W tym roku mija 14 lat, od kiedy dostałam pierwsze zlecenie na napisanie tekstów do internetu. Gdy je przyjmowałam, miałam 25 lat, nawet jeszcze nie skończone, byłam tuż po studiach i tak naprawdę dopiero wchodziłam na rynek pracy. Los sprawił, że nie weszłam na niego nigdy tak mocno jako pracownik, popróbowałam etatu przez krótki czas, ale szybko związałam swoje życie zawodowe z pracą przez internet.
Posłuchaj tego odcinka podcastu: KLIKNIJ TU, ŻEBY POSŁUCHAĆ
Jeżeli jeszcze się nie znamy, to w dwóch słowach powiem tylko, że zaczynałam jako copywriterka i przez kilka lat zajmowałam się pisaniem tekstów na zlecenie, potem założyłam blog i uczyłam się, jak zarabiać na blogu na różne sposoby, a potem zaczęłam tworzyć własne produkty. Na początku była książka z przepisami na drinki, potem książka Zostań freelancerem i pierwszy kurs online o tym, jak zacząć zarabiać na pisaniu.
Do dzisiaj moje książki z przepisami (bo są już cztery) sprzedały się w prawie 38 tysiącach egzemplarzy, kolejne 5 tysięcy osób kupiło moją książkę o byciu freelancerem, a moje kursy online i narzędzia, przydatne właścicielom małej firmy także sprzedały się w tysiącach sztuk.
A że od lat piszę też blog i nagrywam podcast o pracy zdalnej, to obserwuję bacznie, jak się ten rynek zmienia i jak wygląda sytuacja freelansu i freelancerów dzisiaj, a jak wyglądała kiedyś. Jak zmieniły się trendy, warunki gospodarcze, co sprawia, że teraz freelancerom jest łatwiej, a co utrudnia im robotę. I o kilku takich zmianach, a także o tym, czego się nauczyłam przez te lata chciałabym dzisiaj opowiedzieć.
Zanim jednak przejdę do tematu, nie mogę nie wspomnieć o mojej najnowszej książce, pod tytułem Freelancer 2.0. Jak zarabiać więcej w solobiznesie. Książka dotyczy zwiększania przychodów w biznesie jednoosobowym, opisuję w niej techniki, metody, które może zastosować freelancer czy mała firma z każdej branży. Podaję także mnóstwo przykładów z polskiego rynku, którymi można się zainspirować, opowiadam historie i anegdoty, za pomocą których tłumaczę wszystkie najważniejsze pojęcia z zakresu marketingu i sprzedaży, które warto znać jako freelancer.
Książka do 31 maja jest w premierowej cenie 69 zł i można ją kupić na stronie tosieoplaca.pl/freelancer2
Jak zmienił się freelance przez ostatnie 14 lat?
Po pierwsze: zupełnie inne postrzeganie pracy zdalnej. Kiedyś na informację, że pracuję z domu, wiele osób pukało się w głowę, inni dziwili się, że tak w ogóle można, a byli też tacy, którzy pytali, kiedy znajdę sobie normalną pracę.
Praca zdalna często kojarzona była z jakimiś szemranymi, dziwnymi akcjami i naciągaczami, którzy obiecywali złote góry. Szczególnie, jeśli szukalibyśmy pracy zdalnej pod hasłami zarabianie przez internet, zarabianie online, trafilibyśmy na ogłoszenia w stylu klikanie w reklamy, wypełnianie ankiet itp. Większość ofert tego typu to były ściemy i oszustwa (zresztą do dziś niektórzy próbują oferować taką szemraną pracę), nic więc dziwnego, że ludzie nie wierzyli, że przez internet można zarabiać pieniądze w normalny, uczciwy sposób i nie będą to drobne na waciki.
Dzisiaj mamy już świadomość, że można zarabiać dobre, godziwe pieniądze, nie wychodząc z domu. Częściowo pomogła w tym pandemia, wielu pracodawców zobaczyło, że ich pracownicy mogą pracować z własnego domu, ale ta zmiana myślenia zaczęła się już wcześniej.
Z roku na rok pojawiało się coraz więcej usług, które można świadczyć zdalnie i coraz więcej zawodów. W 2009 niektóre raczkowały lub nie było ich wcale. Owszem, były strony www i potrzebni byli projektanci i osoby, które napiszą teksty na te strony.
