  • książki, które nie mieściły się na regale z książkami,
  • trochę szpargałów elektronicznych, które nie pomieszczą się już w szufladach z elektroniką
  • gry planszowe, które nie mieściły się w tapczanie
  • segregatory, które nie mieszczą się już nigdzie

I dotarło do mnie sobie, że gdy 3,5 roku temu wprowadziliśmy się do naszego mieszkania, nie mieliśmy kilku komód i jednej sporej szafy, a mimo to wszystko nam się mieściło. Z czasem gromadzi się coraz więcej rzeczy, wykorzystuje się każdą przestrzeń na przechowywanie, ba! nawet zaanektowaliśmy trochę strychu, który w bloku jest częścią wspólną i trzymamy tam swoje graty. Powiedzcie mi, że nie jestem jedynym chomikiem i też tak macie? 🙂

W każdym razie poczułam, że ja dokładnie tak robię, jak opisuje Katarzyna w swojej książce: kupuję przedmioty, nie wyrzucam tych, które nie są już mi potrzebne, tylko przesuwam głębiej do szafek, kupuję następne, a gdy mi się już nie mieszczą, kupuję nowe szafki. Obłęd!

Już wtedy wiedziałam, że coś z tym trzeba zrobić, ale samemu niewiele można, jeśli się nie przekona do zmian swojej drugiej połowy. Podsunęłam książkę „Chcieć mniej” mojemu mężowi. Przeczytał i też doszedł do wniosku, że nie można tak żyć, trzeba zrobić porządki i pozbyć się tego, czego nie używamy.

Jak pozbywaliśmy się starych gratów

Jak zaczynaliśmy przeglądać szafki, myślałam, że mamy do sprzedania stare komputery, może jakiś nieużywany smartfon i jeszcze jakieś gadżety może się znajdą. Efekty przeglądu szafek przeszły nasze najśmielsze oczekiwania. Okazało się, że mamy między innymi:

  • 4 zbędne laptopy (3 nie używaliśmy zupełnie, 1 bardzo sporadycznie)
  • 5 zbędnych komórek (jedna od razu poszła do śmieci, nie nadawała się nawet do sprzedaży)
  • rolki, ochraniacze, deskorolkę, łyżwy, matę do tańczenia, skakankę (zupełnie o niej nie pamiętałam!)
  • cyfrową ramkę do zdjęć
  • kredens kuchenny retro
  • mały aparat cyfrowy
  • uszkodzonego, ale dającego się używać Kindle
  • 2 routery
  • radio samochodowe
  • namiot, materac, lodówkę turystyczną, którą chcemy w tym roku wymienić na nową

I kilka innych rzeczy jeszcze się znalazło. Wystawiliśmy to wszystko na olx, w sumie prawie 50 aukcji! Nigdy bym nie pomyślała, że aż tyle przedmiotów będę mogła bez żalu sprzedać.

Niektóre z tych przedmiotów znalazły nabywców od razu. Bardzo szybko pozbyliśmy się na przykład małego netbooka (za 300 złotych) i laptopa, który był moim poprzednim głównym laptopem (530 złotych). Równie szybko znalazł się chętny na jeden ze smartfonów (150 złotych), rolki z ochraniaczami (120 złotych za komplet). Na niektóre przedmioty znaleźliśmy nabywców dopiero gdy zeszliśmy z ceny (np. Kindle poszedł ostatecznie za 50 zł, lodówka też za 50, tyle samo ktoś dał za sokowirówkę), a większość aukcji jeszcze jest niezakończona.

Mimo to jednak zarobiliśmy na starych gratach już ponad 1700 złotych! To znaczy, że kupiona za 14 złotych książka, która zaszczepiła u nas pomysł na pozbycie się zbędnych rzeczy, zwróciła nam się już 120 razy!

Teraz żałuję, że nie pozbywaliśmy się tych przedmiotów sukcesywnie, gdy były znacznie mniej leciwe, bo pewnie były więcej warte. Nigdy jednak nie miałam nawyku sprzedawania zbędnych rzeczy – albo szukałam kogoś, komu może by się przydały (choć teraz myślę, że czasem oddawanie za darmo komuś z rodziny jakiegoś niepotrzebnego gadżetu może być uszczęśliwianiem go na siłę), albo po prostu zostawiałam te przedmioty w szafce. Drugi raz nie zrobię tego błędu, co oznacza, że prawdopodobnie w drugiej połowie roku rozstanę się np. z jednym z moich mikrofonów do nagrań. I mam mnóstwo książek, które też oddam w dobre ręce, ale to już temat na inny artykuł 🙂

[Aktualizacja] Od chwili, gdy napisałam ten tekst do momentu publikacji minęło kilka dni. W tym czasie nowych właścicieli znalazł między innymi kredens kuchenny, laptop, stary iPhone i materac. Ostatecznie do tej pory odzyskaliśmy już 2000 złotych!

