Od kiedy mam własną firmę i sklep internetowy (zwłaszcza ten, w którym sprzedaję zestawy barmańskie) zaczęłam inaczej postrzegać ceny produktów. Wiem teraz, jak wiele różnych małych rzeczy składa się na cenę.
Klient kupuje u mnie zestaw prezentowy, składający się z książki o drinkach, shakera, miarki, muddlera, nalewaka, a wszystko to spakowane jest w ładne, czarne pudełko i zawinięte wstążką (jeśli chcesz zobaczyć, jak wygląda taki zestaw, kliknij tutaj). Cena zestawu to 130 zł. Czy to znaczy, że ja zarabiam na tym zestawie 130 zł? Nigdy w życiu! Jeden taki zestaw to zarobek dla kilku, jeśli nie kilkunastu różnych firm!
Co składa się na cenę produktu?
Zastanawiałam się kiedyś nad tym, kto zarabia, gdy ja sprzedaję zestaw prezentowy i ta lita zaskoczyła nawet mnie. Dlatego właśnie chciałabym Ci ją pokazać. Otwiera oczy i pozwala uzmysłowić sobie, jak wiele różnych podmiotów może mieć wpływ na kształtowanie ceny jednego produktu.
Kto zarabia, gdy ja sprzedaję zestaw prezentowy?
Państwo. I to podwójnie, bo płacę podatek VAT, a jeśli moja firma wykaże dochód, płacę również podatek dochodowy. To spora część tortu, bo VAT wynosi 23% (na akcesoria do drinków) i 5% (na książkę), a podatek dochodowy to 19% (spółka płaci podatek liniowy).
Firma, która sprzedaje mi akcesoria do drinków. To nie jest dystrybutor, ale pośrednik – dystrybutor nie sprzedaje akcesoriów bezpośrednio takim małym firmom jak moja, stąd jeszcze pośrednik coś tam dla siebie uszczknie.
Dystrybutor akcesoriów do drinków. Zdaje się, że niektóre z akcesoriów, które kupuję, są produkowane w Polsce, ale z pewnością są też jakieś sprowadzane elementy (np. shakery są z Niemiec). Dystrybutor, który je do Polski sprowadza, musi zarobić.
Producent akcesoriów do drinków. Na końcu tego łańcucha pokarmowego jest jeszcze firma, która fizycznie te akcesoria produkuje. Ponieważ przychodzą one w opakowaniach (np. shaker jest w pudełku), zarabia jeszcze producent opakowania, a także producent opakowań zbiorczych (czyli kartonów, w których kurier przywozi mi akcesoria).
Firma kurierska. Zamówione przeze mnie akcesoria do zestawów same się nie przywiozą 🙂 Kurier Łukasz, który wnosi te pudła na trzecie piętro, chyba mnie już nienawidzi 😀
Ok, mam już w domu akcesoria, z których mogę złożyć zestaw. Ale w zestawie jest jeszcze moja książka „Proste drinki”. Tu mamy kolejny łańcuch firm, które zarobiły, gdy zamawiałam książkę.
Drukarnia, która wydrukowała dla mnie książki + firma, która wyprodukowała kartony na książki.
Firma, która produkuje papier, na którym wydrukowano książkę i pewnie jeszcze firma, która produkuje tusz czy czego tam używa drukarnia, żeby wydrukować kolejne strony.
Ponieważ moja książka spięta jest takim specjalnym klipsem, zamiast szycia czy klejenia, te klipsy trzeba było zamówić w kolejnej firmie, która je produkuje.
Książka jest, akcesoria są. Brakuje pudełka i dekoracji.
Pudełka, w które pakuję zestawy, pochodzą… z Ikei. No więc zarabia na nich szwedzki gigant.
Ale Ikea przecież tych pudełek nie produkuje. Sprowadza je od litewskiego producenta, więc zarabia jeszcze firma z Litwy.
W środku każdego pudełka umieszczam wypełnienie w postaci wełny drzewnej. Wełnę kupuję na Allegro u producenta. Zarabia na tym producent wełny i oczywiście Allegro, któremu ten producent płaci prowizję od każdej sprzedaży.
Zbliżamy się do końca, ale jeszcze brakuje nam tasiemki, którą zawijam moje zestawy (są to w końcu zestawy prezentowe). Tasiemkę zamawiam ponownie na Allegro od producenta (inna firma niż ta od wełny). Zarabia producent i ponownie prowizję zgarnia Allegro.
