Co można sprzedawać? 10 pomysłów na używane rzeczy, które możesz sprzedawać, żeby zarobić

utworzone przez | sty 25, 2022 | Pomysły na biznes, pomysły z Polski | 4 Komentarze

Wracam z cyklem: Inspirujące biznesy. Dzisiaj o produktach używanych, które mogą zyskać drugie życie.

Sprzedawanie używanych rzeczy możemy potraktować na dwa sposoby. Po pierwsze – to dobry sposób na odgracenie mieszkania. Pisałam kiedyś na blogu, jak po przeczytaniu jednej książki pozbyłam się z domu przedmiotów o wartości ponad 2000 złotych (czytaj: Jak zakup jednej książki zwrócił mi się 120 razy). Za to można już wyjechać na całkiem fajny, krótki wyjazd albo kupić coś, na co zawsze szkoda nam kasy (np. nowy telefon czy sprzęt AGD).

Ale sprzedaż używanych przedmiotów może być też ciekawym pomysłem na biznes. O kilku takich biznesach i kilku pomysłach na to, co można sprzedawać, opowiem w tym artykule.

Posłuchaj wersji audio: Inspirujące biznesy #8 – 10 używanych rzeczy, które można sprzedawać, żeby zarobić.

 

Co można sprzedawać, żeby zarobić pieniądze? 10 pomysłów

Po pierwsze: książki

Czytałam niedawno książkę chińskiej projektantki wnętrz, Lu Wei pod tytułem „Jak urządzić małe mieszkanie kompaktowo”. Wiele z jej wskazówek i porad naprawdę dało mi do myślenia. Lu Wei zwraca uwagę między innymi na to, że dom lub mieszkanie to jest prawdopodobnie najdroższa rzecz, najdroższe dobro, które mamy. A tymczasem wielu ludzi wcale nie dba o ten skarb, zagracając go rzeczami, które są bezwartościowe, które trzymamy tylko dlatego, że kiedyś je kupiliśmy i dostaliśmy i żal nam ich wyrzucać. A taki zagracony dom przestaje nas cieszyć, przestajemy czuć się w nim dobrze i przestajemy w nim odpoczywać. I to jest akurat zdanie, które mocno dało mi do myślenia i zmotywowało do działania.

Ale są w tej książce też takie zdania, które mnie początkowo rozbawiły. Autorka zachęca na przykład do pozbycia się z domu niepotrzebnych książek i opowiada, jak to przeszła długą drogę do zostawienia tych, które naprawdę chce mieć i do których regularnie wraca. I tych książek zostało jej około 500. Jak to czytałam, to pomyślałam sobie: co takiego? 500 książek, to przecież strasznie dużo. A potem policzyłam, ile mam u siebie i okazało się, że nie doceniłam swojej biblioteczki, bo sama mam znacznie więcej niż 500 książek.

I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że faktycznie do części z nich wracam regularnie, bo są to np. książki kucharskie lub poradniki potrzebne w pracy, ale większą część stanowią powieści, których nie zamierzam ponownie czytać. A pojemność regałów nie jest z gumy i jeśli chcę kupować kolejne książki, muszę pozbyć się czegoś, co już mam.

Sposobów na pozbywanie się książek jest kilka. Najbardziej oczywiste to sprzedaż na Allegro lub OLX, ale można też skorzystać z opcji, jaką jest Skupszop.pl. To strona, na której możemy sprzedać używane książki. Działa to tak: zakładamy konto, skanujemy pojedynczo książki i od razu widzimy, jaką cenę SkupSzop proponuje za każdą z nich. Ceny są różne, za jedne książki dostaniemy np. 2 złote, za inne 18 czy 20. Wszystkie książki pakujemy do pudełka i wysyłamy do Skupszopu – kuriera zamawiają oni, my musimy tylko wręczyć mu paczkę. Pieniądze za sprzedane książki dostajemy po kilku dniach od nadania paczki.

