Wstajesz „na latarnika”, „na żywy budzik” czy może „na jasnowidza”? Zobacz 13 sposobów na podniesienie się z łóżka jesienią.
Nie oszukujmy się, lato już chyba nie wróci a każdego dnia będzie coraz trudniej podnieść się z łóżka. Jeśli wstajesz wcześnie, to pewnie jest jeszcze ciemno, a ciemne poranki nie sprzyjają szybkiej pobudce. Jak wstać rano, kiedy tak okrutnie się nie chce? Mam na to swoje sposoby, a Wy macie swoje (pod moim pytaniem na Facebooku zostawiliście kilkadziesiąt propozycji). Zbierzmy je do kupy, niech się przydają jesienią i zimą 🙂
Sposoby na wstanie z łóżka jesienią
Na latarnika
Gdzieś słyszałam, że łatwiej się obudzić, gdy jest jasno (to by zresztą miało sens, bo łatwiej się wstaje latem). I nie ma tu znaczenia, czy jest jasno, bo jest słońce, czy dlatego, że włączyliśmy światło. Dlatego zapalenie lampki tuż po obudzeniu może pomóc wstać. A najlepiej zapalenie górnego światła w pokoju – bo już i tak trzeba się podnieść do włącznika 😉
Na łasucha
Dobre śniadanie, które mamy zaplanowane na dany dzień z pewnością ułatwi wstanie z łóżka. Idealnie by było, gdyby to śniadanie ktoś nam podał do łóżka, wtedy daleko nie trzeba wstawać, no ale jak się nie ma co się lubi, to trzeba samemu ruszyć cztery litery do kuchni. Moje śniadanie to od kilku lat owsianka z bakaliami, orzechami i owocami – ma tę zaletę, że nie wymaga posiadania w domu świeżego chleba 😉 I jest na słodko, a ja uwielbiam wszystko, co jest na słodko.
Na melomana
Masz radio? Świetnie. A ma funkcję budzika? Jeszcze lepiej. Ustaw je tak, żeby włączało się samo znacznie wcześniej, niż potrzebujesz wstać i to najlepiej dość głośno i daleko od łóżka. Polecam radio w kuchni – wtedy żeby je wyłączyć, musisz odbyć morderczą wędrówkę do kuchni, a jak już tam dotrzesz, no to cóż – pozostaje tylko włączenie czajnika i otwarcie lodówki. Dzień rozpoczęty 🙂
Na Janka Wędrowniczka
Sposób, który na Facebooku podał Piotrek – żeby się obudzić i przestawić w tryb pracy, zakłada buty. Brzmi nieco wariacko, ale z drugiej strony – mnie w tryb pracy przełącza zamiana piżamy na zwykłe ciuchy, więc buty pewnie też działają. Zdecydowanie do wypróbowania!
Na jasnowidza
Jasnowidz ma to do siebie, że widzi to, czego inni nie widzą. Na przykład widzi, że jak nie wstanie, to zawali deadliny, a że jest osobą obowiązkową, to taki argument go motywuje do wstania. Jasnowidz może też widzieć perspektywę wolnego wieczoru, jeśli uda mu się zwlec wcześnie i zaliczyć cały plan dnia.
Na „Mama/tata mleko”
Chodzi plotka, że nie ma skuteczniejszego budzika niż dziecko. Sama nie sprawdzałam i Wam też odradzam testowanie tej metody, jeśli nie macie dziecka w planach 😉 Jeśli macie w planach, jest spora szansa, że przez najbliższe miesiące czy nawet lata, żaden budzik nie będzie Wam potrzebny. Płacz głodnego malucha a potem kilkulatek, wołający jeść budzi wcześniej i skuteczniej niż wszystkie sposoby razem wzięte.
Na sprytnego rodzica
Sprytny rodzic też jest trochę jasnowidzem – wie, że jeśli nie wstanie wcześniej, to nici z powolnego śniadania i kawy wypitej w spokoju. Dlatego dobrą motywacją do wstania może być świadomość, że za jakiś czas nasz potomek otworzy oczy. Jeśli chcesz ogarnąć się rano w spokoju, musisz być szybszy, nie ma zmiłuj 🙂
Na żywy budzik
Żywy budzik może ważyć kilka kilo, wchodzić rano na łóżko i rozpychać się, żeby obudzić swojego właściciela. Żywy budzik może gryźć właściciela w nogę i domagać się jedzenia. Żywy budzik może podchodzić do łóżka i kłaść pysk koło Twojej głowy i patrzeć wyczekująco, kiedy w końcu otworzysz oczy.
