W 78 odcinku podcastu To się opłaca opowiem o tym, co mi dało blogowanie, jakie drzwi otworzyło, jakie statystyki ma blog po 11 latach istnienia i czy dzisiaj też założyłabym taki blog tematyczny.
Ten odcinek podcastu jest wyjątkowy z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że jest to pierwszy w historii tego podcastu odcinek, który ma sponsora Sponsorem odcinka jest delio, nowy supermarket online, w którym kupimy zarówno świeże owoce i warzywa, mięso, nabiał, gotowe dania, a także produkty kosmetyczne, chemię gospodarczą, a nawet akcesoria dla zwierząt. Co ważne, delio pozwala dokonywać zakupów na ten sam dzień z dostawą nawet w godzinę.
Sklep realizuje dostawy codziennie w godzinach 7-23, również w dni niehandlowe.
W okresie od 9 maja do 30 czerwca wszyscy użytkownicy będą mogli skorzystać z 5 kuponów zniżkowych o łącznej wartości 200 zł. Z kuponami wszystkie dostawy będą darmowe. Regulamin promocji znajduje się w zakładce Regulaminy na stronie delio.com.pl.
Po drugie to wyjątkowa okazja, bo właśnie w maju, dokładnie 14 maja mija 11 lat, od kiedy na moim blogu 2drink.pl ukazał się pierwszy wpis. Nie przesadzę, jeśli powiem, że ten blog zmienił w moim życiu zawodowym wszystko i wszystko zaczęło się właśnie 11 lat temu od tych pierwszych wpisów.
Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami wspominkami, ale też i wnioskami na temat tego, co dał mi blog, jakie drzwi otworzyły się w moim życiu dzięki prowadzeniu bloga kulinarnego. Posłuchaj do końca, bo na końcu będzie garść statystyk, dotyczących oglądalności bloga przez te lata – wtedy, kiedy prowadziłam go aktywnie i teraz, gdy już blog nie jest regularnie aktualizowany, ale żyje z tego, co zostało na nim opublikowane przez kilka pierwszych lat.
Oto moje 11 wniosków po 11 latach od założenia bloga 2drink.pl.
Możesz posłuchać tego odcinka tutaj:
1. Nie trzeba być ekspertem, żeby prowadzić blog tematyczny, można uczyć się w trakcie
Chociaż dzisiaj trudno w to uwierzyć, to 11 lat temu nie było w Polsce blogów eksperckich, albo prawie nie było, były jakieś pojedyncze blogi o marketingu czy reklamie. Było za to bardzo wiele blogów lifestylowych, tematycznych, np. o ubraniach (ale raczej ze stylizacjami niż eksperckich o modzie). No i było całe mnóstwo blogów kulinarnych, które zaczęły się specjalizować: były blogi o muffinkach, o śniadaniach, o wypiekach.
Czy trzeba było być ekspertem, żeby założyć blog i na nim pokazywać swoje wypieki, ugotowane potrawy czy tak jak w moim przypadku – napoje? Oczywiście, że nie. Wiele osób robiło to, co ja zrobiłam – założyło blog i uczyło się w trakcie blogowania. Po latach fajnie jest śledzić własny rozwój, ale i czytelnicy lubią podglądać to, jak rozwijał się blog, który znają od lat, jak zmieniały się zdjęcia, podejście do tematu itd.
Nie wiem czy dzisiaj odważyłabym się założyć blog o czymś, na czym nie znam się tak dobrze i uczyć się dopiero w trakcie prowadzenia bloga. Wydaje mi się, że jeśli chodzi o blogi jest dzisiaj większa presja, żeby treści na nich publikowane były bardzo profesjonalne, przemyślane, dopieszczone. Co innego media społecznościowe, np. Tik Tok czy Instagram. Tam co jakiś czas trafiam na konta osób, które zakładają konto po to, żeby pokazać jakiś proces, np. budują kamper od zera z samochodu albo stawiają dom – i też niekoniecznie są w tym temacie ekspertami, po prostu dzielą się doświadczeniem.
2. Frazy pod SEO mają moc
Na początku blogowania publikowałam głównie przepisy wymyślane przeze mnie, np. na koktajle owocowe czy proste drinki. Potem jednak stopniowo uczyłam się, co to jest SEO, jak działa, czym są frazy kluczowe, jak się je wyszukuje i umieszcza w tekstach. I w pewnym momencie zorientowałam się, jakich przepisów brakuje na moim blogu i uzupełniałam blog o przepisy na takie drinki, jakich szukają ludzie w wyszukiwarce.
