Dzisiaj co nieco o tym, jak planować pisanie postów na blog. Jak prowadzić blog systematycznie – a raczej o tym, jak robią to inni blogerzy.
Jeśli Twoim celem jest zarabianie na blogu – niezależnie od tego, czy chcesz zarabiać na AdSense czy na współpracy z firmami, musisz zdać sobie sprawę z tego, że do blogowania trzeba podejść poważnie, prawie jak do pracy na etacie. To znaczy, że Twój blog musi być przede wszystkim prowadzony regularnie. Po pierwsze dlatego, że regularność publikacji gwarantuje zainteresowanie czytelników, a po drugie dlatego, że publikując regularnie dajesz się poznać potencjalnym partnerom jako osoba systematyczna, która nie zaniedbuje swojego bloga.
No ale jak to zrobić, kiedy ma się na głowie inne obowiązki – pracę, studia, opiekę nad dzieckiem, dom? Kiedy znaleźć czas na pisanie, czy pisać nowe notki na bieżąco, czy lepiej ustawiać sobie kilka do publikacji na zapas? Jak robią to inni blogerzy?
O odpowiedź na te pytania poprosiłam kilku blogerów, którzy swoje blogi prowadzą bardzo regularnie i systematycznie. Nowe notki publikują 2-3 razy w tygodniu, niektórzy nawet częściej, wielu z nich wysyła newslettery, są aktywni w kanałach social media, a dodatkowo kilkoro z nich ma także pracę na etacie lub we własnej firmie. Przeczytaj, jak publikację treści na blog planują: Krzysztof Lis z bloga Zarabianie na blogu, Tomek Saweczko z bloga Facetem jestem i o siebie dbam, Mateusz z bloga Zaradny Finansowo, Magda z bloga Finanse na obcasach, Ania Legenza z bloga NiebałagAnka, Kasia Pszonicka z bloga TheOwner&Co, Justyna z bloga 8razy5 oraz Agnieszka z bloga Life Manager-ka. No i ja – na deser 🙂
Jak planować pisanie postów na blog? Odpowiedzi blogerów
Kolejność przypadkowa.
Krzysztof Lis z bloga Zarabianie na blogu
Oprócz jednego wyjątku, nie mam założonego planu publikacji, raczej założoną częstotliwość. To znaczy w przypadku każdego istotnego dla mnie bloga staram się określić jak często (co ile dni) powinno się na nim pojawiać coś nowego.
Kiedy więc zdarzy się moment, że zapragnę coś na któryś z blogów napisać, siadam do rozpiski z wymyślonymi tematami na wpisy (które zapisuję raczej hasłowo) i tą założoną częstotliwością. I wybieram, na który blog należałoby napisać.
Często też publikuję na tej zasadzie, że po prostu zaczynam pisać na temat, który mnie w danym momencie zainteresował. I później gotowy wpis albo od razu wrzucam na blog, albo przygotowuję do automatycznej publikacji za kilka dni — w zależności od tego, kiedy pojawiał się na nim ostatni materiał. Czasem, jak mam lepszy dzień (albo pomysły na tematy wpadają mi jeden za drugim) udaje mi się napisać 2-3 wpisy na ten sam blog i przygotować je do publikacji na kilkanaście dni naprzód.
Tylko na jednym blogu, który współtworzę, mamy założony harmonogram publikacji. We wtorki wrzucam filmy, które nagrywam, a w piątki mój kolega przygotowuje wpisy tekstowe. Plus ewentualnie dodatkowe materiały, jeśli się pojawią, zazwyczaj — w niedziele.
Tomek Saweczko z bloga Facetem jestem i o siebie dbam
Większość tekstów publikuję na bieżąco. Dość rzadko zdarza mi się mieć jakiś plan wybiegający dalej niż tydzień w przód (no chyba, że chodzi o jakieś serie wpisów lub wpisy powstające w ramach współpracy). Zdarza się nawet, że tekst powstaje w kompletnie spontaniczny sposób, kiedy dostanę jakąś prośbę od czytelnika. Nie piszę również tekstów „na zapas”, a powód jest prosty – obecnie cały mój blog rozwija się w takim tempie, że ledwo daję radę ogarniać sprawy na bieżąco. Chociaż przyznam szczerze, że pisanie na przód i planowanie publikacji jest moim wielkim marzeniem, które może kiedyś uda mi się zrealizować. 🙂 Z drugiej strony czasami zastanawiam się czy to nie jest jednak kwestia charakteru i że już zawsze będę pracować trochę „na wariackich papierach”.
