Sprzedaż własnych produktów to sposób, by zarabiać na blogowej działalności. I to całkiem niezły sposób, bo zależny w dużym stopniu od nas samych.
Stali czytelnicy mojego bloga wiedzą na pewno, że od jakiegoś czasu sprzedaję własne produkty – dwie książki i kursy online. Przekonałam się na własnej skórze, że ten sposób zarabiania na blogu odpowiada mi najbardziej. Znacznie bardziej niż współpraca z markami (o czym pisałam w tekście 5 powodów, żeby nie współpracować z markami, tylko sprzedawać własne produkty). Opowiem Ci nieco o tym, ile zarobiłam na kursach i książkach w ostatnich miesiącach, więc przeczytaj ten post do końca. Ale zanim przejdę do wyliczeń, dwa słowa o kursie, nad którym właśnie pracuję.
Kurs online „Własny produkt w 7 krokach”
Już 9 stycznia rusza sprzedaż mojego nowego kursu, tym razem skierowanego przede wszystkim do blogerów, ale także do osób, które marzą o wydaniu własnej książki czy produktu innego typu (bo nie skupiam się na książkach w kursie). To kurs, w którym krok po kroku poprowadzę Cię przez proces tworzenia i sprzedaży produktu (od badania potrzeb Twojej społeczności, wybierania rodzaju produktu, który czytelnicy będą chcieli kupić, przez sprawy formalne i techniczne związane ze sprzedażą kursu, po sposoby promocji produktu przed premierą i po rozpoczęciu sprzedaży). W kursie opieram się nie tylko na swoich doświadczeniach i wiedzy, ale podpatruję też to, co robią inni blogerzy, sprzedający własne produkty w sieci. Ich sposoby na promocję też pokazuję – bo jak się uczyć, to od najlepszych!
Tym razem kurs będzie w dwóch wersjach – tekstowej i wideo. Przygotowuję nagrania, dzięki którym kursanci będą mogli uczyć się tak, jak lubią najbardziej – czytając albo słuchając i oglądając. Do tego oczywiście dołączone będą checklisty i materiały do druku, np. pełna lista tego, w jakiej kolejności zająć się wszystkimi pracami nad produktem. Podpowiadam też, kiedy założyć firmę, jeśli myślisz o sprzedaży produktu, czy warto i jakie są alternatywne rozwiązania.
Więcej szczegółów o zawartości kursu znajdziesz na dedykowanej stronie: Kurs online „Własny produkt w 7 krokach”. Samego kursu nie można jeszcze kupić, ale na tej stronie można zapisać się na listę oczekujących. Warto, bo do osób z tej listy wysyłam zawsze kod rabatowy, który działa na początku sprzedaży kursu. I przypominam o trwającej sprzedaży, żeby każdy zdążył się zapisać.
Start sprzedaży przewidziałam na 9 stycznia, koniec najpewniej 18 stycznia. Jeśli zapiszesz się na kurs, już wiosną 2017 roku możesz zacząć sprzedawać swój pierwszy blogowy produkt!
Dlaczego warto stworzyć i sprzedawać własny produkt?
Od dłuższego czasu obserwuję, że coraz więcej mówi się w blogosferze o sprzedaży własnych produktów w kontekście zarabiania na blogach, a nie tylko o współpracach z markami. I choć rzadko kto wprost chwali się wynikami sprzedaży to wiem z rozmów z kilkoma blogerami, że własny produkt może być niezłą podstawą blogowego biznesu. Znam blogerów, którzy zarabiają co miesiąc średnią krajową z własnych produktów, a znam takich, których przychody roczne z tego tytułu wystarczyłyby na kupno dużego mieszkania.
A jak to jest u mnie? Na stronie zapisów na kurs „Własny produkt w 7 krokach” możesz zobaczyć kilka statystyk, jeśli chodzi o sprzedaż. Średni miesięczny zysk ze sprzedaży moich produktów przekracza 2800 zł w ostatnich 12 miesiącach. Ale muszę zaznaczyć, że przez pierwsze pół roku miałam tylko jeden produkt – książkę „Proste drinki”, która sprzedawała się już od kilku miesięcy. Dopiero w czerwcu premierę miały moje dwa produkty związane z blogiem biznesoweinfo.pl, czyli książka „Zostań freelancerem” oraz kurs „Zacznij zarabiać na pisaniu”. Gdyby wziąć pod uwagę tylko te ostatnie pół roku, średnie miesięczne zyski z moich produktów wynosiłyby 5600 zł z małym hakiem.
Czy to ogromne zarobki? Na pewno nie. Są blogerzy, którzy zarabiają znacznie więcej.
Ale często są to osoby, które mają ogromną publiczność, są znane w blogosferze i poza nią. Ja nie mam dużego grona czytelników, a mimo to udało mi się stworzyć stałe, stabilne źródło dochodów dzięki własnym produktom. Co więcej, od października nie wysyłam sama moich książek, robi to za mnie zewnętrzna firma, a więc sprzedaż produktów jest dla mnie prawie bezobsługowa (prawie, bo raz w miesiącu muszę uzupełnić zapasy w magazynie).
Jeśli też nie jesteś znanym blogerem, który może liczyć na to, że cokolwiek zrobi, to sprzeda na pniu, a chciałbyś zarabiać dzięki własnym produktom, to zachęcam, żebyś zajrzał na stronę „Własny produkt w 7 krokach” i zapisał się na listę oczekujących. Kurs będzie kosztował ok. 150 zł, ale będą to dobrze zainwestowane pieniądze, bo jak widzisz, na sprzedaży produktów można zarobić dużo więcej.