Ale nie było mediów społecznościowych, tzn. były, ale Facebook dopiero wtedy raczkował, więc nie było mowy o promowaniu działalności w socialach, a więc nikt nie potrzebował usług takich popularnych dzisiaj zawodów jak Content creator, było zdecydowanie mniej pracy dla filmowców, fotografów, którzy specjalizują się w sesjach wizerunkowych, grafików itd.
I w sumie zahaczyliśmy o drugi punkt na mojej liście zmian, jakie zaszły w ciągu tych 14 lat: zwiększyła się liczba firm, które potrzebują usług freelancerów, bo też zwiększyła się liczba usług, które może świadczyć freelancer.
I, co ważne: freelancerzy zaczęli się mocniej specjalizować. Mówię o tym w mojej książce „Freelancer 2.0”, że to naturalny proces rozwoju specjalisty, który pracuje jako freelancer, że na początku łapiemy się różnych zleceń, sprawdzamy się na wielu polach, a z czasem zawężamy pole działania, np. do jakiegoś jednego typu zleceń lub typu klientów.
A skoro dorosło już jedno pokolenie freelancerów, to naturalne, że są ludzie, którzy zaczynali od zleceń wielu typów, ale teraz już mocno się wyspecjalizowali. Te specjalizacje potrafią być naprawdę ciekawe i dość wąskie. Np. w branży pisania tekstów są osoby, które specjalizują się wyłącznie w pisaniu ofert sprzedażowych dla produktów cyfrowych. W branży filmowej są tacy, którzy wymiatają w kręceniu rolek z ciekawymi efektami i przejściami, a w branży fotograficznej są fotografowie wyspecjalizowani w tworzeniu fotomontaży kulinarnych.
Jest tak dużo zleceń na rynku, że potrafię sobie wyobrazić, że ktoś może mieć w ofercie tylko jeden typ zlecenia i nie robić nic więcej, a i tak nie narzekać na brak pracy.
Kolejna zmiana, której nie sposób zauważyć, to więcej źródeł, z których możemy pozyskać klientów. Gdy zaczynałam pracę jako freelancerka, zleceń szukało się głównie na portalach ze zleceniami. W Polsce najważniejszym był portal zlecenia.przez.net, w którym były raczej kiepskie i mało płatne zlecenia, a wykonawców wybierano na zasadzie „kto pierwszy ten lepszy”. Liczyło się zatem, żeby być szybkim, szybko reagować i odpowiadać na maile.
Dzisiaj tych portali jest więcej, powstało kilka zagranicznych, jak Upwork czy Freelancer, a i klienci zmienili swoje podejście do wyboru wykonawcy. Oczywiście nie wszyscy, ale oni też rozumieją, że można mieć coś albo tanio, albo dobrze, albo szybko, a raczej nie szybko, dobrze i tanio jednocześnie. Jakość, doświadczenie jest bardziej doceniana, być może dlatego, że dorosło też pokolenie klientów, którzy kilka razy sparzyli się na tanich wykonawcach i wolą zapłacić więcej, żeby dostać usługę dobrej jakości.
Następna zmiana jest taka, że poza szukaniem zleceń na portalach, mamy znacznie większe możliwości pozyskiwania klientów i możliwości reklamy. Możemy docierać do klientów poprzez media społecznościowe (organicznie i dzięki reklamom), szukać ich w grupach facebookowych, ale też… poprzez uczestnictwo w kursach online, gdzie często freelancerzy nawiązują relacje z potencjalnymi klientami.
Zmienił się też sposób nawiązywania relacji i networkingu. Kiedyś większe znaczenie miały konferencje branżowe, łatwiej było poznać klienta offline, ale tez nawiązać kontakty z innymi osobami z naszej branży. Dzisiaj możemy być dobrymi znajomymi, wcale się nie widząc, ani nigdy ze sobą nie rozmawiając na żywo, dzięki mediom społecznościowym i aplikacjom do komunikacji online.
Niestety rozwój mediów społecznościowych i ich wykorzystywanie do promocji swojego biznesu ma też swoją ciemną stronę. Kilka lat temu, kiedy królowały blogi, panowało takie przekonanie, że Content is the king, czyli jeśli masz dobre treści, piszesz wartościowe artykuły, to będziesz czytany i Twój blog będzie notował dużo odwiedzin.