Ufff… no więc mamy już skompletowany zestaw prezentowy. Wystawiam go w moim sklepie.
Sklep postawiony jest na Shoplo, tu nie płacę prowizji za każdą sprzedaż, więc powiedzmy, że tego nie uwzględniam.
Ale od dłuższego czasu nie wysyłam sama moich produktów, robi to za mnie zewnętrzna firma. Więc gdy już złożę zestawy, muszę je zapakować do kartonów (ponownie zarabia producent kartonów), zamówić kuriera (pan Łukasz znowu mnie nienawidzi, ale firma kurierska znowu zarabia) i wysłać zestawy do magazynu do Duchnic.
I teraz dopiero pojawia się klient, który zamawia zestaw. Gdy zestaw zostaje wysłany, zarabia: firma, która go pakuje w Duchnicach oraz firma kurierska lub poczta, które dostarczają paczkę. No i jakiś producent kartonów znowu po drodze zgarnie swoje kilka groszy, bo przecież zestaw musi zostać w coś zapakowany. I… i jeszcze firma, która pośredniczy w płatnościach internetowych, od każdej płatności też zabierają sobie 1-2,5%.
Jeśli o niczym nie zapomniałam (pomijam takie drobiazgi, jak papier do drukarki, na której drukuję etykiety do wysłania paczek kurierem czy roczny abonament za program do faktur, bo to są pewnie jakieś ułamki grosza przy jednym zestawie) – no więc jeśli o niczym nie zapomniałam, to na samym końcu tego długiego łańcucha pojawia się dopiero moja spółka.
Jak widzisz, na jednym zestawie prezentowym, który kosztuje 130 zł, zarabia ponad 20 różnych podmiotów! Oczywiście jedni zarobią grosze, inni trochę więcej. Ale dopiero ta wyliczanka uświadomiła mi, jak wiele drobnych elementów składa się na cenę produktu. I jednocześnie – jak wiele pracy trzeba włożyć, żeby w sklepie pojawił się jeden zestaw prezentowy.
To jeden z powodów, dla których znacznie lepiej inwestować w produkty cyfrowe – przy ich opracowaniu nie trzeba korzystać z aż tylu różnych podwykonawców, co ma wpływ nie tylko na wysokość zarobku, ale także i na to, że za produkt cyfrowy w większym stopniu jesteśmy odpowiedzialni my, a nie nasi podwykonawcy i inni producenci.
Świetne podsumowanie, mało kto patrzy na to w ten sposób :).
Hej co Cię skłoniło, żeby zlecać wysyłkę zestawów zewnętrznej firmie. Mówiąc wprost jakie to ma przełożenie czas i pieniądze. Podstawowe pytanie – czy to się opłaca? Może już o tym pisałaś tylko nie znalazłem. Jeżeli tak – proszę o link.
Bardzo dobrze, że wreszcie rozłożyłaś proces sprzedaży swoich produktów na czynniki pierwsze! Może takie zobrazowanie kosztów, jakie musisz ponieść, da niektórym maruderom do myślenia i uświadomi, że to wcale nie jest takie bajeczne – klient płaci 130zł i tyle wędruje na Twoje konto. Ja sama nie zdawałam sobie sprawy, że te pieniądze przechodzą przez tak wiele rąk, chociaż wiedziałam, że trochę ich musi być. Pierwszy raz komentuję na Twoim blogu, bo znalazłam go kilka dni temu, ale przez ten czas „pochłaniałam” jak najwięcej przydatnych mi treści i nadal nie mam dosyć! Dlatego jeszcze doczytam to, co mi pozostało na deser,… Czytaj więcej »
Bardzo ciekawe podsumowanie, podobne powinni stosować rękodzielnicy. Klient czasami myśli, że cena jest z kosmosu, a to składowa wielu rzeczy.
Niestety, większość klientów to Ci którzy nie zajmują się swoim biznesem i najczęściej patrzą tylko na końcowy efekt ;/ A tak w ogóle to jakiego programu do faktur używasz? Szukam czegoś dla siebie. Jeśli o tym już wspominałaś, to przepraszam musiałam przeoczyć 🙂
Pozdrawiam
Paulina
Po co kupowanie w internecie, skoro ta sama rzecz w sklepie kosztuje mniej. Era internetu musi się skończýć.