Ale w sprzedaży produktów nie tylko zarobki są ważne, ale też skalowalność tego biznesu i jego oderwanie od czasu. Żeby napisać kolejny tekst dla klienta, muszę poświęcić czas, którego mam dziennie tylko kilkanaście godzin i więcej nie będę miała. Żeby zarabiać na reklamach na blogu, na postach sponsorowanych, też nie można w nieskończoność windować cen lub pchać coraz więcej sponsorowanych tekstów w ciągu miesiąca, bo to nie będzie dobrze wyglądać i nie będzie skuteczne. Tych sposobów zarabiania nie da się przeskalować w łatwy sposób. Za to ze sprzedażą produktów jest inna sytuacja. To, czy sprzedam 100 książek czy 1000 nie sprawi, że będę miała 10 razy mniej czasu czy 10 razy więcej. Ze sprzedaży produktów można z powodzeniem uczynić dodatkowe źródło dochodów, które w jakiś sposób są pasywne i nie zależą od naszej pracy. Ja to uwielbiam – zarabiam, ale nie pracuję! 🙂
Ciekawa jestem, czy jest tu ktoś, kto planuje ruszyć ze sprzedażą własnych produktów w 2017 roku? Albo chciałby mieć produkt, ale nie wie, czy to dla niego, czy nie za wcześnie, czy da radę? Jeśli macie jakieś pytania, dajcie znać w komentarzach.
Hej, ja ruszyłem ze sprzedażą w zeszłym miesiącu. Jest to produkt dość niszowy – sklepik z e-bookami o wąskiej tematyce, ale i tak efekt przeszedł moje oczekiwania. Problem w tym, że po pierwszym efekcie WOW, sprzedaż drastycznie spadła. Masz jakieś sugestie, co zrobić, żeby tę sprzedaż utrzymać?
Ja właśnie ruszyłam ze sprzedażą książki. Myślałam, że mama 2-3 tygodnie jeszcze a już po 1 dniu pierwsza księgarnia przygarnęła moja publikację. Zobaczymy. Wyłam z pomocą Ridero. Zobaczę, jak to wyjdzie w praniu, ale pierwsze koty za płoty 🙂 http://alimero.pl/noworodek-153413.html
Ja bym chciała wydać własny produkt w 2017 ale mam jedno pytanie – jak myślisz, jak dużą trzeba mieć publiczność, żeby z czymkolwiek ruszać?
Agnieszka super wyniki! Bardzo sobie cenię Twoje zdroworozsądkowe i takie „normalne” podejście do tego jak rozwijasz swój biznes 🙂 Mocno kibicuję. Obiecałam sobie też, że jak skończę czytać 3 zaczęte ebooki na kindlu to kupuję Twóją książkę 🙂 Sama właśnie tworzę swój pierwszy produkt. Pracuję na etacie, resztę robię po godzinach. Nie chciałam rzucać się na głęboką wodę wieć będzie ebook i sklep internetowy na Shoplo (stąd pytałam czy jesteś zadowolona :). Mam nadzieję, że pierwsze lody przełamię i dalej pójdzie z górki 🙂 Gratuluję raz jeszcze!
Gratulacje Agnieszko! Bardzo mobilizujesz pisząc o tych konkretach. Dzięki!
Tak się zastanawiam, bo piszesz o zysku średnio 2 800 miesięcznie w czasie ostatniego roku.
Rozumiem, że ten zysk to jest po odjęciu wszelkich nakładów finansowych czyli:
Kosztu produkcji książki, trzymania jej w magazynie i opłacenie zewnętrznej firmy która wysyła za Ciebie, promocje ( np. promowanie postów na facebooku), itd…
Bo jeśli tak…to chyle czoła..
A jeśli nie to chętenie się dowiem ile zarabiasz realnie.
Agnieszka, super sprawa! Przyglądam się od dłuższego czasu temu, jak rozwija się blogosfera, zwłaszcza w tych zakątkach, gdzie faktycznie pisanie bloga przerodziło się w biznes i muszę przyznać, że bardzo mi się te kierunek podoba – uniezależnienia się od marek i zarabiania na swoich własnych pomysłach. Pożegnałam się z listopadowym spadkiem formy i zamierzam wrócić do swojej niekończącej się listy pomysłów i przeanalizować je pod kątem wprowadzania w życie. Jestem przewodnikiem beskidzkim, piszę o górach i podróżowaniu „do tutaj”, na wyciągnięcie ręki, wydaje mi się, że znalazłam pewną niszę, którą w fajny sposób można by zagospodarować. Z chęcią przyjrzę się… Czytaj więcej »
Czekam na kurs z niecierpliwością 🙂
Agnieszko, oj ja tak bardzo niesmialo planuje, ale najpierw musze taki produkt przygotowac, a zeby go przygotowac, trzeba sie za to zabrac, a zeby sie za to zabrac, trzeba przelamac w sobie strach i niewiare w siebie i tak dlugo mozna by pietrzyc przeszkody. Zawsze milo do Ciebie zajrzec i podmotywowac podupadajaca motywacje; Pozdrawiam serdecznie Beata
Zdecydowanie sprzedaż lub promocja swojego własnego produktu. Tylko że nie każdy ma produkt lub usługę do sprzedania, nie każdy jest w stanie produkt stworzyć 😉