Mateusz z bloga Zaradny Finansowo
Zacznijmy od tego, że choćbym bardzo się starał nie potrafię pisać systematycznie :-).
Czasem potrafię napisać kilka artykułów na raz, a czasem nie napiszę przez dłuższy czas nic. Na blogu publikuję nowe artykuły systematycznie, dlatego zawsze staram się mieć w zanadrzu kilka gotowych artykułów, które mogę opublikować jednym kliknięciem.
Jest o tyle prosto, ze staram się, aby większość artykułów była ponadczasowa, więc czy opublikuję dany artykuł dzisiaj, czy za kilka miesięcy to niewielka różnica.
Za każdym razem, gdy pisze nowe artykuły ustalam sobie kolejność wszystkich tekstów „wiszących do publikacji”, które następnie systematycznie, co tydzień publikuję na ZaradnyFinansowo.pl.
Niekiedy artykuły muszą być opublikowane w konkretnym czasie (np. głupio byłoby opublikować artykuł o oszczędnościach świątecznych po Świętach Bożego Narodzenia), a zdarza się też, że napisane artykuły wiszą bardzo długo czekając na swoją chwilę (rekordzista ma ponad rok!). Dzieje się tak, bo są one „spychane” na dół listy przez Okazje finansowe które recenzuję (to robię na bieżąco), czy artykuły które uznaję za lepsze.
Podsumowując: Nawet gdybym maił słabszy okres, nie mogę zawieść moich czytelników, więc zawsze mam gotowe artykuły, które mogę opublikować jednym kliknięciem 🙂
Magda z bloga Finanse na obcasach
Kiedyś pracowałam nad blogiem bardzo chaotycznie. Najpierw wpisy pojawiały się bardzo często, nawet codziennie. Potem jednak pojawił się problem, bo przez np. kolejny tydzień nie było pomysłu, by coś napisać i to już nie wyglądało naturalnie.
Od jakiegoś czasu mam arkusz w Excelu, w którym mam rozpisane ścieżki tematyczne wraz z założoną datą publikacji. Nie są to konkretnie tematy, bo wiem, jak one lubią się u mnie zmieniać, po prostu wiem, że tego i tego dnia powinien pojawić się wpis na temat X sposobów na, tego poradnik, a tamtego wywiad. I odkąd stosuję tę metodę, udało mi się wyrobić regularność. Co, nie ukrywam, mocno przełożyło się na liczbę użytkowników na moim blogu.
Mam też w szkicach około 20 wpisów. Takich na czarną godzinę, gdy np. wiem, że w głowie mam pustkę i nie wiem, o czym napisać. A nie chcę, by na blogu pojawiały się bezmyślne wpisy, więc w takich sytuacjach je wykorzystuję. Jak na razie, w przypadku bloga finansenaobcasach.info, nie było potrzeby, by ich używać, ba, ciągle dochodzą tam nowe.
Pisanie bloga to moim zdaniem normalna praca. Dla mnie to trzeci etat (poza rzeczywistym etapem i prowadzeniem firmy). Dlatego staram się do niego podchodzić maksymalnie odpowiedzialnie. Stąd też nie wyobrażam sobie nie mieć żadnego planu na wpisy.
Ania Legenza z bloga NiebałagAnka
Najważniejsza pomoc dla mnie to prowadzenie notesu z pomysłami na wpisy na bloga. Zaczęłam go prowadzić jeszcze przed startem bloga i teraz cały czas go aktualizuję. W oparciu o zapisane tam pomysły powstają poszczególne artykuły. Niektóre z nich czekają na swoją kolej już ponad rok, inne realizuję szybciej. W dużej mierze jest to związane z tym, o czym mam akurat ochotę napisać. Do prowadzenia tego notesu używam Evernote, gdzie zapisuję je już pod daną kategorią.
Z setki pomysłów na teksty wybieram kilkanaście, kilkadziesiąt na dany miesiąc czy ostatnio na porę roku. To taka lista tematów, o których chciałabym napisać w najbliższym czasie, ale nie są przypisane do niej konkretne daty. Taką listę tworzę w Trello i sukcesywnie odznaczam opublikowane wpisy.
Szczegółowo posty na bloga planuję na dany tydzień. Zazwyczaj w poniedziałek ustalam co się pojawi na blogu i w które dni. Nie zawsze daję radę spełnić swoje założenia, ale bardzo pomaga mi to w utrzymaniu regularności w pisaniu tekstów. Plan tygodniowy zapisuję w papierowym kalendarzu.
