Po powrocie z wakacji czas na podsumowanie – jakie są ceny we Włoszech i ile trzeba wydać na urlop w kraju pizzy?
Nie wiem jak Ty, ale ja bardzo lubię czytać takie wakacyjne podsumowania kosztów, jakie pojawiły się niedawno na blogu Magdy (Finanse na obcasach) czy Dany (Kobiece finanse). Zawsze dzięki takim podsumowaniom kosztów można oszacować, ile kosztowałby nas podobny wyjazd, można podpatrzeć fajne pomysły na podróże. Dlatego ja też podzielę się informacjami o niektórych kosztach, związanych z moim urlopem. Będzie też trochę zdjęć i info o tym, co we Włoszech fajnego udało nam się zobaczyć 🙂
Południowe Włochy – jak zaplanowaliśmy urlop
Ponieważ tegoroczny urlop był dla nas jednocześnie podróżą poślubną, zdecydowaliśmy się na niezbyt oszczędny wariant noclegów w hotelach ze śniadaniami. Zarezerwowaliśmy noclegi w 6 miejscach – Padwie, Weronie, Bergamo, Mediolanie, Genui i Florencji. Do Włoch pojechaliśmy swoim samochodem (diesel) i przez dwa tygodnie przejeżdżaliśmy z miasta do miasta, nocując przeważnie po 2 noce w jednym miejscu. Ponieważ Włochy to zachód, a zachód jest drogi, zdecydowaliśmy się oszczędzać na jedzeniu, ale nie oszczędzać na wstępach do atrakcji turystycznych – wychodząc z założenia, że pewnie nieprędko (o ile w ogóle) wrócimy w te miejsca. Nasze obiady składały się więc przeważnie z pizzy i makaronów – co jest najtańszą opcją we Włoszech, choć nie tak znowu tanią, o czym za chwilę.
Ceny we Włoszech
Zanim przejdę do konkretów, muszę powiedzieć, że ceny między poszczególnymi miastami na południu Włoch nie różniły się tak bardzo. Kilka osób straszyło nas, że w Wenecji i Florencji jest drogo, a tymczasem Wenecja aż tak straszna nie była, zauważalne różnice były właściwie tylko jeśli chodzi o noclegi. Ale przejdźmy do cen.
Jedzenie i picie we Włoszech:
- pizza (wielkość dla jednej osoby), pizzeria lub restauracja w centrum miasta – 6-10 euro
- spaghetti lub inny makaron w restauracji w centrum miasta – 7-12 euro
- desery (tiramisu, panna cotta) w knajpie – od 5 euro za porcję
- woda w knajpie – 2-4 euro za litrową wodę
- piwo w knajpie – 3-5 euro za pół litra
- wino w knajpie – od 4-5 euro za kieliszek
- woda mineralna w sklepie – od 1,2 euro za 1,5 litra
- lody gałkowe – 2,5 za dwie gałki – co ciekawe, rzadko można kupić jedną gałkę, ale gałki są naprawdę spore i pyszne
- pizza sprzedawana na ulicy na kawałki – ok. 5 euro za kawałek (ok. 10×10 cm)
- nakrycie – 1-3 euro – to coś, co najbardziej nas zaskoczyło, opłata za nakrycie doliczana za osobę do każdego rachunku. Czyli płacisz np. 10 zł, a jeszcze nic nie zjadłeś 🙂
Paliwo i opłaty drogowe we Włoszech:
- diesel – 1,55-1,7 euro za litr
- benzyna – ok. 1,7 za litr (tu mogę się mylić o kilka centów, bo tankowaliśmy olej)
- parkingi w centrach miast – 1-3 euro za godzinę. Na same parkingi podczas wyjazdu wydaliśmy 419 zł 😀
- parking hotelowy – większość udało nam się znaleźć za darmo, ale jeden parking hotelowy kosztował 14 euro za dobę
- autostrady – niestety płatne za każdy przejechany odcinek, nie ma winiet. Dla przykładu za drogę powrotną do Polski, czyli odcinek od Florencji do granicy, ok. 465 km, cały czas autostradą zapłaciliśmy 36,10 euro. Przez dwa tygodnie w autostradowych bramkach zostawiliśmy 729 zł (licząc winiety czeskie i austriackie, które potrzebne są podczas jazdy do z i Włoch).