Dzisiaj to nie treści są królem, ale algorytmy. To one decydują, co odbiorca widzi, bo włączeniu aplikacji na swoim telefonie, a freelancer, który chce promować się w mediach społecznościowych, musi nadążać za tym, jak te algorytmy działają. A one niestety nie są zbyt przyjazne dla nowych twórców, dzisiaj trudno jest komuś, kto dopiero zaczyna, przebić się na Fb czy IG. Łatwiej jest na Tik toku, bo tam algorytm faktycznie bierze pod uwagę jakość treści i to, czy ona interesuje ludzi, a nie liczbę obserwujących, jakie zgromadził dany twórca.
Więcej możliwości pozyskiwania zleceń, więcej potencjalnych klientów, większa świadomość tego, że można pracować zdalnie i być freelancerem to także dużo większa konkurencja wśród freelancerów. 14 lat temu było sporo osób piszących teksty, zajmujących się pozycjonowaniem, stawiających strony czy grafików, ale już nie tak wiele osób zajmowało się na małą skalę marketingiem, PR-em czy składało teksty. To były dziedziny, w których przodowały agencje, a więc te usługi były niedostępne dla małych marek, bo były za drogie. Można więc było znacznie łatwiej znaleźć niszę w usługach, które są już znane, które świadczą agencje na rzecz dużych firm i zacząć te usługi wykonywać jako freelancer dla małych klientów.
To, co jest zmianą na plus, ale niektórzy być może będą postrzegać tę zmianę jako zmianę na gorsze jest fakt, że jest znacznie łatwiejszy dostęp do wiedzy. Całe mnóstwo osób dzieli się w sieci swoją wiedzą i doświadczeniem za darmo, drugie mnóstwo osób sprzedaje swoją wiedzę w kursach online, na konsultacjach i w e-bookach. To plus, bo można się zdalnie nauczyć zupełnie nowego zawodu, ale i jednocześnie minus, bo setki czy tysiące osób mogą skończyć ten sam kurs i być dla nas konkurencją. Ja zawsze możliwość nauki rozpatruję w kategorii plusów, więc bardzo mi się ten kierunek podoba.
Ale te konsultacje, e-booki i kursy online, których jest naprawdę nieskończenie wiele, to kolejna zmiana i plus, jeśli chodzi o rozwój freelansu. Wszystkie te formy przekazywania wiedzy są tak naprawdę dla freelancerów możliwością zbudowania dodatkowego źródła dochodu i to takiego dochodu, który można skalować i oderwać go od czasu, poświęcanego na pracę.
Jeśli interesuje Cię temat budowania dodatkowego źródła dochodu, to w książce „Freelancer 2.0” poświęcam mu jedną część z trzech, czyli całkiem sporo miejsca. Opowiadam o różnych metodach budowania dodatkowego źródła dochodu i podaję całą masę przykładów z polskiego rynku freelancerów z różnych branż, którzy takie źródła dochodu zbudowali.
Jeszcze jedna rzecz, która zmieniła się jeśli chodzi o możliwości, jakie stoją przed freelancerami przez te 14 lat to ogromny rozwój narzędzi, które ułatwiają pracę albo wręcz pomagają w zarabianiu. Myślę, że wiele usług nie rozwinęłoby się, gdyby nie powstały intuicyjne i proste w obsłudze narzędzia jak Canva czy inne programy graficzne, które nie są tak skomplikowane jak Photoshop czy kiedyś Corel albo programy do montażu filmu, którymi może nie zmontujesz hitu kinowego, ale zdecydowanie wystarczą do zmontowania reklamowej rolki.
Ale narzędzia dla freelancerów to także programy do śledzenia czasu pracy, programy do fakturowania, które przyspieszają wystawianie faktur (sama pamiętam, jak na początku wystawiałam faktury… w excelu). Mamy dużo więcej narzędzi do planowania projektów, komunikacji z klientem, wiele rzeczy możemy zdziałać na różnych urządzeniach, bo dane mamy w chmurze. W 2009 roku prawie wszystkie programu trzeba było instalować na komputerze, a darmowy był tylko Winamp.
I jeszcze jedna rzecz, która ułatwia start jako freelancer, tym razem to taka polska specyfika, czyli wprowadzenie działalności nierejestrowanej. Pamiętam, że gdy pisałam książkę Zostań freelancerem w 2016 roku jeszcze jej nie było i możliwości rozliczania z klientami były dwie: albo umowy o dzieło czy zlecenia, albo założenie działalności, co oczywiście na dzień dobry wiązało się z dużymi kosztami. Dzisiaj możemy założyć działalność na próbę, a dopiero po przekroczeniu określonego progu dochodów mamy obowiązek założyć działalność gospodarczą i płacić ZUS. To możliwość, z której można skorzystać, ale nie trzeba, ale mimo wszystko myślę, że dobrze, że ona się pojawiła.