To myślenie o SEO było przełomowym momentem w moim blogowaniu, bo od kiedy zaczęłam uwzględniać frazy kluczowe na blogu i pisać teksty, które na takie kluczowe zapytania odpowiadają, blog zyskał znacznie więcej odwiedzających. Zamiast kilku tysięcy odwiedzających miesięcznie, właściwie z dnia na dzień zrobiło się ich około 50 tysięcy, a potem ta liczba przekroczyła 100 tysięcy.
Ta moc SEO jest o tyle niesamowita, że dzięki wyszukiwarce i dobrym frazom, blog nadal jest odwiedzany przez ludzi, szukających przepisów. A prawda jest taka, że nowych treści jest tam od dawna jak na lekarstwo. Regularnie na blogu publikowałam w latach 2011-2015, potem sporadycznie w 2016-2019, w 2020 pojawiło się kilka wpisów, a w 2021 ani jeden nowy tekst nie został opublikowany. Mimo to statystyki za ostatni miesiąc (kwiecień 2022 wyglądają tak: prawie 60 tysięcy sesji, 110 tysięcy odsłon). Niesamowity wynik jak na blog, który nie ma nowych treści!
3. Blog to solidny fundament, posty zostają na lata, w przeciwieństwie do social mediów
Te statystyki uświadamiają mi, jak mocno blogi różnią się od mediów społecznościowych. Potraficie sobie wyobrazić, że nie publikujecie nic nowego na Instagramie, a mimo to Wasze posty mają dziesiątki tysięcy zasięgu miesięcznie? Oczywiście, że nie.
Prawda jest taka, że konta w mediach społecznościowych są fajne do kontaktu z publicznością, ale nie budują niczego na stałe. Wymagają od twórcy nieustannej aktywności, ale nie dają nic, gdy tej aktywności nie ma.
Z blogiem jest inaczej. Blog to fundament, który przez lata może Ci przynosić korzyści. Kiedyś przez dłuższy czas dostawałam pytania od marek z propozycjami współpracy na blogu 2drink.pl, teraz, z racji niewielkiej aktywności, tych pytań nie ma, ale jest co innego – są sprzedaże w moim sklepie.
4. Bez bloga nie byłoby biznesu i ponad 5 mln zł przychodów
Blog 2drink, o czym doskonale wiedzą stali słuchacze mojego podcastu, dał mi pomysł na założenie sklepu z akcesoriami do drinków. Początkowo pomysł obejmował tylko sprzedaż wydanej przez siebie książki, której nawiasem mówiąc, od 2015 roku sprzedaliśmy już ponad 20 tysięcy egzemplarzy. Potem jednak z takiej okazjonalnej sprzedaży rozwinęliśmy spory sklep z całkiem urozmaiconym asortymentem, związanym z drinkami i napojami.
Przed te kilka lat działalności sklep wygenerował ponad 5 mln złotych przychodu i dosłownie każdy miesiąc działalności to więcej zamówień niż w analogicznym miesiącu w poprzednim roku, mimo pandemii, inflacji i związanych z nią podwyżek oraz wybuchu wojny.
Tego sklepu nie byłoby bez bloga, chociaż sprzedaże z bloga to tylko niewielka część dzisiejszych zamówień. Dla przykładu, w kwietniu z bloga wpadło 30 zakupów o łącznej wartości nieco ponad 10 tysięcy złotych. Nie jest to dużo, ale przypominam – na tym blogu nie ma prawie nowych postów, wszystko to kapitał wypracowany lata temu.
5. Dzięki blogowi można się dużo nauczyć np. WordPress, zdjęcia, współpraca, SEO, teksty, social media
Gdy zaczynałam blogować, nie znałam WordPressa, nie umiałam robić fotek, a te 11 lat temu social media dopiero raczkowały. Był tylko Facebook, a poradniki dotyczące marketingu na Facebooku poruszały np. takie tematy jak: dlaczego warto założyć fanpage a nie profil osobisty dla marki. Tak, były wtedy marki (nawet duże, znam jedną taką), które prowadziły działania marketingowe na Facebooku za pomocą profili osobistych i zapraszały zwykłe osoby do znajomych. Absurd z dzisiejszej perspektywy, prawda? 🙂
Gdy zakładasz blog, myślisz sobie, że wystarczy pisać tam jakieś teksty, a potem okazuje się, że uczysz się w praktyce całej masy innych rzeczy – od technicznej strony, czyli WordPressa, przez SEO, po wykorzystanie różnych narzędzi do analityki i sprawdzania tego, co interesuje czytelników, poprzez działania marketingowe i reklamowe.