Żywy budzik może też uznać, że godzina 4.30 to wymarzona pora na załatwienie swojej potrzeby w kuwecie. Możesz być pewny, że wtedy czeka Cię poranna aromaterapia, która stawia na nogi 😉
Na czyściocha
Jeden z bohaterów opowiadań Kinga mówi, że jego dzień rozpoczyna się, gdy umyje zęby. Ja tam potrafię jeszcze zasnąć po myciu zębów, ale prysznic lub kąpiel budzą dużo skuteczniej. To był mój niezawodny sposób na wstanie, gdy jeszcze musiałam wychodzić z domu o konkretnej porze – wziąć prysznic zanim jeszcze pomyślę, że jest wcześnie, jest poniedziałek, jest ciemno, nic mi się nie chce.
Na „nie mów do mnie przed kawą”
Jesteś #teamkawa czy #teamherbata? Jeśli bez kawy nie funkcjonujesz, to chyba jedyny sensowny sposób na pobudkę. Oczywiście ideałem byłby ekspres, który robi kawę sam o wyznaczonej porze, albo jeszcze lepiej przystojny kelner/kelnerka, który potem tę kawę do łóżka podaje, no ale nie można mieć wszystkiego. Dobra kawa to taka, która pachnie w całej kuchni i tylko taka ma właściwości wyciągające z łóżka jesienią 😉
Na suchy szampon
Rewelacyjny sposób czytelniczki Agaty – zamiast myć głowę poprzedniego dnia, używa suchego szamponu. I wtedy rano nie ma innej możliwości, trzeba wstać wcześniej i umyć włosy 😀 Chociaż coś mi mówi, że ten sposób nie zadziała na panów, którzy mają fryzurę Bruce’a Willisa 🙂
Na kredyt we frankach
Sposób Michała – zaciągasz kredyt we frankach i to wystarczy, żeby każdego dnia wstawać z samego rana i chodzić jak w zegarku. Wierzę w skuteczność, chociaż nie polecam 🙂
Na „szybko szybko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu”
Mój ulubiony sposób i bardzo uniwersalny. Działa jako motywacja do pracy, do sprzątania, gotowania. Do wstania z łóżka też. Opisał go w komentarzu na Facebooku bloger Zagrajmy w życie: „Normalnie najpierw się lekko podnosisz, siadasz na łóżku, zdejmujesz nogi na podłogę, zakładasz klapki i szybkim ruchem dźwigasz dupę do góry, aż znajdziesz się w stabilnej pozycji pionowej na dwóch dolnych kończynach. U mnie działa niezależnie od dnia i pogody.” Ważne: wszystkie te czynności trzeba wykonać zanim uświadomisz sobie, że jest rano, ciemno, jest jesień i nic Ci się nie chce 🙂
Który z tych sposobów stosujecie? A może jeszcze jakieś inne? 🙂
Ja wybieram pierwszy sposób, czyli na latarnika i dodatkowo budzik ustawiony w telefonie(który umieszczam daleko od łóżka, więc trzeba wstać). Ciekawe te inne propozycje, np. na żywy budzik, choć w moim przypadku to nie zadziała, bo o 6.00 to nasz piesek jeszcze słodko śpi przez najbliższe 2 godziny i dziwi się, że wstaję 🙂
Długo przed erą HO, kiedy trzeba było wstawać i się ogarniać w konkretnym tempie oplacało mi się nastawić budzik jakieś 15 minut wcześniej. Wiem, wiem, jesienią i zimą odjęcie sobie tych 15 minut boli, ALE wtedy wjeżdżała metoda na latarnika (przy czym światło musi być subtelne, żadna raząca żarówa) i 15 minut rozciągania. Takie powooolneeeego, takiej malej porannej jogi 🙂 pomagało!