Zazwyczaj teksty powstają w ten sam dzień co ich publikacja. Przygotowanie zdjęć do nich wcześniej i tutaj zależy to od rodzaju wpisu. Bywa też tak, że zdjęcia mam zrobione miesiąc czy dwa przed publikacją wpisu, np. przy projektach DIY, gdy czekam z publikacją by sprawdzić jak dana rzecz sprawuje się podczas użytkowania.
Raczej nie tworzę wpisów na zapas. Przez półtora roku mojego blogowania wpisy zaplanowane do publikacji z wyprzedzeniem mogę policzyć na palcach jednej ręki. Czasem powstaje ich kilka na raz (gdy mam natchnienie), ale nigdy nie są dopracowane w 100%, to bardziej szkice niż gotowe do publikacji artykuły.
W skrócie mogę powiedzieć, że moje planowanie jest od ogółu do szczegółu, gdzie ogólny zarys jest tworzony długo przed ostateczną publikacją, a całość w szczegółach powstaje w tym samym dniu co publikacja na blogu.
Kasia Pszonicka z bloga TheOwner&Co
Jako fanka zasady „zrobić, a się nie narobić” zawsze szukam jak najbardziej efektywnych metod pracy. Gdy zaczynałam blogowanie, posty pisałam spontanicznie, co 2-3 dni i publikowałam od razu po napisaniu. Po pewnym czasie stało się to jednak uciążliwie, zaczęłam więc eksperymentować z różnymi sposobami planowania ich przygotowania. Próbowałam pisać je raz w tygodniu, na zapas, planować do przodu – najpierw na kilka dnia, potem nawet do miesiąca. Niestety efekty były przeciwne do zamierzonych – nigdy nie byłam zadowolona. Postanowiłam więc odejść od metody planowania z kalendarzem i skupiłam się na tym by teksty w ogóle powstawały, pogrupowane w najważniejsze kategorie.
Gdy już są gotowe, ustawiam automatyczne publikacje na dni, w których mają one największe szanse odnieść sukces (nie wiem jak to się dzieje, ale inne teksty są chętniej klikane w poniedziałek, a inne w czwartek!) i idę spać spokojnie. Dzięki temu rozwiązaniu udaje mi się czasem zaplanować gotowe publikacje nawet na miesiąc do przodu! (Jeśli korzystacie z WordPressa to gorąco polecam Wam wtyczkę WordPress Editorial Calendar!) Nie byłabym sobą gdybym tego co powyżej nie próbowała jeszcze ulepszyć, dlatego od jakiegoś czasu eksperymentuję z planowaniem tematów (jeszcze nie tekstów :)) na 3 miesiące do przodu. Zobaczymy co z tego wyjdzie! Na koniec dodam – warto planować i pisać na zapas! Bez presji czasu, nie dość, że praca jest przyjemniejsza to mam wrażenie, że jeszcze treści lepsze!
Justyna z bloga 8razy5
Pytanie bardzo na czasie, myślałam o tym przedwczoraj podczas tworzenia wpisu o tym, czego nie cierpię w prowadzeniu firmy. Akurat byłam po zapłaceniu ZUS-u i chwilę po dostarczeniu faktur do księgowej. Często więc wpisy na moim blogu pojawiają się pod wpływem impulsu – coś mi zaświta, coś gdzieś przeczytam, mam z czymś problem i po prostu o tym piszę. Jednak część wpisów to nie dzieło „przypadku”. Serię „Uciekam z fejsa” miałam zaplanowaną, wpis po wpisie, bo akurat miałam „dzień” do pisania. Podobnie jest obecnie z „Wtorkami z blogiem”. W obu przypadkach plan postów stworzyłam najpierw na papierze, żeby spojrzeć na całość i wykreślić z niego te artykuły, które nie są zbyt sensowne lub kilka można umieścić w jednym.
Z blogowaniem, przynajmniej u mnie jest też tak, że czasem czuję, że po prostu powinnam coś napisać, bo dawno nie było żadnej aktualizacji, ale po prostu nie wiem o czym. Wolę „przeczekać” ten stan, żeby nie zaserwować czytelnikom jakiegoś gniota. Staram się jednak nie dopuszczać zbyt często do takiej sytuacji i kiedy „mam dzień”, to tworzę choćby szkice wpisów – same tytuły i to mi pomaga.