Powiem szczerze, że gdybym miała teraz zatrudniać ludzi do mojej firmy, szukałabym kogoś, kto ma swój blog od jakiegoś czasu, bo wiedziałabym, że taka osoba ma mnóstwo różnych umiejętności. Zresztą, żeby daleko nie szukać, gdy kilka lat temu zatrudnialiśmy do naszej firmy na kilka miesięcy asystentkę do biura, to jednym z plusów, które zdecydowały o wyborze tej konkretnej osoby było to, że miała swój blog kulinarny.
6. Blog może otwierać nowe furtki, np znajomości, zaproszenia do wywiadów, telewizji, na warsztaty
Dzięki blogom, zarówno 2drink, jak i To się opłaca, miałam okazję poznać całe mnóstwo ciekawych osób, z niektórymi utrzymuję stałe kontakty, są moimi dobrymi znajomymi. Wiele razy byłam zapraszana do programów telewizyjnych (chociaż ostatecznie skorzystałam tylko dwukrotnie), kilka razy moje artykuły lub artykuły o mnie pojawiały się w prasie, a prowadzenie bloga kulinarnego otworzyło mi drzwi na ciekawe warsztaty kulinarne. Nie spodziewałam się, że blogowanie może otwierać tyle różnych drzwi!
7. Dodatkowy dochód z bloga poprawia płynność i daje poczucie bezpieczeństwa
Pierwsze pieniądze, które zarabiałam na blogach, pochodziły z afiliacji i z reklam Google AdSense. W pewnym momencie były to całkiem niezłe pieniądze, bo nawet 3000 złotych miesięcznie. Przyznam, że te zarobki dały mi niezłe poczucie bezpieczeństwa, bo były przewidywalne. Dzięki nim mogłam np. ustalać wyższe stawki, pracując jako freelancerka, bo wiedziałam, że cokolwiek by się nie działo, zawsze na ZUS zarobią mi reklamy z bloga. To świetny efekt uboczny blogowania.
8. Pisanie bloga dla zabawy jest fajną odskocznią od pracy, dobrym pomysłem na poboczny projekt
Pamiętam, że przez pierwsze 2 czy 3 lata, pisanie nowych postów na blog było dla mnie wielką frajdą. Tym bardziej, że wiązało się z przygotowaniem przepisów, nie tylko na drinki, ale również na pyszne kawy, koktajle owocowe i inne napoje, które po zakończonej sesji zdjęciowej trzeba było wypić 🙂 Chętnie poświęcałam tworzeniu treści na blog nawet weekendy, bo zresztą tylko wtedy mogłam znaleźć dość czasu w ciągu dnia, gdy światło było na tyle dobre, żeby robić zdjęcia.
Naprawdę dobrze wspominam ten czas, kiedy nie liczyły się statystyki, a pisanie bloga było po prostu fajną zabawą.
9. Kiedy blogowanie staje się związane z pracą i zarabianiem, przestaje tak cieszyć, staje się obowiązkiem
To, że na blogu można zarabiać, jest jednocześnie plusem i minusem. Plusy już wymieniłam – pieniądze z bloga dają większe poczucie bezpieczeństwa, ale i też pozwalają w blog inwestować, np. kupić lepszy sprzęt, szybszy hosting, zapłacić czasem za reklamę.
Ale gdy zaczynasz z bloga wyciągać pieniądze, powoli przestaje być pisany dla zabawy, przynajmniej w moim przypadku tak było. Jak dostrzegasz w nim potencjał sprzedażowy, to zastanawiasz się, jak to zrobić, żeby te zarobki, które już są, utrzymać albo nawet powiększyć. Zaczynasz baczniej obserwować statystyki, przyglądać się temu, co sprzedaje, a co nie.
I w końcu przyszedł w tym moim blogowaniu taki moment, że blog przestał być odskocznią od pracy, przestał być pisany dla frajdy, a zaczął być częścią pracy. I nagle to, co kiedyś było normą, czyli robienie zdjęć w niedzielę, stało się pracą w niedzielę. Więc pojawiły się takie myśli, że może jednak nie warto pracować w niedzielę, zrobię sobie to w tygodniu.