- metro – jeździliśmy nim w Mediolanie (1,50 euro za bilet, którym można było jeździć 2 liniami, kilkanaście stacji) i w Genui (1,60 – metro ma tam tylko kilka stacji).
Atrakcje, zwiedzanie. Co warto zwiedzić we Włoszech?
Atrakcji zaliczyliśmy naprawdę sporo, bo w sumie odwiedziliśmy aż 10 włoskich miast – Lido di Jesolo, Padwę, Wenecję, Weronę, Bergamo, Mediolan, Turyn, Genuę, Pizę i Florencję. Mieliśmy kilka atrakcji obowiązkowych, zaplanowanych wcześniej, ale czasem plan zwiedzania układaliśmy dopiero na miejscu. Przykłady niektórych cen atrakcji i kilka słów o miejscach, które warto w południowych Włoszech zobaczyć:
- Tropicarium Park w Lido di Jesolo – wielkie akwarium z pingwinami, kilkoma gatunkami rekinów i największymi żyjącymi w niewoli krokodylami nilowymi (samiec ma 44,5 metra, samica 3,5). Wstęp: 20 euro od osoby. Moim zdaniem świetna atrakcja, warto zobaczyć.
- Wejście do dzwonnicy na Placu Świętego Marka w Wenecji – 8 euro za osobę. Wszystkie wejścia na wieże i dzwonnice kosztują podobnie.
- Przepłynięcie gondolą po kanałach w Wenecji – 80 euro za osobę. Zrezygnowaliśmy 😀
- Movieland w okolicach Werony – filmowy park rozrywki – 25 euro za osobę. Rewelacyjne miejsce, spędziliśmy w nim 8 godzin, poza tradycyjnymi atrakcjami jak w każdym parku rozrywki (kolejki górskie, karuzele itp.) był też pokaz iluzjonisty (świetny!), pokaz „Rambo” z efektami specjalnymi jak z filmu – w sumie o samym Movielandzie można napisać osobny wpis 😉 To jedna z moich ulubionych atrakcji i zdecydowanie jest warta tych pieniędzy (płacisz za wstęp i z atrakcji korzystasz tyle razy ile chcesz).
- wejście na stadion San Siro w Mediolanie – 17 euro za osobę. Jeśli nie jesteś prawdziwym fanem Milanu albo Interu – raczej będziesz zawiedziony, bo bilet wstępu obejmuje tylko wejście do szatni, przejście na murawę (ale na samo boisko już nie wchodzisz), na trybuny i wstęp do biednego muzeum obu klubów. Za 17 euro? Trochę drogo.
- interaktywne muzeum Mondo Milan – 15 euro za osobę – muzeum klubu piłkarskiego, też drogi wstęp, ale to zupełnie inne muzeum, pełne ekranów, na których możesz poczytać historię wszystkich graczy, trenerów, pełne filmików z ważnych akcji itp. Tomek, kibic Milanu, był zachwycony.
- wycieczka objazdowa po Mediolanie, tzw. hop-on, hop-off bus – 25 euro. Po Mediolanie jeżdżą 3 linie takiego busa i za 25 euro można jeździć nimi w kółko przez 48 godzin. Oczywiście tylko w godzinach, w których kursują. Ale warto, bo można zobaczyć całe miasto z góry, posłuchać o najważniejszych budynkach (dają słuchawki z przewodnikiem w kilku językach).