Agnieszka z bloga Life Manager-ka
W ciągu dwóch lat blogowania przetestowałam już różne „systemy” przygotowywania nowych postów. Był czas, kiedy blog funkcjonował według ustalonego harmonogramu, ale bywały też tygodnie, kiedy nie dostarczałam czytelnikom nowych treści. Od dłuższego czasu trzymam się zasady, że piszę posty wyłącznie pod wpływem weny, a nie ustalonego wcześniej planu. Ma to swoje plusy i minusy – prowadzenia bloga nie traktuję jak obowiązku, więc jest to dla mnie czysta przyjemność… Ale takie podejście powoduje, że blog w priorytetach jest za innymi obowiązkami i przez to zdarzają się na nim zastoje. Na szczęście czasami nie mogę narzekać na brak weny i wtedy udaje mi się napisać kilka postów na zapas.
Jak ja planuję pisanie i publikację tekstów na blog?
Zupełnie inaczej pracuję nad blogiem o napojach, a inaczej nad tym, który czytasz. Blog kulinarny wymaga większego planowania – żeby wymyślić nowy przepis, trzeba najpierw poszukać inspiracji, kupić składniki, potem wypróbować przepis, sfotografować, a dopiero na końcu opisać i opublikować na blogu. Dlatego zwykle robię raz-dwa razy w miesiącu kilkugodzinną sesję, podczas której przygotowuję nowe przepisy, a potem kolejne kilka godzin zajmuje mi dodanie ich do bloga i ustawienie do publikacji na najbliższe tygodnie.
Na blog BiznesoweInfo prawie nigdy nie udaje mi się napisać czegoś „na zapas”, chyba że wybieram się na urlop. Ale w przeciwnym wypadku piszę na bieżąco. Tematy często zapisuję w notatniku w komórce lub w kalendarzu, od razu też staram się jakiś szkic tekstu w kilku słowach opisać, a nie sam temat. Takich pomysłów, szkiców mam zapisanych zawsze przynajmniej kilka, czasem kilkanaście, a i tak zdarza mi się, że piszę o czymś, czego nie planowałam, bo akurat najdzie mnie wena na pisanie na jakiś inny temat.
Gdy nie mam weny – też siadam i piszę. W końcu jestem copywriterką, zarabiam pisaniem na życie, więc jakbym miała zawsze czekać na wenę, to wiele bym nie zarobiła 🙂
Klucz do systematyczności
Na podstawie wypowiedzi przepytanych przeze mnie blogerów możemy wyciągnąć kilka wniosków, które być może okażą się przydatne komuś, kto dopiero zaczyna blogować i chciałby robić to regularnie, ale nie wie, od której strony to ugryźć 🙂
- planowanie to podstawa. Jedni planują w mniejszym stopniu (jak Tomek), inni rozpisują bardziej szczegółowe harmonogramy (jak Krzysztof, Ania czy Magda). Ale każdy z systematycznych, dobrze piszących blogerów dbających o swój blog wie, jakie tematy chciałby poruszyć, ma w planach jakieś serie tematyczne – bez tego moim zdaniem nie da się pisać ciekawego, spójnego tematycznie bloga.
- pisanie tekstów na zapas może się sprawdzić! Nie każdy umie usiąść do pisania i pisać, niektórzy potrzebują weny, a gdy ta przychodzi – wykorzystują ją na napisanie kilku postów i ustawienie ich do publikacji w najbliższym czasie. Albo chociaż napisanie szkiców, przygotowanie listy tematów.
- żeby blog był odwiedzany przez czytelników trzeba im dostarczać nowej treści z dużą częstotliwością. U mnie najlepiej sprawdzają się posty 2-3 razy w tygodniu, pozostali blogerzy z wymienionych wyżej piszą z podobną częstotliwością. Nikt nie decyduje się na publikację kilku postów tego samego dnia (lub dzieje się to rzadko) – gdy mamy natchnienie do pisania, lepiej jest takie dodatkowe teksty zostawić „na czarną godzinę” i wstrzymać się z ich publikacją.
- do planowania postów można wykorzystać różne narzędzia – od tradycyjnego papierowego kalendarza, przez tabelki w Excelu, po Trello. Ja takie szybkie pomysły na posty zapisuję też często w windowsowej aplikacji Sticky Notes i notatniku w komórce, zwłaszcza jak pomysły przychodzą do głowy poza domem albo w łóżku.