Jak coś staje się obowiązkiem, to – przynajmniej w moim przypadku – nie daje już tej radości, nie jest taką odskocznią i oderwaniem od pracy. Dlatego z kolejnym hobby, którym od jakiegoś czasu jest szycie, nie popełnię tego błędu – nie zamierzam w żaden sposób zarabiać na szyciu, ani prowadzić bloga czy czegoś takiego o szyciu, niech to zostanie tylko zabawą 🙂
10. Kiedyś blogowanie było łatwiejsze i łatwiej było się schować za blogiem
Pamiętam, że oba moje blogi zaczynałam prowadzić anonimowo. To zresztą nie było takie niezwykłe, że autor bloga ukrywał się za pseudonimem, nie znało się jego nazwiska, nie widywało jego twarzy. Dzisiaj blog to nie tylko blog, ale cały ekosystem, związany z mediami społecznościowymi, które trzeba nieustannie karmić treścią i schowanie się za blogiem nie jest już takie proste.
Zresztą i blogowanie kiedyś było łatwiejsze, o czym już pewnie kilka razy wspominałam i o czym wie każdy, kto zakładał blog te kilka czy 10 lat temu. Wtedy wystarczyło wrzucić nowy post na blog, a czytelnicy mieli w zwyczaju zaglądać na swoje ulubione blogi, żeby zobaczyć, czy nie pojawiło się tam coś nowego. Kto dzisiaj tak robi? Chyba tylko niewielka garstka czytelników zagląda na blogi tak po prostu, bez przypominania im w mediach społecznościowych i zachęcania na sto sposobów, żeby weszli na blog.
Były też kiedyś agregatory blogów kulinarnych. Największy z nich, Durszlak, zapewniał setki czy tysiące wizyt miesięcznie. Wystarczyło dodać swój blog do agregatora, a czytelnicy, którzy wchodzili na stronę Durszlaka, potem wchodzili na blogi i czytali nowe przepisy. Dzisiaj niestety agregatory już nie działają i trudniej jest się wybić, jeśli się dopiero zaczyna.
11. Z blogiem trudno się rozstać, zwłaszcza jeśli kilka lat mu się poświeciło, trudno potem powiedzieć, że dobra, zamykam.
Jak wspomniałam już wcześniej, nie publikuję właściwie nowych postów na blogu 2drink od dawna. Ale z blogiem, któremu poświęciło się dużo czasu, trudno jest się rozstać. Trudno jest powiedzieć tak po prostu: dobra, nie przedłużam już domeny, nie będę tam więcej pisać. Może gdyby na bloga totalnie nikt nie wchodził, to byłoby to łatwiejsze, ale kiedy jeszcze jakieś odwiedziny są i są one w tysiącach, jak u mnie, to trudno jest ten projekt zamknąć. Pewnie nawet, gdyby nie zarabiał żadnych pieniędzy, byłoby mi trudno 🙂
Obiecałam, że na zakończenie podam kilka statystyk bloga.
Przez te 11 lat na blogu pojawiło się prawie 12 milionów użytkowników – jak łatwo policzyć, to ponad milion rocznie. Gdybyśmy założyli, że to są unikalni użytkownicy, a raczej tak nie jest, oznaczałoby to, że mniej więcej co 3 Polak był kiedyś na moim blogu. Łącznie blog wygenerował ponad 45 milionów odsłon, a każdy odwiedzający spędził na nim średnio 2 minuty.
Rekordowy dzień jeśli chodzi o oglądalność bloga to 31 grudnia 2015 – wtedy na blogu było 184 tysiące odsłon jednego dnia. Rok wcześniej, również w sylwestra, było tylko o 1000 odsłon mniej.
Najpopularniejszy post na blogu, o likierze i syropie Blue Curacao, to jeden z tych tematów, które poruszyłam wtedy, gdy zaczęłam analizować frazy kluczowe, został odwiedzony 172 tysiące razy. Drugi w kolejności, o prostych drinkach na sylwestra ma 135 tysięcy odsłon. Co jednak ciekawe, na blogu nie ma kilku wielkich faworytów, postów, które ciągną cały ruch. Są hity, ale specyfiką tego bloga jest to, że niemal wszystkie posty mają jakieś odsłony. Co w sumie całkiem fajne, bo oznacza, że praca nie poszła na marne.