- Zoo Safari w okolicach Mediolanu – 17 euro za osobę – kolejna z naszych obowiązkowych atrakcji, niesamowite wrażenie – jeździsz własnym autem, a do okna zagląda Ci nosorożec, a za chwilę przejazd blokuje struś, który sobie akurat przechodzi na drugą stronę. Do tego jeszcze pokaz tresowanych ptaków – od sów po bociany. Świetna atrakcja.
- wstęp na tor Formuły 1 w Monzy – 5 euro. Tu nie ma żadnego muzeum ani planu zwiedzania, możesz po prostu wejść na teren toru i na trybuny. Co ciekawe, tor znajduje się w parku, do którego można wjechać samochodem, na teren samego toru też pozwolono nam wjechać. Akurat dwa dni wcześniej było na tym torze Grand Prix – bilety od 250 euro 🙂
- Muzeum Motoryzacji w Turynie – 8 euro za osobę. Widząc cenę w internecie i znając już inne ceny włoskich atrakcji trochę się baliśmy, że muzeum za tą cenę będzie słabe, ale było świetne. Dziesiątki starych samochodów, od pierwszych modeli Fiata do aut z targów z ostatnich lat, na 3 pietrach, do tego ekspozycje silników, kół i innych podzespołów, o których kompletnie nic nie wiem 🙂 Muzeum naprawdę warte odwiedzenia.
- Akwarium w Genui – 24 euro. Świetne, wielkie akwaria, w których pływają rekiny, pingwiny, manaty, foki, delfiny, do tego pokaz delfinów i całe mnóstwo mniejszych ryb i innych morskich żyjątek. Dla takich freaków jak my, którzy zaliczają zoo w każdym mieście – atrakcja obowiązkowa!
- Galeria Uffizi we Florencji – 11 euro – jeśli ktoś bardzo lubi sztukę, można zapłacić, jeśli średnio, radzę sobie darować. Ja się wynudziłam, oglądanie obrazów to jednak nie jest to, co lubię najbardziej.
- kościoły, katedry – 6-10 euro. Za wstępy do katedr przeważnie się nie płaci, ale zawsze przy katedrze jest jakaś dodatkowa atrakcja – wieża lub dzwonnica, możliwość wejścia na tarasy (katedra w Mediolanie), baptysterium, podziemia, skarbiec, krypty, muzeum… Każda taka atrakcja kosztuje.
Jak widać ceny wstępów do wszystkich turystycznych atrakcji są dość wysokie. Ale w północnych Włoszech można zobaczyć też kilka pięknych miejsc zupełnie za darmo – poza katedrami byliśmy na przykład na urokliwym cmentarzu-pomniku żołnierzy amerykańskich poległych w II wojnie światowej we Florencji. Warta odwiedzenia jest z pewnością Wenecja, którą przemierza się pieszo, a Plac Świętego Marka robi ogromne wrażenie nawet jeśli nie wjedzie się na dzwonnicę tylko ogląda go z dołu. Krzywą Wieżę w Pizie też zobaczyliśmy tylko z zewnątrz – w końcu z zewnątrz widać, że ona jest krzywa 😉
Zwiedzając dość intensywnie przez dwa tygodnie, bez żadnej przerwy na plażowanie czy leniuchowanie wydaliśmy na wszystkie bilety wstępu 2052 zł. Dla porównania na obiady „tylko” 1035 zł.
Podsumowując – jadąc na południe Włoch na dwa tygodnie i nastawiając się na intensywne zwiedzanie, trzeba nastawić się też na intensywne wydatki 😉 Ale warto – jeśli ktoś tak jak ja najlepiej odpoczywa w ruchu, a nie leżąc na plaży i bumelując cały dzień. Po takim intensywnym urlopie zawsze chętnie po powrocie siadam do komputera i zabieram się do pracy.