To tyle jeśli chodzi o planowanie postów na blog i pracę nad tworzeniem treści. Jak widzisz, blogowanie to dla wielu osób nie takie pisanie od przypadku do przypadku, ale przemyślana, usystematyzowana praca, często z kalendarzem w ręku. A jak to jest u Ciebie? Piszesz na zapas, planujesz posty, serie tematyczne, czy dopiero przymierzasz się do takiego profesjonalnego podejścia do blogowania?
Krzysztofowi, Tomkowi, Mateuszowi, Magdzie, Ani, Kasi, Justynie i Agnieszce jeszcze raz dziękuję za odpowiedzi na moje pytania 🙂
Ja mam plan minimum 60 artykułów w 2015 roku na blogu. Czy się uda zobaczymy 🙂 Dużo czasu poświęcam na czytanie innych i obserwację innych blogów. Niewątpliwie trzeba eksperymentować bo to jest podstawa rozwoju. Wpis jak zawsze świetny, ostatnio co wchodzę na twojego bloga to czegoś nowego się dowiaduje i wartościowego dla rozwoju swojego bloga. Muszę Ci za to podziękować. Pozdrawiam.
Ja do niedawna pisałem jak miałem na to ochotę i tyle. To było podejście podobne do tego o czym napisała Magda. Wydawało mi się to naturalne. Przecież, jak mam o czym pisać i mam wenę to piszę, jak nie to nie.
To jest w sumie fajne podejście, ale jak chce się prowadzić profesjonalny blog, to wpisy muszą pojawiać się regularnie. Co prawda nadal tworzę, kiedy mam wenę, ale rozkładam wpisy w czasie, tak żeby pojawiały się w regularnych odstępach czasu 🙂
Bardzo dobrze jest czytać o doświadczeniach innych. Cieszy mnie ten wpis.
Dziękuję Ci za ten pomysł, a wszystkim blogerom za to, ze podzielili się swoimi sposobami.
Nic tak nie uczy, jak doświadczeni 🙂 Nie tylko własne 🙂
Ja wciąż wypracowuję swoją rutynę i uczę się blogowej organizacji, ale zaprojektowany na swoje potrzeby planer pozwala radzić sobie coraz lepiej. 🙂
Ja dopiero startuję na poważnie z moim blogiem ale mam już opracowane jak chcę działać.
Stworzyłem zarys tego co chcę tworzyć – serie tematyczne, częstotliwość publikacji, współpraca, a potem wszystko rozbiłem na drobne składowe i zostawiłem wąską furtkę na spontaniczność. Ymmm chyba wyszła tu natura managera! 🙂
Wydaję mi się że lepiej pisać spontanicznie bez żadnego planu. Bo myślenie i pisanie pod przymusem, aby coś napisać aby coś było. To nie jest dobre rozwiązanie.
Staram się znaleźć balance między nawykiem pisania i dopuszczaniem spontanicznych wpisów – te ze sporym ładunkiem emocjonalnym, z weny, najlepiej się klikają. Obecnie zmniejszam liczbę publikacji tygodniowo (do 4), wcześniej na moim najstarszym blogu potrafiłam dodawać wpisy codziennie, a czasem nawet 2 w ciągu dnia. Teraz stawiam na bardziej przemyślane teksty, odpuszczam, pozwalam zatęsknić, dzięki temu teksty nie przelatują i ludzie czytają to, co jest podane. Gdy mam wenę nie ulegam pokusie natychmiastowej publikacji, w końcu nie wiem jak będzie z nią w przyszłym tygodniu.
Ja prowadzę blog kulinarny z domieszka lifestylu/wpisów motywacyjnych-okołożyciowych. Wpisy kulinarne powstają etapowo- w trello zapisuję pomysły na to co chcę ugotować, potem szukam inspiracji i przepis czeka na odpowiedni czas na wypróbowanie (mieszkam sama, więc zwykle bardziej skomplikowane dania gotuję na spotkania ze znajomymi), potem wpis czeka na przygotowanie i obrobkę zdjec, przez co jeden wpis może powstawać nawet 2 miesiące 😉 Oczywiście wpisy dot. wielkanocy i innych świąt mam zaplanowane wcześniej. Wpisy okołożyciowe powstają w chwili natchnienia- gdy naprawdę poczuję, że tak to jest tak chwila gdy czuję wenę na opisanie danego tematu. Natomiast pomysły też powstają przy róznych… Czytaj więcej »
Podobnie jak Kasia wyznaję zasadę: „zrobić, a się nie narobić”. Mam swój organizer, w którym notuję pomysły, a także daty publikacji.
Agnieszko, właśnie zabieram się za pisanie kolejnego wpisu na moim blogu więc dzięki za inspirację!