Na zakończenie mogę z całą pewnością po tych 11 latach powiedzieć, że blogowanie zmieniło w moim życiu bardzo wiele. Dzięki blogowi i działalności w internecie robię dzisiaj to, co robię zawodowo – czyli w sumie nadal działam w internecie. Ale mam też mnóstwo umiejętności, które pomogłyby mi znaleźć niezłą pracę oraz całkiem dużo kontaktów, które przy ewentualnym szukaniu pracy mogłyby się przydać. Dzisiaj pewnie nie założyłabym bloga, tylko kanał na Youtubie, podcast albo coś w tym stylu, bo blogi moim zdaniem straciły mocno na popularności, ale cieszę się, że trafiłam akurat na taki moment, kiedy blogowanie miało dużo sensu i przynosiło dużo dobrego.
Na koniec przypominam jeszcze, że partnerem tego odcinka był delio, supermarket online, który dostarcza produkty na terenie Warszawy.
Agnieszko, to jeszcze powiedz czy jest sens zaczynać po takim czasie przygodę z blogowaniem/sklepem itd. gdzie rynek internetowy jest tak przesycony? 🙂
Cześć Agnieszka ! Po 11 latach dodam tak samo komentarz, jak dodawałem na początu Twojej działalności w sieci. Śledzę od początku :)…. widziałem metamorfozę bloga to się opłaca a raczej jego porzednika i sam od siebie wpadam czasami na twojego bloga cobaczyć co tam u Ciebie…. przedsiębiorczo rozwinęłaś swoje projekty na mega poziomie a dodatkowo dzielisz się tym doświadczeniem od tylu lat… kupiłem Twoje produkty, które są super i na pewno stworzyłaś miejsce w sieci które jest wartościowe, miejsce do którego warto wracać :)….wiadomo, że trendy się zmieniają i ludzie idą za trendami ale warto mieć tak jak TY bloga/stronę… Czytaj więcej »
Czuję się zatem jak dinozaur… bo cały czas w ulubionych mam link do biznesoweinfo.pl i wpadam raz na parę miesięcy poczytać – o biznesie ale w stylu blogowym, bez farmazonów i teoretycznej paplaniny. Youtube i podaasty są dla mnie za długie – i mnie z nich zapamiętuję niż z tekstu… Ale jak wspomniałem jestem w końcu dinozaurem. Pozdrawiam
Bardzo ciekawe wnioski po latach blogowania. Robisz to co lubisz i odniosłaś sukces!
Pani sukces ma swój solidny fundament – widoczna pasja i wartość. Przegadane, przepaplane blogi o wszystkim i o niczym same znikają. To jeszcze jeden dowód na to, że Pani blog jest źródłem naprawdę wartościowych treści. Gratuluję!
Co do zysków to się nie zgodzę 🙂 mogą pojawić się od razu jeśli np. dodatkowo będziemy promować bloga reklamami, stworzymy sklep czy podepniemy linki afiliacyjne. Jak zadbamy o SEO (tu bez reklamy po kilku tygodniach/miesiącach możemy już zarabiać fajne kwoty) to również mamy stały napływ czytelników z wyszukiwarek, BARDZO konkretnych czytelników z konkretną potrzebą, na którą możemy odpowiedzieć swoim produktem. Inna kwestia, że dzisiaj wiele blogów jest zakładanych jako BIZNES od początku do końca zaplanowany – tu trzeba mieć sporo wiedzy lub finansów na zatrudnienie ekspertów. Blogowanie jest normalnym zawodem i zakładanie bloga z zamiarem zrobienia na nim pieniędzy… Czytaj więcej »
Wnioski, które opisałaś są naprawdę ciekawe i przyznam, że rozjaśniły mi kilka spraw. Sama zastanawiam się już dłuższy czas nad założeniem własnego bloga i dzieleniu się na nim różnymi informacjami. Jednak zawsze obawiałam się, że przecież nie jestem żadną wielką ekspertką i nie znam się na tym tak dobrze. Także widząc, że nawet Ty nie uważałaś się za eksperta gdy zaczynałaś sprawia, że chyba jednak podejmę się tego wyzwania i będę uczyła się wszystkiego w trakcie 😉 Choć nie ukrywam, że chciałabym tworzyć coś właśnie dla przyjemności.
To już 11 lat – tak szybko zleciało!