Sposób na freelance bez stresu: dywersyfikacja

Pobierz darmową listę 40 pomysłów na dywersyfikację dla freelancera. Pomysły podzieliłam na 4 grupy:

  • praca z klientami
  • wynajem w małym biznesie
  • zarabianie na wiedzy
  • bycie twórcą
 

Pobierz bezpłatną listę i zbuduj dodatkowe źródło dochodu!

Zdjęcie Agnieszki Skupieńskiej
O autorce: Agnieszka Skupieńska

Z wykształcenia polonistka, ale nigdy nie pracowałam w szkole. Jako freelancerka zaczęłam pracować w 2009 roku, pisząc teksty na zlecenie. Teraz uczę innych, jak zarabiać, nie wychodząc z domu. Mam też swój sklep internetowy, w którym można kupić akcesoria barmańskie.
Sprawdziłam, że praca w domu może być sposobem na życie. I to na całkiem niezłym poziomie 🙂

Subscribe
Powiadom o
guest

29 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Olga Stiefel-Brzezinska
Olga Stiefel-Brzezinska
7 lat temu

Tak, ja też tak mam z tym chomikowaniem 😀 a wreszcie też tak mam z porządkowaniem szaf i sprzedawaniem albo recyclingiem niektórych rzeczy (w stylu: za mały t-shirt przerobiony na t-shirt-yarn, z którego powstanie koszyk na bazarek dla psiego stowarzyszenia) 🙂

The brzoza
7 lat temu

Chomikowanie moja zmora… Ale walczę z tym 🙂 A raczej próbuję od miesiąca czy dwóch wrzucić niepotrzebne książki na olx. Wreszcie mi się to uda! Zmobilizowałaś mnie do tego 🙂

BJK
BJK
7 lat temu

Też mam z tym problem, choć większy dlatego że nie chce mi się czyścić starego laptopa…

Zwłaszcza, że nie działa w nim ładowanie.

Kamila z Kreatorni Zmian

Rok temu przeprowadzałam się do Anglii z 1 walizką 36 kg plus 1 wysłana paczką -25 kg. Po roku zdazylam juz nabyć biurko, duży monitor, komputer, wszystkie rzeczy do kuchni, poduszki, poszewki, kołdrę i wszystkie rzeczy niezbędne do życia bo tutaj nie było nic na wyposażeniu plus garnki, sztućce itd.a na to wszystko pudełka do przechowywania. Jak na to spojrzałam to się przeraziłam, bo przeprowadzka znow do Polski wymagałaby auta, albo sprzedaży wszystkiego na miejscu. Natomiast zanim wyjechałam na olx wystawiam masę rzeczy by się po prostu ich pozbyć i efekt dokładnie juz u Ciebie. Spora suma na koncie ☺

Michał
7 lat temu

Fajny inspiracyjny artykuł – mam pod wieloma względami a w szczególności pod względem gromadzenia dóbr cyfrowych, która zalegają…

Kamil Bąbel
7 lat temu

2 dni temu wyrzuciłem na śmieci 2 worki rzeczy, które sobie leżały i od kilku lat nie były używane. Teraz chciałem wystawić na sprzedaż te, które są cokolwiek warte. Po przeczytaniu Twojego wpisu chcę jeszcze bardziej.

Malwina
7 lat temu

Też mam za sobą czystki. Na jesieni była pierwsza wyprzedaż. Człowiek sobie uświadamia ile to pieniędzy leży po kątach. Ile gratów niepotrzebnych. Teraz już 10 razy pomyślę zanim kupię, chociaż myślę że całkiem się nie uniknie zbędnych rzeczy. Teraz znowu wyprzedaje, cały czas coś się znajduje. Okazuje się, że wcale nie musimy robić wielkiej szafy w sypialni czy dokupować kilku komód:)

klubautora-itkgraf
7 lat temu

Ha! a dosłownie wczoraj pomyślałem o tym samym. Ileż to ja mogę mieć zbędnych rzeczy których mogę się pozbyć. No nic…teraz to już muszę w końcu się za to zabrać 🙂

Martyna Suchoń
Martyna Suchoń
7 lat temu

Na początku roku musiałam zrobić porządki i powyrzucać wiele rzeczy (w tym chyba setkę książek), bo w jednym pokoju organizowałam sypialnię i biuro. Niestety w moim przypadku większy metraż=większa ilość niepotrzebnych rzeczy.

Aneta Kicman | ZenBlog.pl

Oj, jak już raz zaczęłaś, to szybko nie skończysz. 😀 Minimalizm wprowadza do życia tyle oddechu i pozytywnej aury (raz, że z nieużywanych przez nas rzeczy ktoś będzie korzystał, dwa że odzyskujemy miejsce, trzy że czasem pieniądze, cztery że zaczynamy cieszyć się tym, co mamy, etc.) że aż chce się zrobić przegląd kolejnych kątów. Przynajmniej tu mnie. 🙂