Przegląd możliwości, jakie dają programy partnerskie i kilka słów o tym, jak wybierać odpowiednie dla swojego bloga.
Kiedyś myślałam, że na programach partnerskich to w ogóle nie da się zarobić. Moooże ewentualnie na Google AdSense, ale na pewno nie na polecaniu produktów czy usług. Potem przeczytałam na kilku blogach, że ich autorzy zarabiają na AdSense. Potem, że zarabiają na programach afiliacyjnych. No dobra, skoro tak, to ja też muszę spróbować.
Jak wiedzą być może stali czytelnicy, mam kilka blogów, z których dwa prowadzę sama i pod nazwiskiem, a pozostałe są właściwie tylko z nazwy blogami. Tak naprawdę niewiele różnią się od serwisów tematycznych, które blogami nie są – teksty na nie piszą czasem różne osoby, którym zlecam pisanie (a czasem ja), nie mają żadnej blogowej „osobowości”. Ale nazywam je blogami dla uproszczenia. Tych wszystkich blogów jest w sumie już chyba 10, a to dość spora liczba, która pozwala mi testować różne sposoby zarabiania i różne programy partnerskie.
Jak dobrać program partnerski do bloga?
To, co wydaje mi się najważniejsze jeśli chcesz zarabiać w programach partnerskich na swoim blogu czy stronie internetowej, to wybór odpowiedniego programu. I to nie chodzi tylko o tematykę bloga i odpowiednie dopasowanie tematyki programu partnerskiego (tzn. np. jeśli mam blog finansowy, dołączam do Bankiera lub Comperii bo tam znajdę najwięcej ofert do promowania, a jeśli blog o książkach – do PP Helion).
Chodzi też o to, że różne programy lepiej lub gorzej spisują się w zależności od tego, jaki jest Twój blog, jaką ma oglądalność, jakich czytelników. Możesz mieć bardzo duży blog, z dużą oglądalnością, ale mało lojalnych czytelników, którzy liczą się z Twoim zdaniem – wówczas marna szansa, że zarobisz na polecaniu czegokolwiek. I odwrotnie – nie trzeba dużej oglądalności, żeby zarobić na poleceniu produktu, wystarczą lojalni i liczący się z Twoją opinią czytelnicy. A nawet fani na FB, bo niektóre PP można polecać bez posiadania bloga (zobacz: Jak zarobić na fanpage’u na Facebooku).
Z moich doświadczeń wynika, że sprawdzają się takie połączenia:
- blog z dużą liczbą odsłon – Google AdSense. Załóżmy, że masz 100 tysięcy wyświetleń bloga miesięcznie (czyli odsłon), masz jeden baner, a z wszystkich kliknięć będzie 1%, czyli 1000, za każde dostaniesz 30 groszy, to zarabiasz 300 zł miesięcznie. Dużo? Mało? Jak mówi mój znajomy: „czapka drobnych jest” 🙂 Druga opcja to NextClick czy ContentStream, czyli programy, które udostępniają widżet w stylu „czytaj także”. Widżet wyświetla polecane artykuły pod każdym postem na Twoim blogu, a jedno z poleceń to zewnętrzny link, do innego serwisu. Wynagrodzenie otrzymujesz za wszystkie kliknięcia w te zewnętrzne linki.
- blog z małą liczbą odsłon – AdSense odpada, bo to program, w którym wynagrodzenie jest za kliknięcia, a mało odsłon to mało kliknięć. Ja mam nawet na małych blogach AdSense, ale – jak mówiłam – to takie blogi-nieblogi, więc nie zależy mi, żeby przesadnie ładnie wyglądały i stosuję metodę zarabiania „ziarnko do ziarnka”, więc nawet 30-50 zł z małego bloga jest dla mnie do zaakceptowania. Co jeśli nie AdSense?
- programy z artykułami sponsorowanymi: Nextcontent, WhitePress, ReachBlogger, RankSeller. Żeby dołączyć do Whitepress trzeba mieć 1000 odwiedzin miesięcznie, w pozostałych nie widziałam ograniczeń jeśli chodzi o ruch. W tych programach zarabiasz na tym, że ktoś opublikuje na Twoim blogu artykuł z linkiem. Ten artykuł możesz napisać sam albo dostajesz go gotowego do opublikowania. W WhitePress zarabiam w ten sposób na przykład na jednym moim serwisie, który ma 2000 odwiedzin miesięcznie. Kwoty, jakie dostajesz za artykuł ustalasz sam.
- programy do wymiany linków – tu jestem ostrożna jeśli chodzi o rekomendację. Korzystałam kiedyś z Prolinka, ale Prolink przestał działać po tym, jak Google ukarało jego klientów 🙂 Może jednak są inne serwisy podobnie działające, z których warto korzystać na stronach bez ruchu – jeśli znasz takie, na których można zarobić, daj znać w komentarzu. Dodam tylko, że nie łączyłabym na jednej stronie zarabiania w programie wymiany linków i w Google AdSense, bo to łamie regulamin AdSense.