Właśnie sobie wyobraziłem, że idę do polskiej restauracji i zanim coś zamówię, naliczają mi 10 zł za nakrycie stolika…albo dodatkową opłatę za podanie jedzenia na talerzu 😀 To w sumie jakby płacić za jedzenie na wagę z wliczonym talerzem 😛 Hm, jak patrzę na te ceny i przeliczam sobie na złotówki, to aż strach 😛 W sumie najbardziej z Twojego wpisu zainteresował mnie Movieland, skoro można tam spędzić aż tyle czasu 🙂 No i zoo, bo u nas znajdowałem się tak blisko tylko koło jakiś surykatek 😉
Agnieszko,
Czy mogłabyś więc powiedzieć, ile wydałaś na cały wyjazd dla dwóch osób?
Leon.
No właśnie – jaki koszt łącznie wyjazdu (z paliwem, noclegami etc.) To interesujące 🙂
Hmm, może ta moda na dwie gałki występuje w konkretnych regionach, ja nie miałam problemów z kupnem jednej, która i tak była ogromna. Podobnie z winem – 4-5 euro za kieliszek? O ile pamiętam, to mniej płaciłam za…karafkę, no ale to był północny wschód…
Pozwolę sobie odpowiedzieć na pytanie Twoich komentatorów ze swojej perspektywy – my, dwa lata temu, bycząc się właśnie na plaży w Caorle, dojeżdżając samochodem, z wycieczką do Wenecji, zapłaciłyśmy jakieś 2500-3000 zł za osobę…no sporo dość, ale też raczej sobie nie odmawiałyśmy.
Dzięki za podlinkowanie 🙂
Mnie też we Włoszech zdziwiła opłata za nakrycie 🙂 Zwłaszcza, jak kiedyś zamówiłam tylko frytki za 1,5 euro i doliczyli mi 2 euro dodatkowo.
Pozdrawiam 🙂
Zwiedzanie niestety wszędzie kosztuje. Jadąc w jakikolwiek zakątek Polski na wakacje też trzeba wydać na bilety wstępu do muzeum, na wieżę widokową, na molo, do galerii sztuki, na latarnię morską itd. itd. Jest jednak wiele miejsc, które można zwiedzić, nic nie płacąc. Trzeba tylko odpowiednie wcześniej przegrzebać cały (dosłownie) internet i to najlepiej w kilku językach – polskim, angielskim i włoskim (w przypadku wyjazdu do Włoch). Jeśli chodzi o cenę za nakrycie. Z tego co mówiła mi nauczycielka Włoskiego to we Włoszech można zjeść na dwa „sposoby” – albo przy barze, albo przy stoliku. Przy stoliku wychodzi drożej, bo właśnie… Czytaj więcej »
A wystarczy pojechać poza główne miasta albo na południe i pizzę masz już za 3-6 eur, karafkę wina 1/2l za 3-4eur, litr wody za 1eur (+coperta) a kawałki pizzy na ulicy 1eur, 1,5l wody w markecie 0,15-30centów itd itd… Może zatem kolejnym razem do Neapolu albo po prostu włączyć szwędacza z dala od top-must-see ?? 🙂 Pozdrawiam z Włoch – tu jeszcze słońce:)
W miarę możliwości warto zorientować się, gdzie jedzą miejscowi – dobrym startem są dyskusje ze studentami, Erasmus działa ;).
W Chorwacji udało mi się ograniczyć koszty żywności i napojów o połowę, a jeśli chodzi o jakość – było zdecydowanie lepiej.
Wiadomo – turysta zje raz, dwa i sobie pojedzie, a dla autochtonów trzeba cały czas gotować dobrze :).
Dla polaka ceny jakie są we Włoszech nie należą do najtańszych. Są inne kraje gdzie można odpoczywać znacznie taniej w większych luksusach 😉
[…] bardzo drogie i można na nie wydać właściwie nieograniczoną sumę (więcej o tym w poście: ceny we Włoszech). W tym roku szykujemy się na oszczędniejszy wariant – wakacje pod namiotem, które nawet […]