Do końca roku zostały już tylko 3 miesiące, więc trzeba wziąć się w garść i cisnąć do przodu.
A może nie trzeba cisnąć do przodu? Pytanie o minimalizm w biznesie, które zadawałam w ostatnim newsletterze, jak się okazało – spodobało Wam się i wiele osób skłoniło do przemyśleń. Jeśli nie wiesz o co chodzi, a chcesz dostawać moje newslettery – zapisz się tutaj: KLIK KLIK.
Podsumowanie września – sukcesy i porażki
We wrześniu do naszego sklepu z akcesoriami barmańskimi wprowadziliśmy sporo nowych produktów i moim celem było sprzedanie przynajmniej 30 sztuk z 10 rodzajów. Poszło lepiej, niż się spodziewałam! Sprzedaliśmy 18 nowych typów produktów i to grubo ponad 30 sztuk. Nowe zestawy prezentowe (zwłaszcza zestaw Havana) tak się spodobał klientom, że wykupili cały zapas, zanim zdążyliśmy zamówić następny.
A niestety poważnym minusem importowania produktów z UK jest to, że od chwili zamówienia towaru musimy czekać na niego około dwa tygodnie. No ale coś za coś.
Udało się osiągnąć 10 tysięcy fanów To się opłaca na Facebooku. A nawet przekroczyć tę liczbę! Choć właściwie nie do końca jest się z czego cieszyć, bo Facebook działa tak sprytnie, że im większy fanpage, tym procentowo mniejsze zasięgi postów. Na małym fanpage’u, do 1000 osób, nawet jeśli posty pojawiają się tam regularnie, udaje się osiągać zasięgi nawet połowy fanów (tak wynika z moich obserwacji). Na dużym, takim jak mój, posty widzi średnio 20-30% osób (mówię o postach z linkami, te luźne z rozmowami widzi więcej).
Nie udało mi się zrealizować właściwie żadnych założeń, jeśli chodzi o tematykę postów na blogu. No cóż, ale do tego się już przyzwyczaiłam – plany planami, ale czasem wena podpowiada inne tematy, które realizuję z większą chęcią niż to, co sobie zaplanowałam. To jest świetne w pisaniu bloga dla siebie, a nie na zamówienie – piszesz co chcesz i kiedy chcesz 🙂
Nie udało się wychodzić do kina raz w tygodniu, ale za to przeczytałam „Magię sprzątania” (jedną z dwóch książek, o których pisałam miesiąc temu we wpisie Firmowe cele na wrzesień). Zamiast bułek cynamonowych, były bułeczki z masłem orzechowym, ale nad przepisem muszę jeszcze popracować 😉 Niewypałem okazały się też zakupy ubraniowe – nadal nie znalazłam fajnych spodni do pracy w domu, chociaż byłam całkiem blisko 😉 Muszę upolować coś na Zalando. To ostatnio mój ulubiony sposób robienia zakupów, bo mogę w spokoju zastanowić się, czy dana rzecz pasuje do reszty mojej szafy i chcę ją zatrzymać, czy też nie.
Odkrycie września – burgery z łódzkiej restauracji Whisky in the jar. A właściwie największym odkryciem był sos barbeque do żeberek – niebo w gębie!
Firmowe plany na październik
W październiku czasu na pracę będzie trochę mniej, ze względu na wyjazd, ale o tym za chwilę.
Coś nowego
Przygotowuję się do stworzenia fajnego, darmowego, elektronicznego produktu dla freelancerów. To coś, czego jeszcze nikt nie robił i jestem przekonana, że się Wam przyda. Uruchomienie planuję w grudniu, a więc czasu nie zostało zbyt wiele. A pracy jak zwykle przy tym sporo. Ale o szczegółach opowiem niebawem w osobnym tekście.
No i rozpoczynam pracę nad nowym kursem – bardzo chciałabym, żeby udało się go uruchomić w styczniu. Zobaczymy, czy się uda. Tym razem będzie to coś, co powinno zainteresować freelancerów pracujących już od jakiegoś czasu na swoim, ale nie do końca zadowolonych z tego, jak ta ich praca wygląda 🙂
Ankieta
Dawno, nawet baaardzo dawno, nie robiłam na blogu ankiety, która pozwoliłaby mi dowiedzieć się czegoś więcej o Was, czytelnikach bloga. Czas to zmienić!