I to tyle jeśli chodzi o najważniejsze zmiany jakie zaszły we freelansie i zarabianiu przez internet w ostatnich 14 latach.
Czego się nauczyłam, zarabiając przez internet przez 14 lat?
Obiecałam, że podzielę się też tym, czego się nauczyłam w związku z pracą zdalną i całym tym wieloletnim doświadczeniem. A nauczyłam się dwóch ważnych rzeczy.
Przede wszystkim cierpliwości. Chociaż tu może lepszym byłoby powiedzenie, że cały czas uczę się cierpliwości i tego, że efekty naszych działań na ogół nie pojawiają się szybko, a na niektóre trzeba naprawdę bardzo długo poczekać. To uczy też konsekwencji, bo żeby coś osiągnąć, nie wystarczy jednorazowy zryw, nie wystarczy coś zrobić raz, np. raz opublikować jakiś filmik na YT, liczyć że on stanie się wiralem i zarobimy na reklamach setki złotych. Albo raz napisać post na blog i liczyć, że on będzie nam przynosił klientów do końca kariery. Nie, w pracy zdalnej potrzebna jest cierpliwość i konsekwentne działanie przez dłuższy czas, żeby zobaczyć efekty.
A druga rzecz, której się nauczyłam, to to, że ten internetowy świat bardzo szybko się zmienia i trzeba za nim próbować nadążyć. Zmieniają się klienci, zmieniają się ich potrzeby, usługi, ceny, sposoby dotarcia do klientów, zmieniają się media społecznościowe i ich algorytmy. Z dnia na dzień zmieniają się narzędzia, z których korzystamy, pojawiają się nowe, lepsze.
Najnowszą ogromną zmianą jest pojawienie się chatu GPT, który potrafi napisać artykuły, do których pisania kiedyś zatrudniało się copywriterów. Po przetestowaniu tego narzędzia widzę, że część mojej pracy sprzed 14 lat, czyli pisanie tekstów typowo pod roboty wyszukiwarek, mogłaby z powodzeniem wykonywać sztuczna inteligencja.
To tyle co miałam dziś do powiedzenia. Przypominam raz jeszcze, że niedawno miała premierę moja książka „Freelancer 2.0. Jak zarabiać więcej w solobiznesie”. Jeśli znasz moją poprzednią książkę „Zostań freelancerem” i znalazłeś tam coś dla siebie, to ta książka będzie dobrą kontynuacją poprzedniej i również powinna Ci się spodobać.
Faktycznie 14 to w sieci cała epoka. Pamiętam jeszcze jak wówczas popularne było tworzenie własnych stron, gdzie zarabiało się, umieszczając reklamy googla. Wówczas kwoty zarobku w stosunku do cen w sklepach były sensowne.
Mnie zaskakuje, że mimo dużych sukcesów w tym całym ebiznesie i dobrze prosperującego sklepu, chce Ci się blogować 🙂 Czy to nie jest już strata czasu?
Ja już nie tylko nie piszę, ale nawet czytam blogi coraz mniej.
14 lat! WOW. Super osiągnięcie i ogrom doświadczenia. Dzięki za cenne artykuły i za książki. Mi udaje się działać jako freelancer od 2007 roku i ciągle jest czego się uczyć, szczególnie, że zmienia się technologia i coraz bardziej wkracza AI do naszego życia. Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów!
To naprawdę inspirująca podróż przez świat freelance’u! Ciekawie jest prześledzić, jak zmieniały się trendy w branży oraz w jaki sposób oddziaływały na podejmowane działania. Twoje obserwacje na temat pracy zdalnej są bardzo trafne. Dzięki za podzielenie się tą wiedzą! 💼
Fascynujący artykuł o zmianach w świecie freelancingu przez ostatnie lata! Podziwiam doświadczenie autora i cieszę się, że dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat ewolucji pracy zdalnej.
Z czystej ciekawości – działa Pani tylko na rynku PL czy również zagranicznym? Obserwując na twitterze różnych e-twórców ciężko nie odnieść wrażenia, iż wyjście na rynek ENG (w sumie globalny) daje ogromny potencjał. A w dzisiejszych czasach bariery językowe w sumie przestają istnieć.