Ja tak sprzedałam ostatnio około 40 książek za około 250 złotych. Może nie jest to majątek, ale chodziło mi bardziej o to, żeby pozbyć się ich wszystkich w miarę szybko. Jeśli chcesz zarobić więcej, zdecydowanie lepszą opcją jest wystawianie książek samodzielnie, chociaż wtedy trzeba zajmować się nadawaniem wielu paczek, co też może nie być takie opłacalne.

A co Skupszop robi z tymi wszystkimi książkami? Oczywiście sprzedaje, bo to internetowy antykwariat. Otwarcie antykwariatu i sprzedaż używanych książek przez internet to jeden ze sposobów, by ze sprzedaży rzeczy używanych zrobić biznes.

Po drugie: porcelana i naczynia kuchenne

Wszystko, co vintage, staje się modne. Coraz więcej osób zaczyna doceniać porcelanowe naczynia, produkowane wiele lat temu w Ćmielowie czy Włocławku, coraz chętniej wyjmujemy z kredensów komplety talerzy po babci, a na ścianach znowu wieszamy talerzyki. Ten trend można wykorzystać!

Używaną porcelanę, talerze czy filiżanki na sztuki można kupić na targach staroci, czasem w komisach czy second handach, ale nie ma zbyt wielu sklepów internetowych, które oferowałyby taki asortyment. Można znaleźć pierwsze próby sprzedaży porcelany z drugiej ręki na Instagramie – zajrzyjcie na przykład na profil @propsyhome który dwa razy w tygodniu wrzuca partię produktów do sprzedaży i są to talerze, kieliszki, szklanki, dzbanki, a nawet stare, klimatyczne ramki na zdjęcia, wazony czy lampki. Wszystko z drugiej ręki, wyszukane na targach staroci lub sklepach z asortymentem vintage.

Używana porcelana, naczynia kuchenne, gadżety do domu – to asortyment, który dopiero nieśmiało pojawia się w polskich sklepach i nisza, którą można jeszcze zagospodarować.

Po trzecie: puzzle

W ciągu ostatniego roku-dwóch puzzle wróciły do łask. Częściowo to pewnie efekt pandemii i tego, że podczas kolejnej kwarantanny szukamy sposobów, żeby jakoś wypełnić sobie czas, spędzony w domu. Na polskim rynku pojawił się wysyp firm, które oferują coraz ciekawsze wzory puzzli. Możemy układać już nie tylko krajobrazy, kotki i samochody, ale puzzle z reprodukcjami znanych obrazów, mapy świata czy coraz bardziej skomplikowane puzzle trójwymiarowe.

Używanymi puzzlami można się wymieniać, można też sprzedać na OLX czy Allegro, ale może sklep, w którym – na zwór Skupszopu – klienci mogliby sprzedać swoje puzzle, a my moglibyśmy je sprzedawać dalej – to byłby dobry pomysł na biznes? Sklep z używanymi puzzlami też wydaje się być jeszcze niezagospodarowaną niszą.  Do asortymentu takiego sklepu można by włączyć także gry planszowe.

Po czwarte: akcesoria do ćwiczeń

A gdyby tak połączyć modę na vintage i trend oddawania czy sprzedawania, zamiast wyrzucać z modą na bycie zdrowym, dbanie o siebie i swoją sylwetkę? Wszyscy wiemy, jak jest z tym ćwiczeniem – wielu z nas próbuje wziąć się za siebie, kupujemy matę do jogi, gumy treningowe, hantle, rowerki (wiem, bo sama przeszłam przez te wszystkie zakupy), a potem nie zawsze starcza nam motywacji, żeby ćwiczyć regularnie. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nie ma w domu chociaż jednego zbędnego przedmiotu do ćwiczeń, kto nigdy nie miał steppera albo orbitreka czy chociaż maty!