Lekka przebudowa niektórych tekstów z bloga
Motyw Divi, na którym zbudowany jest blog To się opłaca, daje sporo możliwości jeśli chodzi o ustawienie wyglądu konkretnych postów. Można na przykład całkiem wyłączyć panel boczny (ale tylko w jakimś wybranym poście, jeśli nie chcemy we wszystkich), można budować wygląd artykułu z takich klocków, np. blok tekstu przeplatać widżetem. Testujemy to na blogu drinkowym, gdzie dużo jest w tekstach widżetów z produktami i całkiem fajnie to działa. Tu chciałabym częściej przypominać o możliwości zapisu na newsletter i pobrania paczki przydatnych freelancerowi narzędzi i można to sprytnie zrobić za pomocą właśnie takich klocków. Zobaczymy, czy mi się uda, bo edytowanie starych tekstów to tak nudna praca, że rzadko mi się chce za to zabierać 😉
Próbuję ogarnąć i rozruszać swój profil na Instagramie (można mnie śledzić tutaj: KLIK KLIK) i na pewno w październiku poświęcę mu trochę uwagi. Będą się tam pojawiać inspirujące i przydatne książki, rady dla freelancerów, trochę migawek z codziennej pracy, a w październiku na pewno też trochę podróżniczego spamu 🙂
Cel na ten miesiąc: 1500 obserwujących. Będzie ciężko, ale spróbujemy.
Co dla siebie?
Najważniejsze: kolejny urlop. Już zapomniałam prawie o tym, że na przełomie maja i czerwca byliśmy miesiąc w Chorwacji. Teraz wybieramy się naładować baterie na Teneryfę. Trudno mi sobie wyobrazić, że nadal jest tam letnia pogoda, a temperatura wody to ponad 20 stopni!
Nawiasem mówiąc, wycieczka na Wyspy Kanaryjskie to takie moje dziecięce marzenie, które spełniam dopiero teraz. Jakby ktoś powiedział mi kilka lat temu, że w jednym roku pojadę na miesiąc wakacji za granicę, a potem jeszcze na tydzień all inclusive w inne miejsce (i jeszcze kilka mniejszych wycieczek po drodze), to bym mu nie uwierzyła. Nie tylko dlatego, że jak zaczynałam pracę na swoim to zwyczajnie nie było mnie na to stać. Ale też dlatego, że nie wyobrażałam sobie kiedyś, że można zostawić firmę i zlecenia na tak długo.
A teraz wiem, że to kwestia odpowiedniego poukładania różnych tematów, zapewniania sobie dochodów, które nie są zależne od czasu pracy. Mamy już na tyle poukładaną firmę, że nic się nie stanie, jeśli spędzimy tydzień z dala od domu. Nasze przychody na tym nie ucierpią 🙂
Drugi i ostatni cel w październiku, jeśli chodzi o coś dla siebie to przeczytanie „Rób to, do czego jesteś stworzony”. To książka z najbrzydszą okładką, jaką widziałam, ale ponieważ książki nie ocenia się po okładce, to mam nadzieję, że środek będzie wartościowy 🙂
Jak u Was zapowiada się październik? Macie motywację do pracy mimo deszczowej pogody czy wręcz przeciwnie?
Hej! Jeśli chodzi o ciuchy to polecam obejrzeć stronę tchibo. Sama nie wierzyłam, że można tam coś fajnego upolować. Zamówiłam kilka sztuk (i bluzek i spodni) i jestem bardzo zadowolona. Po praniu absolutnie nic się złego z ubraniami nie dzieje, jest naprawdę ok.
Nie mogę się doczekać ankiety <3
Poza tym muszę Ci podziękować. Rok temu bez przekonania zakupiłam Twój kurs o pisaniu. To dzięki Tobie poznałam co to precle i inne tego typu bajery. To dzięki Tobie zainteresowałam się tą tematyką i dorabiam od kilku miesięcy parę złotych do domowego budżetu. Dziękuję <3
Ciekawe plany, powodzenia w realizacji 🙂
Też próbuje się powoli przekonać do Instagrama wielu poleca to jako bardzo przydatne narzędzie jednak mnie jakoś nigdy nie było po drodze do niego :/