- blog z lojalnymi czytelnikami – niezależnie od tego ile masz odsłon, dużo czy mało, jeśli udało Ci się zgromadzić wokół siebie społeczność, jeśli wiesz o tym, że są ludzie, którzy chętnie czytają to, co masz do powiedzenia, naśladują Twój styl, korzystają z porad kulinarnych, chcą mieć te same przedmioty, których Ty używasz albo uważają Cię za eksperta w jakiejś dziedzinie – możesz to wykorzystać i polecać im różne produkty za pomocą programów partnerskich. Takie programy znajdziesz bezpośrednio na stronach podmiotów, które będziesz reklamować (np. program partnerskich księgarni Helion możesz znaleźć na ich stronie) albo w sieciach partnerskich. Ja korzystam z sieci WebePartners (bardzo bogata baza sklepów internetowych), Netsales, Salesmedia, Ads4books, System Partnerski Bankier, ComperiaLead. Warto zwrócić uwagę też na PP Ceneo i Nokaut – tam jest ogromna baza produktów, które można polecać, a wynagrodzenie – oprócz tego, że dostajesz prowizję ze sprzedaży – to jeszcze za każde przejście użytkownika ze strony porównywarki cenowej na stronę klienta też dostajesz pieniądze.
Dodam jeszcze, że oczywiście nie zawsze sprawdzają się tylko takie połączenia. Ostatnio udało mi się zarobić na poleceniu produktu z WebePartners na blogu, który w ogóle nie ma lojalnych czytelników, ale ruch z wyszukiwarki. Po prostu ktoś szukał inspiracji na jakiś temat, znalazł je u mnie, kliknął w podlinkowany produkt i kupił coś w polecanym sklepie.
Ile można zarobić w programach partnerskich?
To, co tygryski lubią najbardziej, czyli kilka konkretów o zarobkach. Wszystkie z mojego podwórka, dotyczą moich stron i blogów.
- Google AdSense – pisałam już o tym w poście: Ile można zarobić na blogu w pół roku
- Nextclick – nie mam go od jakiegoś czasu, bo w moich tematykach miał niewiele dobrze dopasowanych linków, ale zdarzało mi się zarobić np. 251 zł przy 550607 wyświetleń widżetu (przy czym w widżecie były zwykle 3 moje polecane artykuły i 1 reklamowy).
- Programy z artykułami sponsorowanymi – średnio zarabiam od 20 do 75 zł za artykuł dostarczony przez serwis i opublikowany na mojej stronie. Miesięcznie z WhitePress udaje mi się „wycisnąć” jakieś 150-200 zł publikując teksty na stronach z bardzo małym ruchem.
- Programy do wymiany linków – nie korzystam już, ale miałam wcześniej Prolink na dwóch blogach właściwie bez ruchu i zarabiałam w ten sposób jakieś 70 zł miesięcznie.
- Sieci partnerskie – tu nie jestem mistrzem i ciągle szukam swojego sposobu na zarabianie kokosów. Jak znajdę, to się z Wami podzielę 🙂 Póki co za swój sukces uważam zarobienie w ostatnim miesiącu 16,14zł prowizji z WebePartners z bloga, na którym w ogóle nie mam lojalnych czytelników oraz 52,96 zł z PP Helion, dzięki poleceniu promocji na 1100 książek, 2 w cenie 1.
Kwoty nie robią oszałamiającego wrażenia, ale programy partnerskie mają moim zdaniem jedną ogromną zaletę. Dołączyć do nich może każdy i w dowolnym momencie, a żeby zarabiać na nich nie musisz być zależny od nikogo – od agencji, która albo zleci Ci jakąś kampanię albo nie, od klienta, który będzie zainteresowany Twoim blogiem albo nie. Tu sam decydujesz, jakie reklamy wstawiasz, kiedy, na jak długo. A możliwości jest tyle, że naprawdę każdy może wybrać taką, jaka najbardziej będzie mu odpowiadać.
Na koniec jeszcze ciekawostka: ile zarabiają szafiarki na polecaniu ubrań konkretnych marek na swoich blogach. Albo ile chciałyby zarabiać i jakie ceny wysyłają w cennikach do klientów. Eksperyment na blogu Polacy Rodacy. To co, rzucamy swoje biznesy i zostajemy szafiarkami? 🙂
Również byłbym ostrożny, jeśli chodzi o systemy wymiany linków. Na pewno nie zamieściłbym czegoś takiego na głównych, ważnych blogach. Niektórzy wstawiają na strony zapleczowe, mniej ważne.
Witam serdecznie. Bardzo interesujący wpis, który wiele mi wyjaśnił. Dziękuję. Ja chciałabym zapytać, czy polski blog pisany z zagranicy też może zarobić np w whitepress. czy warto tam się takiemu blogowi rejestrować? Pozdrawiam.
Jak wygląda kwestia rozliczeń podatkowych z tych programów jeśli nie prowadzimy DG? 🙂
Programy partnerskie to świetna sprawa zeby nie robic meczacych nadgodzin. Ja jestem w PP Profi Credit i aktualnie jeszcze sie ucze a z tego wykrecam sobie normalną pensję jakbym pracowal na etacie, a wiem że duzo ludzi normalnie pracuje 8 h dziennie i jeszcze do tego maja jakies programy partnerskie.
Różne sa programy partnerskie, gorsze i lepsze, dobrze to wychodzi w Profi Credit bo wypłacają 60zł za kazda podpisaną umowę wiec mozna sobie duzo kasy nakrecic poza normalna pracą.
Fajną sprawą jest to że możemy dorobić sobie na programach partnerskich, nie mając firmy, wystarczy że nie przekroczymy kwoty wolnej od podatku i rozliczymy się z urzędem skarbowym..
Polecam ten program partnerski https://goo.gl/fUhnMT, jest w nim dostępne do wyboru dużo kategorii, możesz promować np meble, biżuterie, albo artykuły sportowe i finanse, fajne jest to i podoba mi się że nie ograniczamy się np do samych pożyczek, czy lokat bankowych.