Wśród tych wszystkich akcesoriów są takie, których sprzedawać się nie opłaca – na przykład gumy do ćwiczeń można kupić na Allegro za około 40 złotych. Ale już sprzęty takie jak rowerek stacjonarny nie tylko kosztują sporo, ale i zawadzają, gdy stoją w domu nieużywane.

Mój pomysł na biznes w związku z tym jest taki: skupuj używane, ale niepotrzebne już właścicielom sprzęty do ćwiczeń, a potem sprzedawaj je w swoim sklepie internetowym. Asortyment można powiększać o bardziej profesjonalny sprzęt treningowy oraz ubrania, potrzebne do treningów (np. sportowe stroje dla dzieci, które trenują jakąś dyscyplinę, ale szybko rosną i wyrastają ze swoich strojów).

Po piąte: zabawki

To pomysł, który można wykorzystać do podreperowania domowego budżetu i odgracenia mieszkania (gdy sprzedamy zabawki, zalegające w szafach), ale możemy też z tego pomysłu zbudować swój biznes, skupując używane zabawki i sprzedając je w sklepie internetowym.

Kategoria zabawki jest tak szeroka, że można pokusić się o jej zawężenie i znalezienie jakiejś niszy na rynku zabawek. Jednym z najbardziej niezwykłych pomysłów na biznes, związany z zabawkami, jest sprzedaż pojedynczych klocków Lego, na sztuki.

Podejdź do tego pomysłu kreatywnie – może dobrym biznesem będzie sprzedaż tylko lalek i akcesoriów do nich, a może jakichś zabawek kolekcjonerskich? A może sprawdzą się paczki-niespodzianki z kilkoma zabawkami w środku?

O używane zabawki nie powinno być trudno – wystarczy, że masz kilka znajomych par rodziców, żeby pozyskać całe pudła niepotrzebnych zabawek za niewielkie pieniądze.

 

 

To było pierwszych pięć pomysłów na to, co używanego można sprzedawać, żeby zarobić pieniądze. Kolejne pięć wymienię już bez szerszego omawiania – zasady działania są te same. Szukamy produktów, które innym są niepotrzebne i wystawiamy je pojedynczo do sprzedaży, korzystając z serwisów do tego przeznaczonych (OLX, Allegro czy Vinted w przypadku ubrań), sprzedajemy we własnym sklepie internetowym albo wystawiamy w mediach społecznościowych i sprzedajemy za pośrednictwem Instagrama i Facebooka.

Oto kolejne 5 pomysłów na to, co można sprzedawać:

  • ubrania (tu też warto sobie wybrać niszę, np. ubrania jakiegoś typu, powiedzmy sportowe albo vintage). W ramach inspiracji polecam zajrzeć na instagramowe konto Autentyki_Vintage, na którym stylistka Kalina Kaczmarek sprzedaje ubrania w stylu vintage, wyszperane przez nią w second handach)
  • meble i dodatki do domu – porcelana i naczynia to jedno, ale używane meble, zwłaszcza krzesła i fotele, które pamiętają PRL, coraz częściej się odnawia i używa przez kolejne lata. Sklep z używanymi dodatkami do domu mógłby wpisać się w tę modę na powrót do designu sprzed lat w naszych wnętrzach.
  • narzędzia i maszyny – czy sklep z używanymi wiertłami, młotkami i piłami miałby sens? Nie wiem, nie znam tej branży, ale jestem pewna, że moda na kupowanie rzeczy używanych i dawanie im drugiego życia będzie zataczać coraz szersze kręgi.
  • gry na PC i konsole – tu podobnie jak z książkami. Można trzymać wszystkie kupione gry w domu, ale po co? W dodatku gdy gra poleży długo, powoli staje się bezwartościowa, po 5 czy 10 latach od premiery gry raczej nie znajdzie się wielu chętnych, by ją kupić. To tego typu produkty, których trzeba pozbywać się tak szybko, jak tylko można, gdy przestają być potrzebne.
  • rośliny doniczkowe – wiem, to szalony pomysł, ale moda na rośliny w mieszkaniach też zatacza coraz szersze kręgi. Myślisz sobie pewnie – kto chciałby pozbywać się roślin używanych? Też tak myślałam, dopóki dwie z moich roślin nie urosły tak bardzo, że musiałam je oddać, bo nie mieściły mi się już w żadnym koncie, a kilka innych puściło nowe pędy i nagle z jednej doniczki zrobiło się pięć. Do roślin można by dodać używane kamienne donice, a także narzędzia ogrodnicze.

 

 

Pomysł na biznes, polegający na sprzedaży używanych przedmiotów ma swoje wady i zalety. Na pewno nie jest to biznes dla kogoś, kto lubi powtarzalność i kto chciałby raz wprowadzić produkty do sklepu i przez długi czas mieć spokój. To biznes dla odkrywców, którzy lubią szperać, wynajdywać perełki, wiedzą, co w danej branży jest taką perełką, a co raczej przedmiotem o niewielkiej wartości. Wskazana jest zatem dobra znajomość branży i cierpliwość w wyszukiwaniu perełek.

Do zalet niewątpliwie należy fakt, że perełki można wyszukać za grosze a potem sprzedawać kilka albo kilkanaście razy drożej.

Ciekawa jestem, co Wy o tym myślicie. Czy popyt na używane przedmioty faktycznie będzie coraz większy, czy któryś z tych pomysłów szczególnie przypadł Wam do gustu? A może znacie już biznesy, które sprzedają coś używanego, o czym nie wspomniałam i warto o nich wspomnieć? Dajcie znać w komentarzach!

Sposób na freelance bez stresu: dywersyfikacja

Pobierz darmową listę 40 pomysłów na dywersyfikację dla freelancera. Pomysły podzieliłam na 4 grupy:

  • praca z klientami
  • wynajem w małym biznesie
  • zarabianie na wiedzy
  • bycie twórcą
 

Pobierz bezpłatną listę i zbuduj dodatkowe źródło dochodu!

Zdjęcie Agnieszki Skupieńskiej
O autorce: Agnieszka Skupieńska

Z wykształcenia polonistka, ale nigdy nie pracowałam w szkole. Jako freelancerka zaczęłam pracować w 2009 roku, pisząc teksty na zlecenie. Teraz uczę innych, jak zarabiać, nie wychodząc z domu. Mam też swój sklep internetowy, w którym można kupić akcesoria barmańskie.
Sprawdziłam, że praca w domu może być sposobem na życie. I to na całkiem niezłym poziomie 🙂

Subscribe
Powiadom o
guest

4 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Monika
2 lat temu

Jak zwykle bardzo dobry artykuł. Ja osobiście prowadzę http://www.twojsportsecondhand.pl w którym oferuje odzież i akcesoria do uprawiania różnych dyscyplin sportowych dla dorosłych i dla dzieci i to jest maaaaasa pracy. Ciągła pogoń za szukaniem towaru, a potem pranie, czyszczenie, robienie zdjęć i wstawianie do sklepu. Nie jest to skalowalny biznes. W ludziach wciąż jest jakieś przeświadczenie, że jak cos jest używane to niewarte swojej ceny. Jeśli legginsy, które nowe w sklepie kosztują 199 zł, są jak nowe i u mnie można kupić za 60-70 zl to dużo? Wg niektórych tak. Odejmij podatki, ZUS, koszt prania, prasowania, zdjęć, opakowania, utrzymania sklepu… Czytaj więcej »

Krysia
2 lat temu

Zainspirowałaś mnie, czas na przegląd szafy na strychu i zrobienie porządków w ciuchami i starociami 😉

Dominika
2 lat temu

Świetny artykuł! Muszę zebrać wszystkie nieużywane książki (trochę się tego zebrało) i wystawić może na Skupiszop.